Czy rzeczywiście da się zastopować Shein, jak nawołują dziś Francuzi, którzy jeszcze niedawno stali w kolejce do pop-upu chińskiego giganta? I czy Polska reklamująca w przestrzeni miejskiej najsłynniejsza dziś markę na świecie (o wątpliwej jednak sławie) tak bardzo różni się od reszty konsumentów? Kontrowersje wokół pioniera ultra fast fashion nie cichną, ale coraz więcej mówi się też o podejściu konsumentów.
Autorka: Aleksandra Zawadzka
Witamy w królestwie Shein. Jest tanio, modnie i nieetycznie
Już przy pierwszym wejściu na stronę główną Shein atakują nas wyskakujące kolorowe reklamy ze zniżkami po 10%, 15% i 20%. Na sliderze – promocja aż 90% z okazji tematycznego tygodnia, poniżej wyprzedaż odliczana dramatycznie przez migający na czerwonym tle zegarek. Co chwilę pojawiają się akcje specjalne, które nie wymagają zbyt dużego zaangażowania, a bardzo łatwo pozwalają zdobyć punkty do wymiany na kolejne rabaty. Są też bezpłatny zwrot w ciągu 45 dni, darmowa dostawa powyżej 49 złotych oraz zaskakująco niskie ceny: spodnie za 20 zł, spódnice za 19 zł, buty za 8 zł, łańcuszki i bransoletki za 5 zł. Wszystko jest utrzymane w trendach i tak tanie, że to aż niemożliwe.
Ale wiarygodności Shein mają dodawać działająca na Istagramie i TikToku sieć uśmiechniętych influencerek, które z radością prezentują gigantyczne zakupy poczynione w chińskiej aplikacji. Topy jak z Pinteresta, najmodniejsze dżinsy sezonu, torebki we wszystkich możliwych kolorach, sukienki, które na pewno już gdzieś widzieliście i swetry, o których dopiero co było głośno na wybiegach, a już można je kupić. Shein wygląda jak raj dla fashion victims. Wygląda.
Jaka jest druga strona medalu? Jak wyjęty z ognia metal. W przypadku ludzi, którzy szyją te ubrania: nawet osiemnaście godzin pracy na dobę, jeden dzień wolny w miesiącu, niskie zarobki, niebezpieczne oraz nieetyczne warunki pracy (w tym ogromny stres i karanie grzywną pieniężną za błędy). Jeśli chodzi o prawo autorskie – kultura kradzieży projektów jest tutaj na porządku dziennym, a zarówno wielkie domy mody, jak i małe autorskie marki stają się ofiarą plagiatów. A środowisko? Shein produkuje głównie z tkanin syntetycznych, takich jak poliester i poliamid, które będą rozkładać się 500 lat. Dopiszmy do tego zanieczyszczenia gleby i rzek oraz ogromne zużycie wody. Zeszłoroczne badanie laboratoryjne Greenpeace udowodniło ponadto, że w aż 15% przebadanych ubrań Shein znajdowały się niebezpieczne chemikalia, takie jak formaldehyd. Również w produktach kierowanych do małych dzieci.
Przeczytaj również: Jak Shein zostało największą marką fast fashion na świecie? Oto case study chińskiego giganta odzieżowego
Kolejki po kryzys klimatyczny
Alarmujące fakty na temat chińskiego giganta i działania aktywistów nie przeszkadzają w tym, by o Shein było jednym z najpopularniejszych sklepów internetowych na świecie i najchętniej pobieraną aplikacją w USA. Na początku maja na słynnej paryskiej dzielnicy Le Marais, gdzie znajdują się butiki najmodniejszych marek, otworzył się pop-up Shein. Była to jego kolejna lokalizacja, tuż po tymczasowych sklepach w Birmingham, Cardiff i Bristolu. Światu ukazał się wówczas zaskakujący scenariusz: oto tysiące Francuzów ustawiło się w gigantycznej kolejce i czekało kilka godzin, by nabyć sukienki i bluzki wykonane z pochodnych ropy naftowej. Twitter był rozgrzany do czerwoności, a magazyn Dazed skomentował to krótko słowami: “Status ‘szykownego’ Paryża został cofnięty”.
