A co sądzisz o rewolucjach w salonach fryzjerskich ostatnio popularnych w telewizji?
Ja osobiście nie chciałbym wziąć w czymś takim udziału, w sensie takim, że kreujemy salon na nowo. Z tego względu, że telewizja jednak potrzebuje rozrywki. Czyli musi polecieć ku**a, musi ktoś trzasnąć drzwiami, muszą być łzy, musi być awantura, musi ktoś być przyparty do ściany. Mnie się to strasznie nie podoba, nie chciałbym być kiedykolwiek kojarzony z taką osobą, która musi łapać kogoś za grdykę. To nie mój świat. Wierzę jednak w moc telewizji i w to, że tego typu programy będą impulsem do odwiedzania salonów fryzjerskich.
Bierzemy pod uwagę mocno nasycony rynek osiedlowymi salonami fryzjerskimi. One naprawdę nie narzekają na brak klientów…
W tym momencie społeczeństwo jest podzielone na dwa portfele: te grube i te cieniutkie. Salony fryzjerskie są podzielone dokładnie w ten sam sposób. Albo są dobre salony z dobrymi kosmetykami, w których musisz zostawić od 300-500 zł za kolor i cięcie oraz salony, które pracują na kosmetykach klasy B lub klasy C i tam farbowanie kosztuje 60 zł, a cięcie 11. Jest teraz również coś pomiędzy, czyli salony mieszczące się w galeriach handlowych. Tam nigdy nie trafisz na tego samego fryzjera i nigdy się do niego nie przyzwyczaisz. Zresztą na tym polega ich model biznesowy. Klient, jeśli będzie chciał znaleźć poprzedniego fryzjera to pewnie już go nie znajdzie. Coraz częściej to nie stanowi też problemu dla klientek. Zresztą, jak będą chciały to znajdą go w mediach społecznościowych.
Jak ważne z Twojego punktu widzenia są social media?
Z jednej strony każdy w nich może stać się z dnia na dzień gwiazdą, a z drugiej strony jednak przebić się przez miliony osób jest mega trudne. Jeśli chcemy być trendsetterami to musimy być obecni w social mediach.
Korzystasz ze Snapa?
Nie mogę się przyzwyczaić do tej formy komunikacji, ale nasze klientki z niej korzystają, a więc musimy być tam obecni. Muszę więc się otworzyć i posłuchać młodego głosu. Tylko w ten sposób mogę być influencerem czy trensdetterem. Ja najchętniej zamknąłbym się w niewielkim pokoiczku i po cichu sobie działał, nie potrzebuję tego całego fejmu, ale moja branża już tak. Jestem trochę w rozkroku i z jednej strony mam Snapa i obserwuję innych, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie biegać z telefonem po mieście i nagrywać każdy swój krok, informować świat, że właśnie zjadłem bułkę i popiłem ją wodą.
Porozmawiajmy o wpadkach z włosami, na pewno takie zaliczyłeś w swoje karierze.
No jasne! Flagowa wpadka z włosami miała miejsce 20 lat temu. Poznałem na swojej drodze Ilonę Felicjańską, która była szalenie popularna w tamtym czasie. To był rok 1997 czy 1998. Zaproponowałem jej krótkiego boba z grzywką poniżej ucha w rudym kolorze. Jako pierwsza polska modelka zrobiła trzy okładki magazynów jednego miesiąca. Właśnie przez to, że zmieniła fryzurę, że zrobiła się zupełnie inna, media i naczelni magazynów rozchwytywali ją. Ona później sama przyznała się w wywiadach telewizyjnych i w prasie, że to była najbardziej koszmarna fryzura jej życia! Jednak nie odnalazła się w formie pudełka i zapuściła później włosy. Tak więc z jednej strony to była wpadka, a z drugiej podobało się to osobom, które na co dzień zajmują się estetyką. Czyli musiało coś w tym być. Z włosami jest tak jak z ciuchami: możesz dobrze wyglądać, ale niekoniecznie musisz się w tym dobrze czuć. Mocno polegam na pierwszym wrażeniu.
Czyli intuicja?
Tak, to jest intuicja, również przy zatrudnianiu osób. Jestem rudy i kiedy byłem mały to dzieci zawsze mnie wytykały palcami, a ich rodzice powtarzali: nie baw się z rudym. Od tamtej pory mam nosa do ludzi, wiem, kto jest kim, komu mogę zaufać i dzięki temu teraz też potrafię selekcjonować ludzi, którymi chcę się otaczać.
Im dłużej z Tobą rozmawiam to utwierdzam się w przekonaniu, że mam do czynienia z bardzo wrażliwą osobą.
Czytaj dalej…