Podczas rekrutacji aktywność w social mediach może być dodatkowym atutem. Wystarczy zadbać w nich o swój korzystny wizerunek i publikować treści pokrywające się z profilem firmy. Jednak nie wszystko, co udostępniasz, może podobać się potencjalnemu pracodawcy. Czego nie publikować w internecie, gdy chcesz zmienić pracę pytamy Paulinę Toporek, specjalistkę ds. pozyskiwania talentów w LPP.
Kiedy składasz CV do danej firmy, rekruterzy automatycznie dostają wgląd w twoje dane osobowe. Jeśli funkcjonujesz na Instagramie, Facebooku czy LinkedInie pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem, rekruter bez problemu znajdzie twój profil. W trakcie szukania nowej pracy warto przygotować swoje media społecznościowe na wizytę rekruterów firm, do których aplikujemy. Oczywiście nie każdy pracodawca sprawdza media społecznościowe osób, które aplikują na dane stanowisko. Jednak w niektórych okolicznościach profesjonalnie przygotowane profile internetowe mogą stanowić klucz do sukcesu. Czego nie publikować w internecie?
W przypadku rekrutacji na stanowiska takie jak grafik, stylista, wizażysta czy projektant, media społecznościowe kandydata są dobrym źródłem informacji o jego umiejętnościach. Często aplikujący publikują tam swoje portfolio lub w dokumentach aplikacyjnych zamieszczają linki przekierowujące rekrutera do swoich profili. Jeśli mówimy o stanowiskach marketingowych, fakt posiadania przez kandydata aktywnego profilu w mediach społecznościowych jest dla LPP istotnym sygnałem, że dana osoba śledzi nowości z branży, buduje społeczność zawodową i chce być na bieżąco z doniesieniami ekspertów
– mówi Paulina Toporek, specjalistka ds. pozyskiwania talentów w LPP
Co nie powinno znajdować się w naszych mediach społecznościowych, jeśli chcemy zrobić dobre wrażenie na pracodawcy?
Jak wspomnieliśmy, w przypadku wielu stanowisk prywatne profile są dla potencjalnego pracodawcy ważnym źródłem wiedzy o nas. Mogą pomóc nam dostać pracę lub nas zdyskwalifikować. Jeśli chcemy zrobić dobre wrażenie podczas rekrutacji, powinniśmy zwracać szczególną uwagę na publikowanie kontrowersyjnych treści. Mogą się one bowiem kłócić się z polityką firmy. Żaden pracodawca nie zaryzykuje zatrudnienia osoby, która może narazić go na utratę reputacji. Czego nie publikować w internecie? Przede wszystkim postów, które w jakikolwiek sposób mogą obrazić różne grupy społeczne.
W wartościach LPP zapisaliśmy wprost, że naszą największą siłą jest zespół, w którym traktujemy wszystkich tak, jak sami chcielibyśmy być potraktowani. Bez wzajemnego szacunku zbudowanie silnego zespołu jest wręcz niemożliwe. Każda osoba prowadząc swój profil powinna mieć świadomość, że poza dostarczaniem innym informacji o swoich zainteresowaniach czy zaangażowaniu zawodowym, wystawia również wizytówkę na temat swojej kultury osobistej czy poglądów. LPP to firma tolerancyjna, otwarta i różnorodna. W naszych zespołach pracują ludzie różnych narodowości, kultur, odmiennych poglądów, ale to co nas łączy to wzajemny szacunek do siebie. Kandydaci, którzy na swoich profilach jawnie zaprzeczają takiemu podejściu raczej nie odnajdą się w strukturach naszej firmy.
– mówi Paulina Toporek, specjalistka ds. pozyskiwania talentów w LPP
Cienkie granice między sferą prywatną, a zawodową
Nawet, jeśli w domyśle nasze media społecznościowe są przeznaczone dla użytku prywatnego, publikowane w ich obszarze treści mogą skrzywdzić nie tylko odbiorców. Przykład? Rok temu Alexi McCammond miała zostać redaktorką naczelną Teen Vogue’a. Tydzień przed rozpoczęciem pracy wydawnictwie Condé Nast musiała zrezygnować z posady ze względu na homofobiczne i rasistowskie treści, które opublikowała w sieci jeszcze jako nastolatka. Chociaż posty zostały dawno usunięte z jej mediów społecznościowych, wraz z oświadczeniem o nowym stanowisku do internetu wyciekły zrzuty ekranu z dawnymi wypowiedziami.
Zerwanie współpracy ze względu na obraźliwe wypowiedzi w Internecie jest częstą praktyką przy ważnych stanowiskach związanych z komunikacją wizualną lub prasową. W skrajnych sytuacjach nawet obiecujący kontrakt nie jest w stanie ochronić pracownika. “Są to bardzo trudne decyzje, często kosztowne, ale konieczne jeśli chcemy pozostać firmą wierną swoim wartościom” – komentuje Paulina Toporek, przedstawicielka LPP.
“Bardzo ważnym jest dla nas, aby pracownicy byli dobrze dopasowani zarówno do zespołu, jak i do poszczególnych brandów. Daje nam to niejako poczucie bezpieczeństwa, że pracownicy odpowiedzialni za komunikację wizualną marki będą działać zgodnie z jej założeniami“.
Jak prowadzić media społecznościowe, by pracodawca chętnie przyjął nas do pracy?
Stanowiska, które obowiązkami obejmują prowadzenie sociali firmy, bardzo często wymagają doświadczenia w budowaniu społeczności wokół profilu na Instagramie lub LinkedInie. Wówczas prywatne kanały w mediach stanowią nasze portfolio i są najlepszym źródłem informacji dla pracodawcy. Ważne jest, by w przestrzeni internetowej regularnie umieszczać angażujące treści, które przynajmniej częściowo pokrywają się z modelem wybranej firmy.
Jeśli stanowisko nie jest związane z mediami społecznościowymi, w obszarze internetowym powinniśmy dbać przede wszystkim o wysoką kulturę osobistą, unikanie wulgaryzmów i szacunek do drugiej osoby. Podejmowanie kontrowersyjnych tematów w przypadku rekrutacji może być zgubne, szczególnie, jeśli publikowane przez nas treści obrażają pewne grupy społeczne lub są krzywdzące dla pojedynczych jednostek. Oczywiście, ograniczanie nie oznacza, że prywatnie nie możemy działać na rzecz aktywizmu. Chodzi o rozsądne selekcjonowanie treści. Jeśli masz wątpliwości, czy to, co publikujesz jest odpowiednie, zadaj sobie podstawowe pytania: czy post jest konstruktywny? Czy może uświadomić kogoś o istotnym dla społeczności problemie? Czy treść zawarta w publikacji nikogo nie obraża? Jeśli Twoje wypowiedzi wpisują się w ramy zasad poprawnego korzystania z mediów społecznościowych i nie nadwyrężają polityki firmy, pracodawca nie powinien wahać się przed przyjęciem Cię do zespołu.
>>> Przeczytaj też: Czego lepiej nie zamieszczać w swoim CV