Tressore to skarb – skarb, który każda kobieta chciałaby mieć. Coś wyjątkowego, oryginalnego, coś, co sprawiłoby, że czułaby się wyjątkowa – tak o swojej marce mówi Joanna Zając.
Mówisz o sobie, że jesteś przede wszystkim mamą trójki dziewczynek i masz zupełnie inne priorytety niż większość osób działających w tzw. świecie mody i show-biznesu…
Tak, jestem matką i kobietą, która świat wielkiej mody i show-biznesu znała wyłącznie z gazet i telewizji. Zajmując się domem i dziećmi, szukałam jednocześnie jakiejś drogi dla siebie. Jestem kobietą aktywną, nie boję się wyzwań, chociaż nie twierdzę, że nie miałam wątpliwości… Uznałam jednak, że szczęśliwa i spełniona kobieta daje też szczęście swojej rodzinie. Stąd poszukiwanie czegoś, co przynosiłoby mi satysfakcję, a jednocześnie nie odrywało całkiem od mojej rodziny.
Co zatem popchnęło Cię do świata mody, który – jak wszyscy wiemy – nie zawsze jest piękny i taki glamour jak się wydaje?
Życie czasem płata figle… Pewnego dnia spotkałam na swej drodze osoby, które na co dzień zajmują się modą, profesjonalistów, którzy zachęcili mnie do tego, bym spróbowała swoje zainteresowanie projektowaniem ubrań zamienić w biznes, abym z pasji uczyniła sposób na życie, nie rezygnując przy tym z tego, co dla mnie najważniejsze – domu, rodziny. Początki nie były łatwe – bardzo ciężko w tym świecie się przebić, jeśli nie stoi za tobą sławne nazwisko. Świat glamour rządzi się swoimi prawami: aby zaistnieć, trzeba bywać, a nie tak wyobrażałam sobie promocję marki. Jednak nie poddałam się. Wiem, że to, co wyróżnia moje ubrania, to jakość, a ona broni się sama. I chyba warto było, bo klientki wracają, a sukienki stają się popularne także na tzw. salonach.
Tressore. Co kryje się pod nazwą marki, którą tworzysz?
Tressore to skarb – skarb, który każda kobieta chciałaby mieć. Coś wyjątkowego, oryginalnego, coś, co sprawiłoby, że czułaby się wyjątkowa. A co może być skarbem dla kobiety – w materialnym sensie – ulubiony flakon perfum, szpilki, biżuteria… Tak, to oczywiście też, ale przede wszystkim sukienka – taka, która dodałaby jej blasku. Każda z nas jest wyjątkowym skarbem w wyjątkowej oprawie.
Współpracujesz z wyjątkowymi profesjonalistkami, bowiem Twoja krawcowa szyje m.in. dla Bizuu. Szwalnie, z którymi działasz, szyją m.in. dla takich projektantów jak Tomaotomo czy Magdy Hasiak. Można więc śmiało pokusić się o stwierdzenie, że stawiasz na jakość, doskonale materiały, kroje. Czym jeszcze wyróżniają się Twoje projekty?
Tak, moja dewiza to proste wzory, unikalne tkaniny, jakość wykonania. Być może dzięki temu przychodzą do mnie klientki w wieku lat 20 i 45, bo każda znajdzie coś dla siebie. Poza tym szyję krótkie serie, dlatego też każda kobieta czuje, że jej sukienka będzie wyjątkowa. Klasyczne kroje i motywy, a jednocześnie powiew wielkiego świata glamour – to sprawia, że każda kobieta może czuć się ekskluzywnie. Stawiam na klasykę, ale w moich projektach znajdą się też elementy nawiązujące do kolekcji wielkich projektantów, takie jak frędzle, zameczki, falbany…
Jak wygląda proces tworzenia nowej kolekcji?
Tworzenie kolekcji to rzeczywiście proces. Pomysły rodzą się, dojrzewają powoli, ale tak naprawdę zaczyna się od wyboru tkaniny, to ona dyktuje fason. Oczywiście śledzę trendy, oglądam kolekcje wielkich projektantów, ale najważniejsze są konsultacje z koleżankami, klientkami, kobietami, które, świadome trendów, najlepiej wiedzą, co będzie się dobrze nosić. Te wszystkie inspiracje plus materiał składają się ostatecznie na wzór. Większość projektów powstała właśnie w taki sposób – mój pomysł był konsultowany i nabierał ostatecznego szlifu. Dzięki takiemu pojmowaniu mody kobiety mają poczucie, że współuczestniczą w akcie tworzenia.
