noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

PODSUMOWANIE: Największe sukcesy i porażki minionych tygodni mody

REKLAMA
noSlotData

Cztery długie, obfite w wydarzenia i…skandale tygodnie mody za nami. Nowy Jork, Londyn, Mediolan i Paryż. Cztery miasta, cztery odmienne spojrzenia na trendy na wiosnę-lato 2019. Fashion month dobiegł końca, należy mu się więc podsumowanie.

NAJbardziej trendy kolekcja

Stella McCartney. Czego tam nie było! Luźne garnitury, tie-dye, szykowne bojówki, torby maxi (większe zaserwował chyba tylko Jacquemus), mini-torebki noszone po kilka na raz, buty sportowe i eleganckie – ponadczasowe sandały z pasków, trochę falban, ale też bojowe kombinezony. Kolory? Od khaki, przez neo-mint, beże, róże, szarości, granaty, aż po jaskrawy pomarańcz, który zdecydowanie zapowiada się na kolor kolejnego sezonu. Stella McCartney po raz kolejny zdobyła serca najbardziej wybrednych. Myślę, że także zrozpaczonych fanek old Céline, dla których butiki Stelli mogą być nową it-location!

źródło: vogue.com

NAJbardziej interesujący debiut

Riccardo Tisci dla Burberry. Jeden z najbardziej oczekiwanych debiutów tego sezonu. I słusznie. W przeciwieństwie do swojego kolegi po fachu, (o którym kilka słów niżej), Tisci zrozumiał, że da się połączyć własną estetykę z dziedzictwem domu mody z całkiem długą historią. Licząca ponad 100 modeli kolekcja jest dedykowana rodzinie – każdy – matka, córka, ojciec i syn – znajdą w niej coś dla siebie. Klasyczny trencz został „odmłodzony” jedwabnymi wstawkami, a office look, (który w tej kolekcji Tisci wyjątkowo sobie upodobał) zyskał zupełnie nowy wymiar. Zadziorne, ale wciąż grzeczne połączenie panterkowej góry i nakrapianego dołu zrobi wrażenie na koleżankach z pracy. Podobnie u mężczyzn – zamiast zwykłego paska pojawia się marynarska linia, sweter zakłada się na marynarkę, a żelazna zasada o krawacie sięgającym klamry paska to już przeżytek. W końcu zasady są po to, żeby je łamać!

źródło: vogue.com

NAJbardziej kolorowa kolekcja

Etro. Jeżeli chodzi o zabawę kolorem, Etro nie ma sobie równych. Tak było i tym razem. W końcu wielobarwny paisley to znak rozpoznawczy marki. Wybieg wprost kipiał od mieszanki wzorów i kolorów, a także od…trendów! Lansowany od kilku sezonów bucket hat i „kaskadowa” spódnica w czerwono-granatowy paisley stworzyły oryginalne połączenie, które sprawdzi się nie tylko na wybiegu. Spośród akcesoriów uwagę przykuwały wysoko upięte turbany oraz… berety. Dla kochających kolor, ale w minimalistycznym wydaniu, projektantka Veronica Etro przygotowała jednobarwne garnitury, które zrobią wrażenie nie mniejsze niż boho printy. Niech żyje kolor!

źródło: vogue.com

NAJwiększy sukces komercyjny

Ralph Lauren. Z okazji 50-lecia marki, Ralph Lauren nie tylko wyprawił wielkie przyjęcie, ale na wybieg wypuścił projekty, którym na co dzień daleko do kolekcji pokazowych. Były i ubrania dla dzieci, i bardzo sportowa linia POLO. I być może to właśnie klucz do komercyjnego sukcesu Ralpha Laurena – moda dla każdego. Na wybiegu pojawiły się bowiem i długie suknie wieczorowe, i eleganckie płaszcze (męskie i damskie), ciepłe kurtki i szaliki (dla całej rodziny), kowbojki (najgorętszy obecnie trend!), dresy, szorty, minispódnice – jednym słowem dobrze wyposażona garderoba. Ralph Lauren wie, jak odnaleźć drogę do serc (i portfeli) klientów.

źródło: elle.com

NAJsmutniejsza kolekcja

Comme des Garçons. To nie przenośnia. Nie chodzi także o ubrania. Zresztą, w przypadku CDG nie ma co liczyć na proste rozwiązania. Stąd, laureat w poprzedniej kategorii – Ralph Lauren i Rei Kawakubo, projektantka CDG, wydają się być z zupełnie różnych światów. Ale czy nie o to chodzi w modzie? To właśnie pytanie dotyczące mody, tego co się w niej dzieje, a także odpowiedzialności jaka ciąży na projektancie (w tym przypadku Kawakubo) i kobiecie w dziejszym świecie stanowiło punkt wyjścia dla najnowszej kolekcji CDG. Ubrania – obszerne, pozwiązywane, skrępowane, prezentowane przez modelki były przenośnią, miały unaocznić problem, z jakim zmagają się kobiety na całym świecie. Ograniczenia, zakazy, żądania, przytłoczenie, zniewolenie. Emocje, które chciała przekazać Kawakubo, widoczne są w każdej, pojedynczej stylizacji. Ciemna wizja świata czy po prostu jego podsumowanie?

