Twórcza interpretacja bolesnych wspomnień, łamanie utartych schematów i zabawa formą przykuły szczególną uwagę podczas Gali Dyplomowej Instytutu Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Gabriel Data, który sięgnął po temat toksycznej męskości w kolekcji „Chłopcy (nie) bawią się lalkami”, został uhonorowany nagrodą Rektora ASP w Łodzi za najlepszy dyplom. Punktem wyjścia do stworzenia kolekcji stało się 10 przykazań dla chłopców, stworzonych na podstawie zakazów, jakie słyszą oni w dzieciństwie. O tym jak własne doświadczenia i obserwacje przekuł w modowe dzieło sztuki, Gabriel Data opowiedział w rozmowie z Fashion Biznes.
Przeczytaj również: Polskie modelki bohaterkami najnowszej kampanii Prady!
Magda Posełek, Fashion Biznes: Skąd wziął pomysł tworzenia kolekcji skupionej na problemie toksycznej męskości? Czy była to potrzeba wyrażania własnych emocji i opowiedzenia intymnej historii?
Gabriel Data: W wakacje, tuż przed rozpoczęciem drugiego roku akademickiego, dużo zastanawiałem się nad tematem pracy dyplomowej. Pomyślałem wtedy, że to, co najbardziej lubię w modzie jest przekazywanie uczuć i historii. Stąd powstał pomysł skupienia się na problemie szkodliwego wpływu toksycznej męskości na wychowanie chłopców i życie dorosłych mężczyzn. Oczywiście, pojawiło się wiele znaków zapytania: czy zrobię to odpowiednio dobrze? Czy ktoś mi nie zarzuci, że chcę się wypromować na takim ważnym temacie? Czy według odbiorców zrobię to w odpowiedni sposób? Od początku wiedziałem też jedno – nie chcę podejmować tego tematu w smutny, łzawy sposób. Chciałem uchwycić łzy, ale już te ulgi i radości, kiedy się podnosisz. Coś jak w piosence Ralpha Kamińskiego, którą wybrałem na tło mojej opowieści: Nie jest łatwo, nie jest łatwo tańczyć tu i wracać w tamte miejsca. Jest mi przykro, jest mi smutno, że tyle zniosło moje małe serce.
Od czego rozpocząłeś swoją pracę nad kolekcją?
Rozgrzebałem swoją przeszłość, wróciłem do dzieciństwa. Moimi ulubionymi bajkami były wtedy Witch i Winx, bawiłem się lalkami. U mnie w domu nie było z tym żadnego problemu, nikt nie kwestionował tego kim jestem. Dorastając, coraz mocniej zderzałem się z rzeczywistością, trafiałem na ścianę. Coraz częściej spotykałem się z dziwnymi reakcjami na moje zachowania, zmieniło się też słownictwo w moim otoczeniu i to, w jaki sposób zaczęto nazywać osoby podobnie odstające od normy. Z czasem pojawiły się krzywdzące określenia typu babochłop, ciota. Dzieciaki, które ich używały tym bardziej budowały w domach tę nienawiść do inności i im dalej, tym było mi coraz trudniej. Nauczyciele przestali mnie bronić, mimo iż zgłaszałem różnego typu przemocowe zachowania. Słyszałem tylko, żebym się uspokoił. Że skoro się ze mnie śmieją, może powinienem zacząć bawić się z innymi chłopcami, zmienić zainteresowania na „bardziej męskie” i wtedy będzie ok.
Wraz z reserchem, zacząłem bardzo dużo czytać, szukać statystyk. Te są przerażające… Próby okaleczania się czy samobójstw wśród dzieci z podziałem na płeć chłopcy / dziewczynki wyglądają do 6 roku życia niemal tak samo, mniej więcej 50:50. Już po 4 latach chłopców do 10 lat staje się dwa razy więcej niż dziewczynek. Do 14 roku życia chłopców podejmujących próby samobójcze jest cztery razy tyle… Do 18. roku – 6 razy więcej niż dziewczynek. A tymczasem słyszymy, że w Polsce obcina się budżet na psychologię dziecięcą. Do tego te społeczne wymogi – że mężczyzna musi zbudować dom, mieć dobrą pracę. Może niewielu to dostrzega, ale kobiety dziś mają wybór – mogą się uczyć, iść w biznes lub nie, mogą założyć rodzinę albo podzielić to 50:50. Mężczyzna już tak łatwego wyboru nie ma.
