Idąc przez ulicę zaskakująca jest bezbarwność miasta. Każdego wieczoru i każdego dnia króluje monochromatyzm. Króluje czerń, jeśli przełamana, to wyłącznie bielą. Wzrok prześlizguje się po kolorystycznie zachowawczych sylwetkach. Są niewidzialni.
Zaskakujące, że człowiek zapytany o jego ulubiony kolor bez wahania serwuje rozmówcy czerń na gorąco. Bez zastanowienia. Jakby czerń stanowił centrum kolorystycznego wszechświata. Jednak, gdzie nie sięgnąć okiem, armia monochromatycznych klonów smutno kroczy przez życie. Od samego początku życia, genderowo przypisana kolorystyka utożsamia nas z kolorem niebieskim i różowym. Później jednak następuje diametralna zmiana. Dlaczego? Zapytałam o to przyjaciółkę. Przyłapana na gorącym uczynku, ubrana była w czarne obcisłe jeansy i skórzaną ramoneskę, odpowiedziała, że czerń wyszczupla, a kto nie chce wyglądać szczuplej! Jednak po chwili, skonsternowana, nie była pewna dlaczego czarny jest jest ulubionym z kolorów.
Kolor jest równy odwadze?
Czy to właśnie obsesja społeczeństwa względem sylwetki popchnęła ludzi w ramiona czerni? Carrie Bradshaw w drugim sezonie Seksu w wielkim mieście powiedziała, że małą czarną wypada założyć wyłącznie w dwóch przypadkach – powrotu z bankietu rankiem lub pogrzebu. W świetle dnia czerń nie wygląda zjawiskowo. Pomimo optycznego wyszczuplenia rzecz jasna. Dlaczego ludzie boją się kolorów? Co więcej, gdzie dostać kolorową garderobę? Sieciówki proponują zachowawczą gamę kolorystyczną, czasem w swoich kolekcjach prezentując jeden odważniejszy kolor. O! Odważniejszy. Bycie kolorowym nie powinno łączyć się z odwagą. Tak jakby nie było społecznego przyzwolenia na wyjście poza utarte ramy kolorystyczne. Świat jest czarno-biały, czasem szary. Patrząc na moją szafę różnorodność kolorystyczna przyprawia o zawrót głowy.
Pytanie zatem, dlaczego ludzie odbierają sobie radość życia wynikającą z kolorów? Popatrzmy na kolekcje Jacquemusa, francuskiego projektanta, którego życiowy background tak kolorowy nie był. Każda linia, każdy detal, każde akcesorium stanowi perfekcyjne szaleństwo – kolorystyczne, a kształt odbiega od norm. I to stanowi klucz do jego sukcesu. Róż marynarek, mini torebeczki, gdzie zmieści się wyłącznie szminka i moneta, czy kapelusz, który okrywa całe ciało. Patrzę na to z uśmiechem, ponieważ Simon Porte koloruje życia ludzi kompletnie sobie nieznajomych. Jednak i on w kolekcji L’Amour Spring/Summer 2021 postawił na zachowawczość kolorystyczną. I u niego króluje tercet – czerń, biel, ecru. Oby Simon zaskoczył znów kolorem.
Zanik indywidualności?
Przeglądając kolekcje serwowane przez sieciówki w domenie polskiej, nie jestem w stanie się tam odnaleźć. Odnaleźć swojego ducha. Propozycja Zary na letni sezon to, patrząc obiektywnie, 2 looki na 5, gdzie widać akcent kolorystyczny. Reszta przypada czerni, bieli oraz ecru. Kolor? Zgaszony błękit oraz blady róż. Reserved z 77 produktów sprzedażowych z kolekcji Celebration time proponuje 13 pozycji w kolorze intensywniejszym niż błękit czy blady róż. Reszta przypada na czerń, biały, ecru czy brąz. Czy to kwestia braku zainteresowania odbiorców kolorem? Czy raz zaproponowana linia kolorystyczna niskiej gamy tak przyzwyczaiła konsumentów do braku wyrazistości? Marki wprowadzają kolor do swoich kolekcji, jednak rozumieją, że konsument woli monochromatyzm w wydaniu czerni i bieli. Władzy odbiorcy ciężko się przeciwstawić, kiedy wyniki sprzedażowe muszą się zgadzać. Co, gdyby przemycać bardziej wyraziste looki o jeden więcej z kolekcji na kolekcję?
“Podziękowałam, za to, że malują ulice. Nie były zdziwione, nie były zbite z tropu. Były szczęśliwe, że ktoś, ot tak, docenił ich styl”.