Francuzi szybko się jednak zreflektowali i miesiąc później wystartowała kampania “Stop Shein”, która zwracała uwagę na szkodliwy wpływ firmy na środowisko, nadużycia w łańcuchu dostaw oraz powiązania z przymusową pracą Ujgurów. Centrolewicowa partia polityczna Place Publique, która za nią odpowiadała, w niecałe 48 godzin zebrała blisko 11 000 podpisów. “Nadmierna konsumpcja wychwalana przez Shein jest bronią masowej zagłady dla klimatu” można było przeczytać w petycji, którą adresowano między innymi do francuskiego ministra gospodarki, Bruno Le Maire. Równolegle nad Sekwaną toczą się już prace nad działaniami, które mają zachęcić branżę modową do zrównoważonego rozwoju.
Nie tylko tam zwraca się uwagę na problem ultra fast fashion – w Stanach Zjednoczonych działa grupa Shut Down Shein, która została uruchomiona przez “rosnącą koalicję podobnie myślących osób i firm, zaangażowanych w zwiększanie świadomości na temat niebezpiecznych i nagannych zachowań Shein”. Kierują się oni do amerykańskiego rządu z wezwaniem do pociągnięcia Shein do odpowiedzialności między innymi za łamanie praw człowieka i wątpliwe praktyki biznesowe.
Polska kocha Shein, ale reszta świata nie jest inna
Tymczasem w Warszawie na przystankach autobusowych wiszą ogromne plakaty promujące ubrania Shein. Zgodnie z raportem brytyjskiego serwisu sprzedażowego For Sale, najpopularniejsza marka z drugiej ręki w Polsce to… właśnie wspomniany chiński gigant. Na Vinted i eBayu równie chętnie szukają jej mieszkańcy Holandii, Niemiec i wspomnianej Francji. Popularność Shein w tej części Europy jest tak ogromna, że planowane jest otwarcie gigantycznego magazynu we Wrocławiu. Wieści o tej inwestycji zbiegły się w czasie z przegłosowaniem przez Parlament Europejski strategii, która ma przeciwdziałać fast fashion i wprowadzić szereg regulacji.
“Jeśli pozwolimy rynkowi na samoregulację, pozostawimy otwarte drzwi dla modelu fast fashion, który eksploatuje ludzi i zasoby naszej planety. UE musi prawnie zobowiązać producentów i duże firmy odzieżowe do działania w sposób bardziej zrównoważony”
– zwraca uwagę niemiecka europosłanka Delara Burkhardt.
Konsumenci kochają jednak Shein, a pomysł regulacji branży modowej traktują – jak można wyczytać w komentarzach również u polskich internautów – jako atak na wolność. Wśród zalet chińskiego e-commerce’u wymieniają niskie ceny i łatwą dostępność szybko zmieniających się trendów, a na niebezpieczeństwa, nawet dotyczące ich samych ze względu na toksyny w ubraniach, przymykają oczy. Podobnie jest w Brazylii, Meksyku i Stanach Zjednoczonych, które są największymi rynkami Shein.
Szacuje się, że chińska spółka warta jest aż 100 miliardów dolarów, dokładnie tyle samo, ile założone przez Elona Muska SpaceX. Żeby dorównać temu wynikowi, trzeba byłoby zsumować kilka najbardziej znanych gigantów fast fashion. Ale póki co – Shein nie ma sobie równych i wszystko wskazuje na to, że świat szybko się zrezygnuje z tej obsesji pod tytułem “taniej, szybciej, modniej”. Mimo że pracownicy najsłynniejszego sklepu na świecie na metkach ubrań i ich opakowaniach wciąż zostawiają wołania o pomoc.
Zdjęcie główne: kampania Shein
Przeczytaj również: Co to jest “fast fashion”? Sprawdźcie, jak szybka moda zmieniała się na przestrzeni lat