Dotarłem do badań, mówiących o testach, które zrobili chłopcy i dziewczynki. Gdy nauczyciel nie wiedział, jaką płeć ocenia, wystawiał podobne oceny. Gdy znał płeć dziecka – chłopców oceniali gorzej. Podobnie jak u mnie w podstawówce, tam wychodziło się z założenia: To chłopak, on nie potrzebuje dobrych ocen. On musi się ubrudzić, pograć w piłkę. To było bardzo krzywdzące.
Nie bałeś się ruszać tak ciężkiego tematu?
Przed przystąpieniem do pracy nad projektem, poszedłem do mojego promotora – Michała Szulca. To on okazał mi ogromne wsparcie i rozwiał moje wątpliwości. Przyznał, że po tym jak mnie poznał przez ostatnie dwa lata, to jest temat, który będę w stanie przekazać. Szczególnie, że tak bardzo sięga do moich prywatnych doświadczeń i przeżyć. Po szczerej rozmowie zdecydowałem – róbmy to. A jeśli odbiór nie będzie taki jakiego oczekiwałem, najwyżej będę musiał bronić swojej tezy.
Opłacało się zaryzykować, prawda? Zostałeś uhonorowany główną nagrodą Gali Dyplomowej, swoją kolekcją poruszając publiczność i jurorów. Jakie były pierwsze reakcje na Twoje projekty?
Byłem w totalnym szoku. Dostałem tak pozytywny feedback i komentarze, które wiele dla mnie znaczą. Ludzie przyznali, że już po pierwszej sylwetce zorientowali się o czym będzie ten pokaz. Wielu z nich płakało. Wyznali, że wróciły do nich wspomnienia ze szkoły, przypomnieli sobie historie wszystkich tylko kolegów i koleżanek z klasy, którzy byli alienowani. Historie wujków, którzy nigdy się nie ożenili, czy nauczycieli, którzy odstawali od reszty. Przypomnieli sobie, jak bardzo się to do nich odnosiło, bez względu na to czy byli heteronormatywni czy nie. Czy są ojcami, czy studentami. Także to jak bliski dla ludzi okazał się ten temat, jest dla mnie niesamowite.
Bazą do stworzenia Twojej kolekcji było 10 przykazań dla chłopców. Te slogany wykorzystałeś również w stworzonych przez siebie sylwetkach. Możesz coś więcej o nich opowiedzieć?
Przykazania są zbiorem myśli i haseł, które przez lata budowały się w mojej głowie. Jednym z najważniejszych było to, że chłopcy nie bawią się lalkami. Tych zakazów jest cała masa. Pewnego dnia usiadłem i zebrałem je w całość: Że chłopcy nie mogą płakać, że nie mogą bać się niczego. Że chłopcy się nie boją, nie mogą malować paznokci, farbować włosów, nosić biżuterii, bo to niemęskie. Pochodzę z małej wioski na Podkarpaciu. Tam większość rodziców słucha tego co powie dyrektor szkoły, co powie ksiądz… Tak wygląda życie większości z tych dzieciaków, którzy nie urodzili się w dużym mieście, a są w jakikolwiek sposób qeerowi, a nawet nie są queerowi, ale odstają.
Stworzony przeze mnie dekalog uwieczniłem w j. angielskim na szalikach. Słowa do not / are not są częściowo rozmyte – na znak solidarności ze wszystkimi chłopcami i walki o to, aby żaden z nich już nie cierpiał.
Czy praca nad kolekcją była dużym wyzwaniem?
Dzięki temu, że ukończyłem technikum sam, byłem w stanie samodzielnie przygotować cały dyplom. Sam tworzyłem konstrukcje, co od dawna było moją ogromną pasją. Jako pierwsza w mojej głowie pojawiła się czarno-biała sylwetka. Wiedziałem, że chcę ją przemycić jako mocny punkt albo na początek albo na koniec kolekcji. W tej bieli kryje się taka dziecięca niewinność, którą zestawiłem z czarnymi skórzanymi spodniami z recyclingu.
W twoich projektach widać wiele kontrastów.
