Dawid Tomaszewski urodził się w Gdańsku, ale swój czas dzieli miedzy Berlinem i Londynem. Projektant studiował w London College of Fashion i w Akademie der Kunste w Berlinie, ale również na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. W 2008 roku Dawid wziął udział w programie telewizyjnym The Next Fashion Talent, który umożliwił mu postawienie pierwszych kroków w branży. Jego pierwszym zadaniem było zaprojektowanie torebek dla Design Hotels, a następnie koszulek dla Hallhuber. W tym samym roku, projektant nawiązał współpracę z fotografem Michałem Martychowiecem, aby kilka miesięcy później ogłosić światu nowinę o narodzinach nowej marki. W 2010 roku Tomaszewski dostał prestiżową nagrodę Young Designer Award, a jego kolekcje odbiły się echem w takich magazynach jak: “Vogue”, “Elle” czy “Vanity Fair”.
Dziś Dawid prezentuje się na Mercedes Benz Fashion Week w Berlinie, gościnnie pokazał się na Fashion Philosophy w Łodzi i na Mercedes Benz Fashion Weekend w Warszawie. Pomimo tego, że projektant mieszka poza granicami naszego kraju to Polacy go uwielbiają i traktują jak rodaka. Zapraszamy na rozmowę o stosunku Tomaszewskiego do mody, branży i polskiego rynku.
FB: Czy możesz mi powiedzieć, jakie ubrania lubisz projektować najbardziej?
DT: Wiesz, jest ich naprawdę wiele, ale wydaje mi się, że najbliższe mojemu sercu są rzeczy couture. To jest wyższa kultura, którą uwielbiam i świetnie się w tym odnajduję.
Ubierasz wiele znanych kobiet w Niemczech. Czy wzorujesz się na ich stylu podczas tworzenia kolekcji?
Tak, to prawda. Tak się składa, że mam to szczęście ubierać Iris Berben, Karolinę Kurkovą, a także wiele, wiele innych kobiet. Jednak moją największą inspiracją i muzą jest Betinna Zimmermann, z którą spędziłem wiele przyjemnych chwil.
Jakie trendy będą panować w nadchodzącym sezonie?
W tym sezonie zobaczymy wiele kolekcji w stylu militarnym, a przy tym ciepłe, bordowe kolory. Modny będzie też przepych w stylizacjach. W szafie powinniśmy natomiast zostawić oversize’owe płaszcze, a jeśli chodzi o biżuterię, zdecydowanie hitem będzie złoto.
Kiedy zacząłeś projektować, czy miałeś wizję swojej marki? Czy już wtedy wiedziałeś, że osiągniesz sukces?
Od kiedy pamiętam, miałem wizję i dokładnie wiedziałem, jak powinna wyglądać kobieta Tomaszewskiego. Później chciałem to przenieść do rzeczywistości, dlatego też zacząłem tworzyć kolekcje. Być może pasja, która towarzyszyła mi od początku sprawiła, że automatycznie przerodziła się w sukces. Z drugiej strony czy go odniosłem? Staram się nadal pracować nad sobą i dawać z siebie wszystko. Mam jeszcze wiele do zrobienia i wiem, że sporo jeszcze przede mną.
Co trzeba w sobie mieć, aby zbudować własną, silną markę?
Przede wszystkim zacięcie, wiarę w siebie, chęć nowych wyzwań i ciągłe podejmowanie ich. Zawsze trzeba podążać za głosem serca. To jest chyba najważniejsze i tym się kieruję.
Jak oceniasz branżę modową z perspektywy lat?
Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, bo mi nie wypada, ale mogę śmiało powiedzieć, że jest to jedna z najtrudniejszych i wybrednych dziedzin. Branża modowa jest bardzo wymagająca, ale jeśli popełnisz choć jeden błąd to jesteś skreślony. Tylko silni i zdeterminowani przetrwają. Na pewno z każdym rokiem biznes ten nadaje coraz szybsze tempo, sprawia, że wiele marek czy projektantów musi stanąć w szeregu, a do tego sprawić, aby ich kolekcje były naprawdę dobre.
Co trzeba zrobić, aby odnieść sukces w tej branży?
Chyba trzeba mieć dużo szczęścia. I tak jak wcześniej mówiłem, potrzebna jest wiara w siebie. Warto mieć też przy sobie dobrych ludzi, pełnych perfekcjonizmu i wiary w to, co robisz. To wszystko sprawi, że możesz odnieść sukces. Bez pomocy zespołu, jakkolwiek byś się nie starał, nie dasz rady.
Jak wspominasz swój pierwszy pokaz?
To był jeden z najbardziej stresujących okresów mojego życia. Dużo obaw, niepewności, jak zareagują ludzie. Po pokazie kamień spadł mi z serca.
Wcześniej w pierwszych rzędach siadały gwiazdy. A jak jest teraz, czy jest to potrzebne?
To działanie obustronne. Oni potrzebują nas, my ich. Ja działam na własnych warunkach. Dla mnie najważniejsza jest po prostu kobieta, którą ubiera Tomaszewski, a nie celebryta.
„Project Runway” to niesamowita szansa na to, by stać się zauważalnym. Co Cię nauczyło to doświadczenie?
Wiesz co, moje zdanie jest takie, że żeby stworzyć własną markę nie jest ważne czy bierze się udział w takim programie. Ważna jest chęć tworzenia i umiejętność przebicia się.
Obecnie w Polsce skończył się drugi sezon tego programu. Co byś poradził na przyszłość wszystkim, którzy brali w nim udział?
Moja rada jest jedna: nie rób ważnym siebie, a pracę, którą wykonujesz. Nigdy się nie zatrzymuj i staraj się zaskoczyć klientów.
Co jest największym sukcesem Twojej marki?
Chyba całokształt. Właśnie to, że kobiety chcą nosić ubrania Tomaszewskiego, że ciągle czekają na więcej, na rozwój, na unikatowość.
Jak Twoja marka rozwija się w Polsce?
Nadal nie ma nas w wielu miejscach w Polsce, ale myślimy o wejściu na ten rynek. Na pewno w najbliższym czasie będę mógł powiedzieć więcej w tym temacie, póki co nie chcę zapeszać.
Jakie przeszkody stoją na drodze międzynarodowych marek, między innymi takich jak Twoja?
To jest szybki biznes, trzeba co sezon walczyć o klientów i reagować na zmiany. Trzeba mieć wyczucie co do tego, co aktualnie jest potrzebne i czego potrzebuje klient. I być wyjątkowym.
Rozmawiała: Marta Poszepczyńska