Uwielbia osoby z pasją i takie, od których może się nauczyć czegoś nowego. Spakowała się w jedną walizkę, by podbić Nowy Jork i wierzy w statystykę oraz dobrą energię. Ważna jest dla niej wolność oraz zgoda z samym sobą. Jak rozwijała swoją karierę, co dały jej odbyte staże i jaki ma plan na przyszłość?
Opowiedz proszę o rozwoju swojej kariery.
Mieszkam od ponad roku na stałe w Nowym Jorku. Sztuki projektowania uczyłam się w takich firmach jak Oscar de la Renta i Ralph Lauren. Prowadziłam przez dwa sezony w Polsce swój start-up modowy, z którego najprzyjemniej wspominam udział w London Fashion Weekend i uśmiechy kobiet, które wprawiałam w dobry humor swoimi projektami. Prowadzę instablog @Wearabletrends o trendach w modzie i sztuce, plus prywatny @agaroszak, na którym lubię od niedawna publikować ciekawostki z Nowego Jorku i selfie (nigdy nie mów nigdy). Jeżeli ktoś z osób czytających tę rozmowę będzie miał pytania lub chciałby się dostać na staż w NY, niech napisze do mnie właśnie tam. Mejle mi się zawieruszają.
Jesteś projektantką, psychologiem, a może jednym i drugim? Jak to wykształcenie pozwala Ci realizować się w pracy projektanta?
Psychologia z projektowaniem na pewno się nie gryzie. Przeciwnie: myślę, że tworzą całkiem zgrabny komplet umiejętności. Psychologia pomaga mi zrozumieć konsumenta, wiedza z projektowania – ubiór. Projektowanie produktu kończy się dopiero na strategii marketingowej, a duże budżety na pewno nie szkodzą. W tyle głowy twórca musi mieć zakodowane, że jego marka przeżyje dzięki konsumentowi. Sztuka biznesu to dla mnie obecnie najciekawsza ze sztuk.
Co Twoim zdaniem zazwyczaj decydowało o tym, że właśnie Ty dostawałaś się na program?
Wierzę w dwie rzeczy: statystkę i energię. Jeżeli wyślę 500 wiadomości, to szansa, że ktoś mi odpisze jest większa, niż kiedy wyślę ich sto. Wysłałam naprawdę dużo CV w swoim życiu, próbowałam tworzyć portfolio, które wyróżniałoby się na tle innych, a także nawet w najtrudniejszych momentach zawsze widziałam światełko w tunelu. Jestem nieuleczalną optymistką, z raczej buntowniczą naturą, choć niektórzy mylnie odbierają to jako upartość lub arogancję. Fakt jest jednak taki, że budzę się i zasypiam codziennie z podobnymi myślami pod powiekami, co powoli, ale konsekwentnie pcha mnie ku samorealizacji. Również, nie zaprzeczam, teoria porównująca myśli do fal radiowych jest dla mnie bardzo kusząca.
Już w czasie studiów przejawiałaś ogromną ciekawość świata. Masz na swoim koncie kilka staży zagranicznych, opowiesz o swojej drodze i podróżach za granicę?
Kocham ludzi z ogromną pasją i wielkimi dokonaniami na koncie, mam wręcz obsesję na ich punkcie. Nowy Jork daje mi ten duchowy spokój, że mam pod ręką najlepszych ekspertów z różnych branż, dzięki którym mogę spełnić w przyszłości swoje marzenia, jakie by one nie były.
Pozwól, że poruszę jedną z ciekawszych anegdot z Twojej kariery dotyczącą Johna Lennona…
W krytycznym momencie podejmowania decyzji o zmianie swojego życia, to znaczy: zostać w Polsce czy lecieć do Stanów, wysłałam zapytanie do zespołu Yoko Ono odnośnie potencjalnego wolontariatu. Nikt mi wtedy akurat nie odpisywał na zgłoszenia o pracę i pomyślałam, że… wóz albo przewóz. Jak zaprosi mnie ktoś od Yoko na spotkanie to jest to znak, że mam lecieć. Dwa tygodnie później zabrałam się z walizką w ciemno i żyję tu do dziś! Niedawno śmiałam się z menedżerem Yoko, że to wszystko przez niego i oby ta misja zakończyła się powodzeniem.
Nowy Jork od zawsze był w Twoim sercu, dlaczego akurat to miasto?
Kocham Nowy Jork za to, że jestem tu po prostu szczęśliwa.
Porozmawiajmy o Oscarze de la Renta. Jak udało Ci się dostać na staż do tego słynnego domu mody?
Wysłałam swoje CV na stronie Freefashioninternships.com. Polecam jeszcze Fashionista.com i zwyczajnie LinkedIn. Jeżeli myślicie konkretnie o jakiejś specyficznej pracy lub firmie (i macie już gotowe portfolio), to napiszcie do mnie na prywatnym Insta, spróbuję coś doradzić.
Za co odpowiadałaś w firmie?
Mój staż polegał przede wszystkim na przygotowywaniu i kopiowaniu szablonów technicznych, a także asystowaniu przy projektowaniu futer. Był moment, kiedy przez cały dzień przyszywałam metki i serio myślałam, że wtedy umrę. Po tym stażu dotarło w końcu do mnie, że nie mogę spędzić życia w biurze, chociaż miło wspominam ten etap.
Zadam pytanie, które często pada z ust polskich studentów: czy staże za granicą są płatne?