Spiesząc raz na autobus, biegłam ulicami Katowic, jednak w pewnym momencie to nie autobus zaprzątnął moje myśli. To dwie kobiety, spacerujące, śmiejące się w głos, niczym nie przejmujące. Zwróciłam na nie uwagę, ponieważ wyróżniały się na tle miasta i jego mieszkańców. Nie tylko osobowością, ale i ubiorem. Elegancja połączona z nutką szaleństwa. Jedna z Pań miała na sobie zieloną spódnicę midi, w odcieniu malachitowym. Pamiętam jak grała z wiatrem. Na ustach róż szminki, fuksjowy. Nie mogłam się powstrzymać i podeszłam do dwóch olśniewających Pań. I podziękowałam, za to, że malują ulice. Nie były zdziwione, nie były zbite z tropu. Były szczęśliwe, że ktoś, ot tak, docenił ich styl. Mój autobus odjechał, a ja czekałam na kolejny – spokojna, uśmiechnięta.
Okiem stylisty
Postanowiłam zasięgnąć opinii osoby doświadczonej, dla której, dajmy na to, analiza kolorystyczna nie stanowi żadnych tajemnic. Kierownik produkcji filmowej i stylistka w jednym, Aleksandra Kapka opisała swój styl jako klasykę w nowoczesnym wydaniu. “Jeśli chodzi o barwy w mojej szafie jest sporo czerni, bieli, beżu ale także mocnych, „czystych” i wyrazistych odcieni różu, fioletu czy pomarańczu”. Klasyczny tercet kolorystyczny stanowi fenomenalną bazę wyjściową, by stworzyć stylizację kompletną.
Stylistka odpowiedziała na nurtujące mnie pytanie – dlaczego społeczeństwo stawia na czerń? Sama uwielbiam czerń, bo to kolor absolutny, dający duże pole do zabawy fasonami. Myślę jednak, że wiele osób wybiera ją uważając, że to najprostsza, pasująca do wszystkiego opcja, co nie do końca jest prawdą. Aleksandra dotyka sedna sprawy, czerń stanowi najprostszy wybór. Jak sama jednak przyznaje jest to wybór często nietrafiony. Czerń należy ograć dodatkami, przełamać ją, żeby nie przytłoczyła sylwetki, nie była nudna. Jak to się ma do osobowości? Wiele osób próbuje się także ukryć w ciemnych kolorach, wpisać w jakiś schemat. “O ile wynika to z ich gustu tudzież osobowości nie widzę w tym nic złego – gorzej jeśli ktoś marzy o chodzeniu w innych barwach, ale coś go powstrzymuje.”
“Wiele osób wybiera ją uważając, że to najprostsza, pasująca do wszystkiego opcja, co nie do końca jest prawdą”.
Znów wracamy do kwestii odwagi. Noszenie koloru niestety wymaga siły ducha. Początki eksperymentowania z modą mogą być różne, nie od razu stworzymy look, który będzie dla nas i w oczach innych majstersztykiem. Ale to my mamy się czuć dobrze. Akceptacja społeczna jest dla człowieka ogromną wartością, szczególnie w erze mediów społecznościowych. Oceniające oko nigdy nie gaśnie, co, niestety, uderza w naszą samoocenę. “Myślę, że niekoniecznie to kolory determinują naszą odwagę bądź jej brak, choć na pewno w tych mocnych i wyrazistych jesteśmy bardziej „widoczni” co nie dla wszystkich będzie komfortowe”. Stylistka nie daje przyzwolenia szufladkowania koloru czarnego jako atrybutu ludzi nieśmiałych.
Słowo kolor kojarzy jej się z mocą wzbudzania emocji. Mocą oddziaływania na człowieka. Dla przykładu róż do pewnego momentu uważany był za kolor infantylny, dziś funkcjonuje jako symbol silnych i niezależnych kobiet. Wyobraźcie sobie damski power suit w kolorze różowym. Ja kroczyłabym w nim z dumą. Myślę, że Aleksandra również.
Kolor dla wielu stanowi wyjście poza ramy swojej strefy komfortu. Nie musimy zakładać natychmiast limonkowego total looku. Spróbuj małymi kroczkami, od jednego dodatku w kolorze. Przełam czerń. Eksperymenty przyjdą z czasem. Idzie lato, czerń nie tylko pozornie wyszczupla, ale i przyciąga słońce. Odetchnij. Aleksandra Kapka zwróciła uwagę na istotną kwestię: “Jeśli chodzi o tolerancję względem ubioru innych, nadal mamy bowiem dużo do przepracowania. Życzyłabym sobie, żebyśmy wybierali takie kolory, które nam się podobają lub nie – a odwaga nie miała tu nic do rzeczy”.