Bez wątpienia włoskie marki znajdują się w ścisłej czołówce tych, które w tak dobry sposób potrafią rozpromować swoje dziedzictwo, uczynić je pożądanym, ale także umiejętnie z niego czerpać i opierając się na nim zbudować silny, wartościowy brand. Miłość wielkich domów mody, jak i początkujących projektantów do swojej ojczyzny to, można powiedzieć, model biznesowy, z którego czerpią dwie strony: zarówno twórcy, jak i państwo.
Włoska moda zaliczana jest do głównych sektorów gospodarki tego kraju. Przemysł odzieżowy i włókienniczy zasila narodowe konto potężnymi sumami, światową sławą cieszy się ich wzornictwo, a inwestycje w coraz to nowsze rozwiązania technologiczne wpływają na podaż na rynkach międzynarodowych – eksport w 2011 roku w porównaniu do poprzedzającego go roku wzrósł aż o 11%. Włochy są również największym w Europie producentem broni myśliwskiej i sportowej, ale także okularów oraz obuwia. Pomijając gigantyczne pieniądze, które fanki mody z każdego zakamarka na świecie wydają na włoskie krawiectwo, moda pośrednio zasila także inną gałąź przemysłu, jaką jest turystyka. Badając statystyki, Włochy są piątym państwem w światowym rankingu, który przyciąga turystów z całego świata. Rocznie kraj ten odwiedzany jest przez około 60 mln zagranicznych turystów.
>>> Przeczytaj również: ANALIZA: Drony na pokazie D&G. Jak marka luksusowa z sukcesem rozkochuje w sobie millenialsów
Dolce&Gabbana
To dom mody, który swoje DNA od zawsze opierał na włoskich wartościach. W jego kolekcjach czy kampaniach reklamowych aż kipi od włoskiego temperamentu. Inspiracją dla projektantów jest wszystko to, co związane z ich państwem: potrawy, miejsca, flora i fauna, sławne postaci czy rodzinne wartości. Kampanie reklamowe tego duetu nawiązują do radości, uśmiechu, żywiołowości włoskich kobiet. Modelki śmieją się, tańczą, spacerują po ryneczku, żywo gaworzą, wywieszają pranie. Nie przypominają zastygłych w bezruchu, smutnych czy znudzonych dziewczyn, które tak często występują w kampaniach wielkich marek. Włoska codzienność jest niewyczerpanym źródłem inspiracji dla Domenico i Stefano. Swoje DNA marka konsekwentnie buduje od samego początku kariery, każda kolejna kolekcja jest kolejną jego cząsteczką, a przypomnijmy, że pierwsza prezentacja Dolce&Gabbana była hołdem złożonym włoskim gwiazdom – Sophii Loren i Annie Magnani. W oczach duetu kobiety te to czyste wcielenie włoskich dam, które charakteryzuje duma, seksapil i niezwykła kobiecość.
Nie tylko w swoich kampaniach czy kolekcjach duet za każdym razem przemyca ducha Italii. Przewija się on w każdym aspekcie marki: nawet pokazy to czysta interpretacja włoskiej kultury. Pamiętacie wydarzenie, które odbyło się na Capri w 2014 roku? No właśnie. Gdy piękne modelki przechadzały się po wybiegu, w tle można było usłyszeć wyłącznie włoską muzykę wykonywaną przez scenę operową. Ornamenty, printy, dodatki nawiązywały do scen figuralnych z włoskiej wyspy, które znaleźć można na starych rycinach, a wzory, które zdobiły suknie to zapożyczenia, które odnaleźć można na sycylijskich terakotach i majolikach. Nikogo nie zdziwi chyba fakt, że piękne mozaiki, które zdobiły okulary modelek pochodziły z Murano, czyli miejsca, które od wieków kojarzymy z fabryką szkła.
Fendi
Zostańmy przy pokazach, ale tym razem przenieśmy się do Rzymu. Fendi zorganizowało tam wydarzenie, które już na zawsze wpisało się w historię świata mody. Kiedy goście, którzy przylecieli specjalnie zarezerwowanym przez dom mody samolotem z Francji do stolicy Włoch, a na wybieg weszła Kendall Jenner wszyscy zamarli z zachwytu, ale nie tylko przez podziw dla prezentowanych ubrań, a głównie przez miejsce, które marka wybrała, by zaprezentować jubileuszową kolekcję. Fontanna di Trevi, czyli jeden z najpopularniejszych włoskich zabytków, została odrestaurowana przez markę, choć nie była pierwszym zabytkiem, w którego restaurację postanowił zainwestować włoski brand. Prace trwały aż 18 miesięcy, a marka zainwestowała w przedsięwzięcie aż 2,5 mln euro i tym samym podkreśliła swoje przywiązanie do Włoch i tożsamość. Silvia Venturini Fendi przyznała, że Rzym jest częścią kreatywnego dziedzictwa firmy i formą otwartego muzeum, w którym na każdym kroku czyha wiele inspiracji.
Jak w artykule dla „The Guardian” przyznała Eva Wiseman: trzy miesiące po pokazie, wraz z tysiącem amerykańskich turystów, wybrała się do Włoch, by zobaczyć Fontannę po renowacji. Jak dalej relacjonuje autorka tekstu, turyści byli wszędzie i fotografowali się przy każdym skrawku Fontanny di Trevi. Codziennie odwiedzający wrzucali pieniądze do wody „na szczęście”, które przynosiły miastu zysk ok. 3 tysięcy euro dziennie.
Bulgari
Jednak Fendi to nie pierwsza marka, która postanowiła zadbać o swoje miasto. Bulgari wpłaciło 1,5 mln euro, by odrestaurować Schody Hiszpańskie i jak można wywnioskować z wypowiedzi Lucii Silvestri, była to przemyślana decyzja, ponieważ zabytek ten mieści się nieopodal miejsca, w którym Sotriro Bulgari otworzył swój butik w 1884 roku. Renowacja Schodów zakończyła się pod koniec września, tym samym krótko poprzedzając prezentację akcesoriów w Mediolanie. W prace zaangażowanych było ponad 80 konserwatorów.
>>> Przeczytaj również: ANALIZA: Celebrytka reklamująca produkt już nie wystarczy. Gwiazdy, które kreowały rynek kosmetyczny w 2017 roku
Efekt
Jak widać takie działania zapewniają wymierne profity nie tylko państwu, ale inwestowanie opłaca się też włoskim markom ekskluzywnym. Po pierwsze jest to promocja dla brandu, bo chyba cały świat mówił o wydarzeniach, jakimi były restauracja Fontanny di Trevi, a wcześniej Schodów Hiszpańskich. W ten sposób marki wysyłają informację, że są zaangażowane w rozwój swojego państwa, a z drugiej strony są silnie przywiązane do danego miejsca, kultury i historii oraz manifestują, że zależy im na wspólnym dobru. To buduje mocny wizerunek i wyróżnia na tle innych brandów. Takie działania podkreślają autentyczność i wskazują na korzenie, do których ostatnio tak bardzo lubimy docierać. Są też pretekstem do opowiedzenia historii, których tak bardzo każdy lubi słuchać i się z nimi utożsamiać.