Startuje właśnie pierwszy tego typu projekt w Polsce. Poznajcie od kulis historię Projektu Minxis, który promować chce modelki alternatywne. Czym różni się to od zwykłego modelingu? W jaki sposób promuje się inność? Czy projekt ma szansę powodzenia w Polsce? Zapraszamy do lektury.
Skąd pomysł na ten nietypowy projekt?
Jacek Jagóra: Przez jakiś czas obserwowałem środowisko modelingu. Rozmawiałem z ludźmi – zarówno modelkami, jak i właścicielami różnych agencji. Chciałem dowiedzieć się jak wygląda funkcjonowanie na tym rynku. W pewnym momencie na gali Miss Egzotica zauważyłem coś ciekawego – dziewczyny, które wyróżniają się wyglądem, mają znacznie gorszą sytuację jeżeli chodzi o zlecenia na komercyjnym rynku. Przez to widać je rzadziej i mniej osób wie o ich istnieniu – to tyczy się tak samo modelek o egzotycznej urodzie, jak i alternatywnych. Stąd właśnie pomysł, żeby zrobić coś, co pomoże bardziej promować ten rodzaj modelingu, który interesuje mnie najbardziej.
Jaki jest Wasz cel i projektu Minxis?
Jacek Jagóra: Naszym celem jest zbudowanie w Internecie społeczności, która będzie skutecznie promowała polski alternatywny modeling. Takiego miejsca zwyczajnie brakuje. Tu i ówdzie pojawiają się strony, grupy, a nawet portale o podobnej tematyce, ale albo rozdrabniają się na wiele różnych tematów, opisując wszystko, a przez to nic, albo skupiają się niszowo na swoich działaniach i po pewnym czasie stają się martwe.
Czym różni się alternatywny modeling, od tego klasycznego?
BlueAstrid: Modeling alternatywny skupia się głównie na przedstawianiu różnorodności w wyglądzie modelek i modeli. Pod takim hasłem można znaleźć osoby wytatuowane, z konkretnym wizerunkiem, nietypowymi rysami twarzy, ale też plus size. Znaleźć można wszystko to, co nie wpisuje się w typowy kanon piękna. W przeciwieństwie do klasycznego modelingu, modelki nie są jedynie obiektem do wyeksponowania ubrania, ale angażują w to cały swój image i osobowość. Tatuaże, kolorowe włosy, dready czy kolczyki powodują, że nigdy takie modelki nie będą do siebie podobne. Każda jest inna, specyficzna i niezastąpiona. Każda ma swój styl, który również pokazuje poprzez zdjęcia.
Marlleen: Różnica polega na ukazaniu inności, odejścia od szablonów. W alternatywnym modelingu liczy się własny i niepowtarzalny styl.
BlueAstrid: Gothic, pin-up, punk – modeling alternatywny nie ma absolutnie żadnych barier ani wyznaczników. Klasyczny zaś tworzy płótna, na których dopiero ktoś coś stworzy. Modelki alternatywne są już skonkretyzowane swoim wyglądem, przez co same sobą tworzą już “markę”.
Z jakimi reakcjami się spotykacie?
Jacek Jagóra: Jeżeli chodzi o projekt to reakcje są raczej pozytywne. Wiele osób uważa, że to świetny pomysł i go popiera. Jednak żyjemy w kraju takim, jakim żyjemy… I trafiły się już osoby, które zaczynały ze mną rozmawiać o religii albo robiły wszystko, żeby nie pojawić się w jakiejkolwiek relacji do takiego wydarzenia.
Natomiast w przypadku dziewczyn, sprawa wygląda nieco inaczej. Oczywiście są fani, którym niesamowicie się podobają tatuaże i styl modelek, ale znacznie więcej jest w Polsce osób, które kojarzą tatuaże z więzieniem albo z nieodpowiednim stylem prowadzenia się. Media komercyjne z lubością powtarzają ten stereotyp pokazując modelki alternatywne tylko w mocnym kontekście seksu, związków i zabawy.
Inspirowaliście się Suicide Girls?
Jacek Jagóra: Oczywiście! Jest to pierwsza tego typu grupa/społeczność na świecie. Bez względu na to, co robią, zbudowali wokół siebie mocną ideologiczną podstawę. Podstawę, którą chciałbym stworzyć też w Polsce – kraju, w którym tak ciężko być innym od reszty.
Czy odchodzi się już dziś od standardowego modelu piękna, czy nadal preferuje się klasykę?
