noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

“Bądź inspiracją, nie konkurencją”. O spojrzeniu na modę rozmawiamy z Sarą i Romą Barna, właścicielkami marki blue shadow

REKLAMA
noSlotData

Blue shadow to jedna z pierwszych polskich marek, która zwróciła uwagę na potrzebę stworzenia rozmiarówki dla każdej kobiety. Firma powstała z siostrzanej miłości do mody, a pojęcie różnorodności od początku wpisywało się w jej kolekcje. O początkach kreowania marki na polskim rynku rozmawiamy z Sarą i Romą Barna, założycielkami blue shadow i inicjatorkami akcji BeYOUty Beyond.

Blue shadow powstało w 2003 roku, jednak markę własną stworzyłyście znacznie później. Jak wyglądały Wasze początki?

Roma Barna: Mam takie wrażenie, że to było w poprzednim życiu. Zaczynałyśmy dawno temu od szycia męskich koszul. Jeszcze w poprzedniej dekadzie! Na samym początku istniały sklepy blue shadow, ale nie były markowe. Sprzedawałyśmy ubrania sprowadzane z innych krajów, na przykład z Wielkiej Brytanii czy Włoch. Na potrzeby klienta łączyłyśmy je w stylizacje. Chęć stworzenia brandu wzięła się stąd, że – pracując w modzie – Sara i ja zawsze chciałyśmy szyć własne produkty. Zauważyłyśmy też, że rozmiarówki “dla każdego” stanowiły lukę na rynku. Często zdarza się, że kobieta jest wysoka i dobrze zbudowana, a rozmiar XL jest dla niej za mały. A jak już były takie większe rozmiary, to to wszystko było nudne, jednostajne i – powiedzmy sobie szczerze – “babcine”. Postanowiłyśmy to zmienić. Nasz brand powstał na przełomie 2013 i 2014 roku – wówczas wydałyśmy pierwszą kolekcję kapsułową. Pamiętam, jak dziś, kiedy budowałam “ścianę” z pierwszymi stylizacjami, opartymi na produktach z metką blue shadow. To było ogromnie wzruszające.

W jednym z wywiadów z 2017 roku wspomniałyście, że do końca roku będziecie miały około 30 salonów, a w perspektywie kolejnych lat – jeszcze więcej. Czy zrealizowałyście plany związane z nowymi lokalizacjami? 

Roma Barna: Od tamtego czasu nieco zweryfikowałyśmy nasze podejście do otwierania nowych salonów. Nie jest dla nas najważniejsza liczba salonów, ale ich “dusza”. Aktualnie mamy 11 lokalizacji z szyldem blue shadow – dwa z nich to salony własne, pozostałe to franczyzy prowadzone przez naszych cudownych parnertów. Franczyzy są dla nas równie istotne, jak salony własne – zależy nam na nici porozumienia z przyszłymi partnerami biznesowymi. Nie zatrzymujemy się – planujemy już nowe otwarcie i poszukujemy partnerów, np. w Warszawie i Trójmieście. Mamy nadzieję, że wkrótce tam zagościmy.

Sara Barna: Nie mogę nie wspomnieć, że jeszcze przed pandemią marzyłyśmy o naszej prawdziwej siedzibie z własną krojownią, szwalnią oraz logistyką i o tym, żeby nasze biura też tam były. Żebyśmy mogły codziennie zejść i przywitać się ze wszystkimi, przegadać to wszystko z nimi na żywo, a nie tylko przez Skype. Udało się nam zrealizować ten plan w tym roku – w maju przeprowadziliśmy się do nowego miejsca.

W rodzeństwie bywa tak, że na przestrzeni lat zainteresowania się wymijają, a każdy znajduje własną ścieżkę zawodową. Moda zawsze stanowiła Wasz wspólny język?

Roma Barna: Tak. Wydaje mi się, że tę fascynację ubraniami wyssałyśmy z mlekiem mamy. Nasza mama ma niesamowite wyczucie estetyki. Kiedyś sama też szyła, jest niesamowitą pasjonatką mody, wymyślała różne kreacje. Za czasów jej młodości o wiele ciężej było zdobyć fajne ciuchy, ale mimo to zawsze udawało jej się wyglądać świetnie, chociaż w większości stylizacje tworzyła sama.

Sara Barna: To prawda. Odkąd pamiętam, ja zawsze chciałam robić coś związanego z modą. I w zasadzie nie chodzi tylko o projektowanie. Uwielbiam bawić się różnymi stylami i przełamywać utarte schematy. Dzięki blue shadow mogę ubierać nie tylko siebie, ale również inne kobiety. Na moich studiach projektanckich były zajęcia, które opierały się na tworzeniu “czegoś z niczego”. To pozornie trudne zadanie, ale ja miałam na to milion pomysłów. Tak już zostało.

 A jeśli już mowa o rodzinnej firmie… Jak dopełniacie się w biznesie? Dzielicie się obowiązkami czy robicie wszystko wspólnie?

