Wyprzedaże w branży modowej trwają w najlepsze. W poszukiwaniu najlepszych okazji cenowych, warto być świadomym marketingowych trików, które stosują sprzedawcy. Od reguły niedostępności po manipulacje cenowe – jakie zakupowe sztuczki stosują największe sieci, by sięgnąć do naszego portfela?
Wyprzedaże to idealna okazja, by dokonać zakupów w okazyjnych cenach. Promocje i obniżki idealnie sprawdzają się, gdy mamy na oku wypatrzone rzeczy, które możemy zdobyć w niższej cenie. Niestety, jako konsumenci często sami nie wiemy, czego chcemy, a to już najprostsza droga do namówienia nas na impulsywny, często nieprzemyślany zakup.
W obliczu obecnej sytuacji gospodarczo-ekonomicznej nawyki zakupowe Polaków szybko są weryfikowane przez aktualną zasobność portfela. Zgodnie z opublikowanymi w grudniu 2022 roku badaniami Santander Consumer Bank, nawet 60 proc. ankietowanych było skłonnych do rezygnacji z wyprzedażowych zakupów, głównie ze względu na podwyżki kosztów życia i szalejącą inflację. Coraz silniejszy opór do wydawania pieniędzy, stawia przed sprzedawcami jeszcze większe wyzwanie, by zachęcić nas do zakupów. Jakie triki marketingowe stosowane są najczęściej w branży modowej? Sprawdzamy.
Czytaj także: ILE TRZEBA ZAPŁACIĆ ZA EKSKLUZYWNĄ TOREBKĘ? KILKA RAD STYLISTKI
Triki wyprzedażowe: manipulowanie ceną
Niższa cena to zdecydowanie to, co najbardziej przyciąga klientów. Sam fakt, że zaoszczędzimy zdecydowanie wypiera informację, ile realnie zostanie w naszej kieszeni. Jedną z najpopularniejszych i najczęściej stosowanych praktyk jest pokazanie starej i nowej ceny. Niektórzy sprzedawcy podwyższają wyjściową kwotę tuż przed rozpoczęciem wyprzedaży, by ponownie ją obniżyć. Cena z końcówką 99 również nie jest nowością. Choć doskonale wiemy, że 299 zł to niemal równowartość trzystu złotych, jednak po pierwszym spojrzeniu mózg wydaje się nam sugerować inaczej. W tym wypadku mówimy o tzw. efekcie lewej cyfry, zwracając największą uwagę na początkowe 2. Czy działa? Wyjątkowo skutecznie.
Sklepy online: metoda na ostatnie sztuki
Jeśli coś wydaje się niedostępne, wzbudza większe zainteresowanie. „Pospiesz się. Zostały ostatnie sztuki” krzyczą slogany wyprzedażowe, a w klientach rodzi się instynkt łowczy. To jeden z najczęstszych i najskuteczniejszych trików wyprzedażowych, na których większość z nas daje się złapać. Podsyca on obawę, że nie zdążymy z zakupem. A co, jeśli będziemy później żałować? Ten sprytny zabieg tylko przyspiesza decyzję o (nieprzemyślanym) zakupie rzeczy, która z większości przypadków wcale nie jest nam do niczego potrzebna.
Powiadomienia push w aplikacjach
Coraz chętniej kupujemy przez telefon, również w trakcie sezonowych obniżek. Ten idealny – wydawałoby się sposób – na zaoszczędzenie długich godzin spędzonych w wyprzedażowym chaosie galerii handlowych, ma jednak swoje drugie dno. Nie rozstając się z smartfonem, wszystkie promocje i okazje cenowe są w zasięgu naszej ręki, a od samego zakupu dzieli nas zaledwie kilka kliknięć.
Nie bez powodu na ekranie telefonu w trakcie wyprzedaży regularnie zaczynają pojawiać się powiadomienia push informujące o kolejnych obniżkach. Oglądasz przecenione rzeczy, a po chwili otrzymujesz przypomnienie, by dodać ją do koszyka lub sfinalizować transakcję? To również popularny zabieg stosowany za pośrednictwem aplikacji. Zachęcić klienta do kompulsywnego zakupu przez aplikację jest wyjątkowo prosto. Korzystając z najpopularniejszych aplikacji mobilnych, bez trudu można zauważyć, iż coraz więcej sprzedawców wprowadza dodatkowe rabaty, wcześniejszy dostęp do wyprzedaży lub ekskluzywną ofertę online. Marketingowcy doskonale wiedzą, jak wzbudzić w nas potrzebę zakupu.
Przeczytaj również: INWESTYCJA W DZIEŁO BANKSY’EGO BRZMI CIEKAWIE? ZA JEDEN Z MURALI ZAPŁACISZ 153 DOLARY
Zdjęcie główne: Unsplash