Rockagirl: Na Zachodzie jest coraz lepiej, natomiast w Polsce trudno się przebić będąc alternatywną modelką. Ludzie wybierają bezpieczne rozwiązania, boją się ryzyka. Na ten moment trudno o zdobycie „dużych” komercyjnych zleceń, ale nie poddajemy się. Jest w Polsce kilka agencji modelek alternatywnych, jednak żadna z nich nie promuje dziewczyn tak bardzo, żeby stałe się one szerzej rozpoznawalne – myślę, że właśnie to, że ludzie po prostu o nas nie wiedzą jest kolejnym problemem.
Czy alternatywne modelki są w jakiś sposób ograniczane w tym biznesie?
Blue Astrid: Ograniczenia mogą pojawić się u każdego na każdej drodze życia i jest to absolutnie normalne. Myślę, że modelka alternatywna może mieć problem przyjęciem w high fashion, tak samo jak klasyczna modelka nie poradziłaby sobie tak dobrze w modzie alternatywnej. Istnieje wiele marek odzieżowych i nie tylko, do których przyjmuje się jedynie osoby o niestandardowym wizerunku. Mimo wszystko można zauważyć pewne zmiany, ponieważ pojawiają się na rynku kampanie, które przedstawiają też to, co jest w tej branży niecodzienne. Na pewno ciężej jest znaleźć stałą pracę. Modelek alternatywnych jest wiele, ale niestety nadal jest to za mało popularne, aby mogły jeździć po świecie i brać udział w pokazach mody u sławnych projektantów. Istnieją projektanci, którzy chcieliby na paryskich salonach wytatuowane od stóp do głów modelki, ponieważ odciągnęłyby uwagę (śmiech). Modeling alternatywny ma swój wyodrębniony biznes, można współpracować z wieloma artystami na całym świecie, którzy robią równie nietypowe rzeczy, tworzyć okładki do czasopism z tatuażami czy uczestniczyć w wydarzeniach promujących ten światek.
Do kogo więc skierowany jest projekt?
Jacek Jagóra: Projekt jest skierowany oczywiście do wszystkich osób, które lubią ten specyficzny klimat. Nie pokazujemy tylko ładnych dziewczyn. Pokazujemy dziewczyny, które mają charakterystyczny styl. W pewnym sensie projekt jest też skierowany do wszystkich, którzy chcą wesprzeć polski modeling alternatywny – na świecie jest dużo takich modelek, ale Polki mają specyficzną urodę i każdy kto patrzy na nasze dziewczyny powinien wiedzieć, skąd są i dlaczego są tak piękne (śmiech).
Blue Astrid: Chcemy pokazać piękne, polskie modelki w kobiecy i zmysłowy sposób, acz z pazurem, który w sobie mają.
Czy w Polsce istnieje w ogóle szansa na rozwój altmodelek?
Blue Astrid: Nasze modelki cały czas się rozwijają i mają do tego ogromny zapał. Jeżeli będą chciały, na pewno osiągną wiele. To, jak zostaną przyjęte, nie jest zależne tylko od ich wkładu, ale też od tego, czy będzie dla nich miejsce. Gdy nadejdzie ten moment, na pewno zostaną zauważone, ponieważ nie da się ich ominąć wzrokiem. Dlatego też chcemy promować to, co mamy do zaprezentowania.
W czym tak naprawdę tkwi ta alternatywność?
Jacek Jagóra: Wydaje się oczywiste, że w zewnętrznym wyglądzie. Jednak ja określiłbym to inaczej. Alternatywność tkwi w tym, że pokazujemy to, co chcemy i jak chcemy – wbrew ogólnie panującej modzie dostosowywania się do oczekiwań ludzi z zewnątrz. Dlatego tak ciężko jest się nam przebić. Nie jesteśmy płótnem dla oczekiwań społeczeństwa, ale dla swoich pasji i tego, co sami chcemy robić.
Blue Astrid: Alternatywność jest połączeniem tego, co oficjalne i wyznaczone przez społeczeństwo z inną wrażliwością na świat. Wykracza poza ogólnoprzyjęte normy i pokazuje, że piękno tkwi wszędzie.
Czym różnią się te dziewczyny od zwykłych modelek, które na sesjach są upozorowane na alternatywne (np. jak w kampanii GANGSTA Kupisza)?
