O stosunku w Polsce do tematu odważnych, designerskich skarpet, bardzo wiele mówi jedna ze słynniejszych rozmów, podczas przesłuchań przed sejmową komisją śledczą w sprawie afery Rywina:
Adam Michnik: Kolorowe skarpetki to symbol walki ze stalinizmem. Wszyscy bikiniarze chodzili w kolorowych skarpetkach.
Anita Błochowiak: Mówi się, że pedały też.
Minęło jednak kilka lat i polskie społeczeństwo, może i z pewnym oporem, ale jednak, sięgnęło po skarpetki inne niż czarne. Warto zwrócić uwagę, że obecnie skarpetki przechodzą tę samą drogę, którą w latach 80. przeszła bielizna! Jeszcze niecałe czterdzieści lat temu, przeciętna mieszkanka USA, w swojej szufladzie miała nie więcej niż pięć par majtek i staników. I to w mocno ograniczonej palecie kolorów: biel, czerń i beż. Jakiekolwiek bardziej wyszukane wariacje do powyższych znajdywały jedynie zastosowanie podczas chociażby nocy poślubnej, a ta – w większości przypadków – nie zdarza się zbyt często.
Ważną rzeczą, również wiele mówiącą o drodze, którą przeszła bielizna, jest fakt, iż kupowana była głównie w postaci wielopaków, najczęściej w wielkopowierzchniowych domach towarowych. Wynika to oczywiście z faktu, iż należała do tzw. produktów podstawowych (commodities) i tak jak w przypadku soli, mąki czy cukru – kryterium decyzyjnym w przypadku bielizny była niemal wyłącznie cena.
Spoglądając dzisiaj na topowe marki premium, jak Calvin Klein czy Victoria’s Secret widać, jak duża zaszła zmiana w podejściu do tej intymnej części garderoby. Podobnym torem podążają skarpety. Powoli przestają być czarno-białym dodatkiem do wszystkiego innego i stają się istotną przystawką, a chwilami nawet daniem głównym. Ludzie przestają mieć problem z ich celowym eksponowaniem, zaczynają bawić się kolorem, wzornictwem i różnorodnością jaką oferują im producenci.
Prym pośród skarpetkowych marek, stawiających na kolor i design wiedzie już od kilku lat szwedzka marka Happy Socks. Swoją pozycję umocniły również tacy producenci jak: Burlington, Gant, Camel Active, Ralph Lauren, Richer Poorer czy Marks&Spencer. Jednak również w Polsce pojawiają się już marki, które kolor i bogate wzornictwo stawiają jako swój znak rozpoznawczy: Kabak, Pan Krok czy Nanushki . Marketingowym ewenementem pośród powyższych wydaje się być Cup Of Sox – jedna z najnowszych skarpetkowych firm na polskim rynku.
Co w nich takiego innego? Mają oczywiście w ofercie kolor, design i zabawę formą, ale to już jest pewien standard, który sam w sobie przestaje zaskakiwać i nikogo nie dziwi. Cup Of Sox natomiast o wiele większy akcent postawiło na opakowanie oraz pewną otoczkę wokół samego produktu. Skarpetki tej marki są zapakowane w kubek od kawy…
Wydaje się, że w tym szaleństwie jest metoda. Z całą pewnością takie podejście do produktu ułatwia wyróżnienie się pośród konkurencyjnych firm. Sprawia, iż ekspozycja towaru, zarówno w sprzedaży online jak i stacjonarnej, jest o wiele bardziej atrakcyjna i przyciągająca uwagę. To już nie jest standardowy wieszak, który ląduje na skarpetkowej ścianie płaczu, tak charakterystycznej dla wielu sklepów. Opakowanie w tym przypadku intryguje, wciąga i zaskakuje, dzięki czemu sam produkt zyskuje dodatkową wartość w oczach klienta.
Transparentność marki uzupełnia sposób prowadzenia komunikacji z klientem. Zarówno sama strona sklepu, jak i działania w mediach społecznościowych mają ten sam luźny styl, który jednak nie podważa zaufania do firmy, jako odpowiedzialnego partnera w biznesie.
Olaf Wójtowicz
„Cup of sox” to polski, całkowicie nowy projekt, który temat skarpet potraktował w nietypowy i wyzywający sposób. Głównym jego założeniem jest przyciągniecie uwagi konsumenta nie tyle kolorowym i modnym wzornictwem, co sposobem podania. Kolekcja bawełnianych skarpet składa się z ponad dwudziestu wzorów i koloryzacji. Dobór kolorów jest na tyle szeroki, że daje bardzo dużo możliwości wykorzystania skarpetki jako mocnego, widocznego akcentu w prawie każdej stylizacji. Każda ze skarpet ma swój własny styl, przejawiający się nie tylko wyglądem, ale również opisem i nazwą. W kolekcji można znaleźć m.in.: „The Beast from the East”, „All my friends are dead” czy też “The Fresh Prince of Bel-Air” – będący wyraźnym oczkiem puszczonym do popularnego w latach 90. serialu z Willem Smithem.
Twórcy projektu wyszli z założenia, że tak nietypowy produkt nie może być podany klientowi w zwykłym opakowaniu. Zamiast typowych dla branży dziewiarskiej kartoników czy folio paków, „cup of sox” pakowane są w kubeczki do kawy. Kubeczki mają niesamowitą siłę wizerunkową, wyróżniającą produkt na tle zwykłych skarpetek. Dodatkowo – całkowicie zmieniają postrzeganie skarpetek jako prezentu.
Uzupełnieniem całego pomysłu są krótkie, limitowane serie skarpetek składające się z zaledwie 120 par. Po wyczerpaniu tych niewielkich zapasów, ich produkcja już nigdy nie zostanie wznowiona. Na jej miejsce natomiast wejdzie kolejny limitowany model.