Staże za granicą według prawa muszą być płatne, ale tak naprawdę często nie są. Przed wylotem do USA radziłabym pomyśleć o wykupieniu Work&Travel, a przede wszystkim pójść do dobrego prawnika imigracyjnego i przedstawić mu swoją sytuację.
Jakie wnioski wyciągnęłaś po kilku odbytych praktykach?
Ultra-ważny jest lojalny i utalentowany team. Odbyłam w sumie siedem praktyk, sześć w Nowym Jorku, jedną w Polsce dla Bohoboco. Miałam ten przywilej, że na bardzo wczesnym etapie swojej przygody z modą dwa razy miałam okazję podglądać pracę kreatywnych przedsiębiorców (Alan Eckstein, Tanya Taylor) nominowanych przez magazyn “Forbes” w kategorii 30 Under 30. Wywnioskowałam, że z chęcią też bym tak chciała. Po Oscarze natomiast wyszłam z wnioskiem, że coś ma być po prostu perfekcyjnie zrobione. Każda praktyka czegoś uczy, nawet jeżeli wydaje ci się, że nic sensownego nie robisz. Najważniejsze, żeby mieć pozytywny stosunek do pracy, co może zaprocentować kolejnymi otwartymi drzwiami. Ludzie to doceniają i zapamiętują.
A jakie były najtrudniejsze momenty w Twojej karierze?
Z mojego doświadczenia, jeżeli chcesz osiągać rzeczy trudne do zrealizowania i nieszablonowe, musisz trzymać się z ludźmi, którzy przeszli również mniejsze lub większe bagno, bagienko. Przykładowo, spakowałam się rok temu w jedną walizkę i pojechałam w ciemno sama do Nowego Jorku bez bliższej mi osoby na miejscu. Nie sądzę, że ktoś kto mieszka wciąż z rodzicami może zrozumieć co się przeżywa w takim momencie i to absolutnie nie jest krytyka z mojej strony. W organizmie wydziela się cała tablica Mendelejewa podczas takich momentów i potrafi trwać tygodniami, a nawet miesiącami. Trzeba to wytrzymać. Tęsknota za domem jest jak grypa – nie jest nieuleczalna.
Na tej samej zasadzie, ktoś kto nie stworzył, a później nie “umoczył” swojej firmy, a siedzi na bezpiecznym stołku gdzieś w korporacji, nie zrozumie jaki to często ból dupy. Przedsiębiorcy nazywają to „jedzeniem szkła”. Uważam, że podobne doświadczenia, szczególnie te złe, generują obopólne zrozumienie i brak idiotycznej krytyki czy mądrzenia się. Moje najtrudniejsze momenty w karierze to te, kiedy prosiłam o radę ludzi, którzy nie mieli pojęcia o czym mówię czy jak się czuję. Uważam, że każdy ma prawo do szczęścia i wolności wyboru w swoim życiu. Zachodnia cywilizacja usystematyzowała pojęcie sukcesu w koślawy sposób. Jeżeli ktoś postanowi wyjechać do Azji, żeby osiągnąć oświecenie lub robić na drutach 24/7, a nawet nosić moherowy beret, to ja to szanuję pod warunkiem, że wolność będzie i mi dana.
W jakim momencie kariery jesteś dziś?
Chciałabym mieć swój własny biznes, także rozglądam się powoli za odpowiednimi osobami, z którymi mogłabym robić coś “wow” z zakresu fashion-tech. Jak już wspomniałam, prowadzę instablog @Wearabletrends, na którym dzielę się swoimi spostrzeżeniami o modzie i sztuce. Zaczęło się od tego, że próbowałam się dostać jako Trend Forecaster do WGSN i stworzyłam “żywe” portfolio online. Udało mi się dzięki temu nawiązać trochę znajomości u nich w firmie i sporo dyrektorów teraz mnie obserwuje. Może coś się z tego kiedyś wykluje. Obecnie celowo zwolniłam karierę, żeby skupić się bardziej na swoich relacjach z ludźmi i miłości. Włosi nazywają to Dolce Far Niente. Nastąpi czas, w którym znowu całą wiązkę światła skieruję w jeden cel, ale póki co żyję życiem i jestem zadowolona.
Spróbowałaś swoich sił jako projektantka w Polsce, z perspektywy czasu jak patrzysz na to doświadczenie, na pracę w naszym rodzimym kraju? Czy porównujesz to z USA?
Z perspektywy czasu wydaje mi się, że powinnam wyprowadzić się do USA już po liceum i iść tutaj na studia. Strasznie chciałabym zrobić kurs na Columbia University z psychologii biznesu. Nowy Jork to centrum świata, jestem bardzo szczęśliwa mieszkając tutaj. Miasto potrafi naprawdę niekiedy skopać tyłek, ale jak tylko naładuję baterie, zawsze znajdę odwagę, żeby spotkać się z kimś kogo podziwiam i od kogo dużo mogę się nauczyć. Mam wciąż to przaśne wyobrażenie o Ameryce, gdzie wszystkie marzenia są możliwe do zrealizowania i tego się będę trzymać.
Jaką radę dałabyś wszystkim innym osobom, które marzą o zagranicznej karierze?
Nie myślcie za dużo, ufajcie sobie i po prostu do dzieła! Jeżeli chcecie zrobić coś szalonego, to radźcie się szaleńców.