Rockagirl: Wspomniana kampania Roberta Kupisza nie ma w sobie nic alternatywnego. Uznanie ją za taką przez niektórych ludzi pokazuje, jak szczególnym zjawiskiem jest altmodeling. Alternatywny wg Słownika Języka Polskiego PWN oznacza inny, przeciwstawiający się temu, co tradycyjne i oficjalnie uznane – a stroje z tej kolekcji są jak najbardziej podobne do tego, co widuje się na polskich ulicach (mniej codzienny charakter stylizacji wynika raczej z tego, że były przygotowane do pokazu na wybiegu, gdzie często można zobaczyć mało praktyczne rozwiązania). Alternatywne modelki różnią się od zwykłych modelek niemalże wszystkim – wzrostem, budową ciała, kolorem włosów, modyfikacjami. Oczywiście zwykłej modelce też można zafarbować włosy, założyć fake-piercing czy nawet domalować tatuaże – ale po co? Wśród altmodelek naprawdę jest w czym wybierać, a naszą przewagą jest to, że poza wyglądem oferujemy nierzadko również szczegółową wiedzę na temat stylu, który nas interesuje. Często bywa również tak, że dana osoba ma styl charakterystyczny tylko dla siebie i poza pozowaniem zajmuje się również profesjonalnym makijażem, fotografią czy tworzeniem kostiumów. Zamiast zatrudniać pięć osób odpowiedzialnych za poszczególne rzeczy, można zatrudnić jedną. Bazując na moim przykładzie, mogę powiedzieć, że chyba nigdy nie widziałam dobrze zrobionej sesji w stylu pin-up w Polsce – mówię tu również o wielkich, komercyjnych projektach. Zazwyczaj widać pewne nawiązania, ale zawsze znajdą się takie elementy, które po prostu dyskwalifikują cały projekt. Wielu osobom – również profesjonalnym stylistom – wydaje się, że wystarczy założyć dżinsowe szorty i koszulę w kratkę, do tego przewiązać bandamkę na głowie. Czasem pojawią się pończochy – zazwyczaj samonośne lub zwykłe elastyki do pasa – podczas gdy powinny to być oryginalne nylony. Dlaczego tak jest? Bo nie angażuje się ludzi, którzy są specjalistami w swojej dziedzinie. Zajmuję się tym od ponad sześciu lat i poprawność historyczna, zarówno pod względem stroju, jak i makijażu, fryzury czy samego sposobu pozowania jest dla mnie bardzo ważna, a jednocześnie zupełnie naturalna. W przypadku tego konkretnego stylu istotne jest nawet odpowiednie ułożenie dłoni i palców. Moją przewagą na tle zwykłej modelki zatrudnionej do takiej sesji jest to, że nie tylko się na niej pojawię, ale też wykonam profesjonalny makijaż, uczeszę się, przywiozę ubrania i dodatki, do jakich zwykłe osoby nie mają dostępu, odpowiednio zapozuję i jeszcze nauczę czegoś współpracowników. Jeśli będzie takie życzenie – wykonam sesję sama sobie w moim własnym studiu fotograficznym, mogę też przygotować do zdjęć inne modelki. Nie poradzę sobie za to z organizacją nowoczesnej sesji high fashion, ale od tego są inni specjaliści.
Czy moda, którą reprezentujecie, jest w Polsce popularna? A może celujecie w rynek zagraniczny?
Jacek Jagóra: Celujemy w rozwój. Polska jest rynkiem, z którego nie chcemy uciekać. Wręcz dumnie chcemy mówić skąd jesteśmy. Zamykanie się jednak całkowicie w granicach naszego państwa odcięłoby nam wiele możliwości.
Rockagirl: Alternatywa alternatywie nierówna. Są rzeczy, które zapisały się w powszechnej świadomości i przeniknęły do mainstreamu i nie szokują już tak, jak kiedyś – na przykład kolorowe włosy, piercing, coraz częściej także tatuaże. Wśród alternatywnych marek odzieżowych również obserwuje się pewne trendy – nie tak dawno hitem były motywy okultystyczne. Takie rzeczy można uznać za popularne w pewnych kręgach, jednak styl retro i pin-up, w którym ja się specjalizuję nadal jest traktowany bardziej jak kostium, niż alternatywna moda na co dzień.
Marlleen: Rynek zagraniczny już od dawna jest zdecydowanie bardziej otwarty na alternatywę. W Polsce poszerza się grono odbiorców, warto więc to wykorzystać.
Wesprzyjcie projekt TUTAJ!
Rozmawiała: Joanna Porayska