Starałem się grać materiałami na zasadzie ciężko-lekko. Z jednej strony puchówki i lakierowane skóry. Wszystko jest ciężkie, wypchane tak, by imitować mięśnie, czyli atrybut stereotypowego mężczyzny. Z drugiej strony piórkowe spodnie z szyfonu, rękawiczki, lajkry, delikatne, elastyczne, które opinają ciało albo luźno fruwają przy okazji każdego ruchu.
Domyślam się, że kolorystyka również ma tu swoje znaczenie.
Oczywiście. Fundamentem jest tu różowy i niebieski, czyli klasyczny podział na płcie. Co ciekawe, kiedyś interpretowano je odwrotnie. Niebieski zarezerwowany był dla dziewczynek. kojarzył się z niebem, Maryją, czystością. Róż z kolei przypasowana była chłopcom i symbolizowała krew, blizny wojownika. Dopiero po latach role się odwróciły. W mojej kolekcji oprócz tych głównych barw pojawia się również fiolet. Potraktowałem go jako tzw. „ziemię niczyją”, czyli miejsce spotkania niebieskiego z różem. Miejsce z pozoru bezpieczne, ale nie dookreślone. Jest jeszcze wspomniana przeze mnie wcześniej czarno-biała sylwetka. Pod postacią piórek chciałem przemycić tu dziecięcą niewinność i otwarte serce. W końcu dziecko nie postrzega pewnych rzeczy jak dorosły, a traumy z lat młodości tylko zaszczepiają w nim lęk, wstyd i strach.
Czy starałeś się jednocześnie iść w stronę eko?
Na tyle na ile mogłem, korzystałem z deadstocków, czyli odrzutów z fabryk. Częściowo korzystałem też z tego, co mogłem dostać w szkole. Na potrzebę kolekcji stworzyłem też swoje printy. Te wszystkie sylwetki, które można zobaczyć w projektach to właśnie moje rysunki. Aczkowiek, sam motyw kolorowych męskich ciał pojawia się u mnie już wcześniej, jako rysunki markerem na papierze. Od lat maluję też kolorowych mężczyzn na płótnie. Tworząc kolekcję przygotowałem bazę około 20 sylwetek, które kolejno przeniosłem na odpadki materiałów z recyclingu.
Na Twoich sylwetkach widzimy charakterystyczne wycięcia. Jakie jest ich znaczenie?
Wycięcia niosą jednocześnie dwie historie. Z jednej strony symbolizują kruchość męskiego ego i wizerunku niezłomnego mężczyzny, którego silna sylwetka ma jednak swoje ubytki. Jednocześnie inspirowałam się stereotypem superbohatera, który ma swój czuły punkt jak np. odsłonięte pośladki. Wycięciami chciałem też zasygnalizować to, że mężczyźni również potrzebują czułości, dotyku, chcą być kochani i te odkryte miejsca tym bardziej to ujawniają.
Patrząc przez pryzmat Twojej odważnej kolekcji i jej odbioru, jak myślisz – czy młodzi twórcy coraz chętniej się uzewnętrzniają? Czy bez oporów chcą pokazywać to co ich boli, czy jest to proces, który postępuje bardzo powoli?
Wydaje mi się, że na pewno możemy tu zaobserwować tendencje rosnącą. W przestrzeni publicznej, jak i w pracach artystów coraz częściej pojawiają się przykłady chorób, spektrum, zaburzeń psychicznych, problemów w domu czy w szkole. Coraz więcej pisze się o tym w mediach społecznościowych czy magazynach. Z perspektywy młodego człowieka to bardzo istotne, kiedy dotrze do ciebie, że nie jesteś sam / sama ze swoim problemem, że ktoś czuje podobnie jak ty lub miał podobną historię do twojej. Nawet nie wiesz ile razy będąc dzieckiem miałem takie myśli, że może to ja jestem jakiś dziwny, inny. Że może powinienem się ogarnąć, dać sobie spokój…
Komu dedykujesz swoją kolekcję?
Tym wszystkim chłopcom, którzy w mniejszym lub większym stopniu byli skrzywdzeni przez świat. Największą dedykację kieruje jednak do swojego brata, który teraz ma 11 lat. Pragnę, żeby nigdy coś takiego go nie spotkało i żeby zawsze mógł być tym kim chce, w jaki sposób chce.
Przeczytaj również: Jak wybierać influencerów do kampanii? Przyglądamy się współpracy Lego z Igą Świątek