Sara Barna: Ja, krótko mówiąc, “popełniam” większość projektów ubrań. A projektowanie to dla mnie inaczej przenoszenie świata marzeń w świat realny i upiększanie rzeczywistości. To jest właśnie moja praca – projektowanie marzeń.

Roma Barna: Z kolei moją rolę ktoś kiedyś ładnie określił “artystką-biznesmenką”. Ja sama lubię robić analizy i sprawia mi to szczerą przyjemność. Uwielbiam potem przekładać te rzeczy na kreatywną stronę, jak chociażby visual merchandising.

Kolekcje tworzycie już od 9 lat. Co od tamtej pory zmieniło się w blue shadow? Czy idee promowane przez akcje, takie jak BeYOUty Beyond były z Wami od zawsze, czy wykiełkowały wraz z poznawaniem potrzeb klientek?

Sara Barna: Blue shadow niewątpliwe przeszło długą drogę od początku swojego istnienia do momentu, w którym jesteśmy dzisiaj. Idea BeYOUty Beyond towarzyszyła nam od zawsze. Na swojej drodze spotkałyśmy wiele kobiet, którym to hasło jest również bliskie. Bądź inspiracją, nie konkurencją. To nasz manifest. Nieważne, że Twoją garderobę zamieszkuje dużo ubrań w luźnym rozmiarze, dominują w niej trampki i nie ma ani jednej rzeczy w najmodniejszym kolorze tego sezonu z drogiego butiku, gdzie ubierają się gwiazdy. Bo piękno to coś o wiele więcej niż perfekcyjna sylwetka, niekwestionowany styl czy posiadanie modnej szafy. Naszym zdaniem to celebrowanie naszej kobiecej różnorodności w taki sposób, w jakim każda z nas odnajduje się najlepiej. My stawiamy na uszanowanie indywidualnych potrzeb oraz wolność wyboru. A największym wyróżnieniem dla nas jest szczery uśmiech na Twojej twarzy, kiedy jesteś naprawdę sobą.

W blue shadow znajdziemy ubrania w rozmiarach 34 do 50. To zdecydowanie istotny aspekt marki – możliwość dopasowania ubrań do każdej sylwetki. Co jeszcze charakteryzuje Wasze kolekcje?

Roma Barna: Na pewno wielofunkcyjność. Czerpiemy też dużo z rozwiązań życiowych. Chodzi o to, żeby te rzeczy, które projektujemy, sprawdzały się w życiu – były praktyczne i wygodne. Nie sprzedajemy sukienek na jedno wyjście, a projekty, które mają wiele twarzy. Oprócz tego, nie boimy się eksperymentów i przełamywania schematów. Mamy nieco zbuntowane podejście – łączymy ubrania w zestawy kolorystyczne, tworzymy całe stylizacje, a nasz styl boho, czyli “bohemian” w niczym nas nie ogranicza.

Sara Barna: Najwyższą wartością w blue shadow jest także dbanie o środowisko. W naszych planach i założeniach zawsze staramy się ograniczyć ingerencje w przyrodę i “marnowanie” materiałów, na których pracujemy. Jeśli tylko jest to możliwe, wprowadzamy w życie produkcję zero waste i ciągle szukamy nowych pomysłów na jej realizację. Jako kreatywne dusze stawiamy tu głównie na upcykling, czyli nowatorskie wykorzystanie surowców, które inaczej nie mogłyby być już użyte do ich pierwotnego przeznaczenia. W ten sposób tworzymy na przykład nasze gumki i opaski do włosów, ale także poszewki na poduszki. Od dawna chciałyśmy stworzyć linię dodatków do domu w duchu “zero waste” i właśnie poszewki są pierwszym krokiem w tym kierunku.

Październik to dla Was wyjątkowy miesiąc – blue shadow obchodzi swoje urodziny, w tym roku dziewiąte. Czego mogą spodziewać się Wasze klientki?

Sara i Roma Barna: Październik to dla nas niezwykły czas, pełen sentymentów. Prawdopodobnie dlatego bardziej niż zwykle czujemy sympatię naszych Klientek. Jesteśmy im ogromnie wdzięczne – za to, że są z nami, że niezmiennie interesują się marką. Bez nich nie byłybyśmy w stanie tworzyć, pracować i spełniać marzeń. Bez nich nie byłoby blue shadow. Z tego względu październik to czas rozmów, spotkań, wsłuchiwania się w potrzeby wspaniałych Kobiet, które nas otaczają. To też czas licznych atrakcji – zarówno stacjonarnych, jak i online. Słodki stół, upominki, zabawy, konkursy, rabaty – to tylko niektóre z urodzinowych niespodzianek, które przygotowujemy.

Przeczytaj też: Polscy modele na wybiegu Gucci. Jak wspominają pokaz? “Podczas finału cały backstage płakał

REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

Newsletter

FASHION BIZNES