źródło: vogue.com

NAJwiększe rozczarowanie

Hedi Slimane dla Celine. Ta kolekcja mogłaby pewnie wygrać w kilku innych konkurencjach mojego plebiscytu. Zdecydowanie była tą najbardziej oczekiwaną w sezonie. Fani mody pokładali w niej nadzieje. Nadzieje pokładało także kierownictwo LVMH, które zaprosiło Slimane’a do współpracy. Czyje marzenia się ziściły? Oto jest pytanie. Hedi udowodnił, że nie zamierza zboczyć z raz obranego kierunku. W przypadku projektanta z takim doświadczeniem, jego podejście nie powinno dziwić. A jednak. Slimane wie, w jakiej stylistyce świetnie się czuje i to ją chce lansować – bez względu na to pod jakim szyldem. Fani Celine, a właściwie Céline, są zrozpaczeni. Bezstronni obserwatorzy też mają zastrzeżenia – na wybiegu zadział się powrót do przeszłości, wkroczyliśmy w świat Saint Laurent. A przecież chyba nie o to chodziło? A co z biznesmenami-właścicielami marki? Mówi się, że Slimane to „złote dziecko” LVMH i ze wszystkiego potrafi uczynić złoto. Być może będzie tak i tym razem. Szkoda tylko, że tracimy markę, która jako jedna z niewielu co sezon wnosiła do mody coś nowego. I nie potrzebowała do tego ani cekinów, ani obcisłych minisukienek, ani superwysokich szpilek.

źródło: vogue.com

NAJczęściej dyskutowana kolekcja

Poza Celine oczywiście. Moschino. Zaprojektowana przez Jeremiego Scotta kolekcja na wiosnę-lato 2019 jest prawdopodobnie jedną z najczęściej „obgadywanych” kolekcji tego sezonu z powodu… skandalu. Młoda norweska projektantka Edda Gimnes zarzuciła bowiem Scottowi bezprawne skorzystanie z jej pomysłów (ubrania charakterystyczne „mazy” jakby wykonane flamastrami). Na dowód przytoczyła zdjęcia swoich wcześniejszych kolekcji, opowiedziała także o spotkaniu z przedstawicielami Moschino, którzy widzieli jej szkice. Historia Gimnes dała do myślenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę inne, podobne „wypadki przy pracy” jakich dopuścił się Scott. Po wybuchu aferki, marka wydała oświadczenie, w którym „uwiarygodniła” pracę Jeremiego Scotta, tłumacząc źródło inspiracji dla kolekcji. Były nim archiwalne projekty Moschino, które Scott postanowił „podrasować” i przywrócić do życia. Brzmi i wygląda składnie, ale niesmak (i zapis internetowych śledztw) pozostał…

źródło: vogue.com

NAJnudniejsza kolekcja

Dior. Maria Grazia Chiuri miała silną konkurencję w postaci Alessandro Michele i najnowszej kolekcji Gucci, ale ponieważ broszki w kształcie świnki skradły moje serce, kolekcja Gucci, poddała się pod naporem „paryskiego szyku” z metką Christian Dior. Przeglądając zdjęcia najnowszej, inspirowanej baletem kolekcji, chociaż bardzo bym chciała, z trudem udaje mi się skupić. Tak jak w każdej poprzedniej kolekcji projektantki, tak i w tej pojawiają się tiulowe, transparentne suknie w przygaszonych kolorach (nawet modelki nie wyglądają w tych odcieniach dobrze), trochę falbaniastych spódnic oraz klasyka – przepasana marynarka i elegancki dół. Jednym słowem nic nowego. Największe zaskoczenie? Tie-dye i bojówki. Pierwsze kolekcje MGC dawały nadzieję na więcej, na coś nowego. Niestety, na to – w przypadku Diora – wciąż musimy poczekać. Kto wie czy nie nastąpi to szybciej niż się wydaje? Bowiem, jak głoszą plotki, Maria Grazia Chiuri powoli żegna się z Diorem…

źródło: vogue.com

NAJdziwniejsza kolekcja

Thom Browne udowadnia, że moda może być zabawą i da się z tego wyżyć. Kiedy kilka lat temu zaprezentował garnitur dla mężczyzn z krótkimi, (ale eleganckimi) szortami, nawet najwięksi fashion victim pukali się w głowę. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie florenckich ulic podczas Pitii Uomo bez takich zestawów. Także znak rozpoznawczy marki – jamnik – stał się przyczynkiem do zabawy modą. Jamnicze torebki robią furrorę podczas fashion weeków! Kolekcja na wiosnę-lato 2019 tylko dowodzi tezy, że Browne wie o co w modzie chodzi. Tym razem po wybiegu przechadzały się modelki w maskach rodem z horroru Piątek trzynastego, maskach spawaczy, a nawet płetwonurków! Zresztą, trend morski był mocno obecny w całej kolekcji. Torebki w kształcie ryby, spódnice „rybie łuski”, rozgwiazdy wyhaftowane na transparentnych sukienkach czy wieloryby nadrukowane na płaszczach. Do tego koralowce na żakietach, futrzane spódnice (Futro? Latem? Jak najbardziej!) i krabowa… bielizna. Jeżeli klimaty aqua do Was nie przemawiają, pozostaje trend owocowy – banan, arbuz czy ananas na głowę i życie od razu staje się weselsze!

źródło: vogue.com

>>> Przeczytaj również: PODSUMOWANIE: NYFW; kolekcje, street style, wydarzenia

REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

Newsletter

FASHION BIZNES