Kim są Wasze klientki? Do kogo kierujecie swoje kolekcje? Szufladkujecie jakoś swoich odbiorców?
Tak jak mówiłam wcześniej, moimi klientkami są zarówno kobiety młode, jak i dojrzałe, ale wszystkie łączy jedno: zamiłowanie do unikalnych wzorów, fasonów, szlachetnych tkanin. Zauważyłam też, że kobiety przywiązują ogromną wagę do detali, dlatego dbam o to, by każda sukienka, spódniczka czy bluzka były perfekcyjnie wykonane. Począwszy od metki na ubraniu, a skończywszy na opakowaniu – wszystko musi być idealne, bo tego oczekują od nas klientki. To właśnie odróżnia nas od sieciówek. Naszymi odbiorcami są więc te kobiety, którym sieciówkowa masowość nie odpowiada, które cenią raczej unikalność.
Wiem, że w projektach Tressore pojawia się już sporo gwiazd i celebrytek, m.in. Agnieszka Kaczorowska czy Aneta Todorczuk-Perchuć. Współpraca z gwiazdami to świetny patent na fajną promocję marki, ale też dowód na to, że warto Wam zaufać.
Oczywiście fakt, że w moich sukienkach pojawiają się gwiazdy, to nieoceniona promocja marki, ale uważam też, że nie założyłyby ich, gdyby nie znalazły czegoś wyjątkowego w moich projektach. A to z kolei pokazuje, że każda z nas może tak się ubrać . To nie drogie kreacje, poza zasięgiem finansowym, ale ubrania, na które może pozwolić sobie także pani domu i matka. Wszystkie nasze projekty są szyte w Polsce, marka nastawiona jest na rynek polski i mam nadzieję, że nie zawiedziemy zaufania Polek.
Jedna z polskich projektantek – projektująca dla marki SIMPLE – stwierdziła, że Polki kochają sukienki. Też to zauważasz? Która część garderoby jest u Was najczęściej sprzedawana?
Zgadzam się jak najbardziej – Polki kochają sukienki, ponieważ eksponują kobiecość, nawet szarej myszce nadadzą charakter. W sukienkach czujemy się wyjątkowo, bo one tworzone są tylko dla nas – kobiet. Ulubiona sukienka jest takim samym przyjacielem kobiety jak brylanty. Dodaje pewności siebie, seksapilu, czyni wyjątkową. Kobieta w pięknej sukni nie potrzebuje dodatków, jest kompletna.
Skąd czerpiesz inspiracje?
Nie ukrywam, że interesują mnie trendy lansowane przez wielkie domy mody – podpatruję, przenoszę na nasz grunt, dostosowuję, mieszam wzory. Staram się wybierać to, co może się podobać, z tym, co jest wyjątkowe. Poza tym uczestniczę w pokazach rodzimych projektantów – fashion week, targi mody… Duże znaczenie mają dla mnie targi tkanin w Paryżu – to tutaj pojawiają się perełki, które mogą nadać wyjątkowości każdej kolekcji. Ale, jak już mówiłam, inspirują mnie również same Polki, bo to przecież dla nich powstają wzory.
Jak ocenisz styl Polek?
Gdybyś mnie o to zapytała 10–15 lat temu, odpowiedziałabym, że daleko nam jeszcze do świata mody z Paryża czy Mediolanu. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że niewiele różnimy się od Francuzek czy Włoszek. Dzięki temu, że mamy świadomość samych siebie, nie boimy się nowych wzorów, łączymy kolory, coraz częściej bawimy się trendami. Widać coraz częściej, że nosimy oryginalne ubrania – także polskich projektantów, zaczynamy ufać rodzimym designerom. I to chyba najbardziej cieszy, bo za chwilę to Francuzki będą nosić nasze ubrania.
Trendy na lato 2016?
Na pewno, choć w mniejszym stopniu nieprzemijający będzie styl boho. Bardzo modnym akcentem na nadchodzący sezon będą wstążki wykorzystane jako wykończenie koszul lub sukienek. Coraz więcej będziemy mogli zauważyć na naszych ulicach sukienki długości maksi i dekolty w literę V. Jeśli chodzi o kolory to zawsze dobrze sprawdzi się biel i czerń oraz oranż i granat. Wielka moda wychodzi na ulicę, więc właściwie wszystko dozwolone – od minimalizmu po przepych.