Kiedy płacimy 1000 czy nawet 6000 złotych za ubrania z metką high fashion, oczekujemy najlepszej jakości i szlachetnych materiałów. Tymczasem… nie zawsze tak jest. Luksusowe marki śmiało korzystają w swoich projektach z poliestru i akrylu, mimo że ich ceny są niezmiennie wysokie. O co chodzi?
Autor: Aleksandra Zawadzka
Uszyte z poliestru czy akrylu kurtki, swetry, sukienki, bluzki, spodenki i wszystkie inne możliwe elementy garderoby to już codzienność. Kojarzą nam się jednak prędzej z ofertą marek sieciowych niż tych high fashion. A jednak: coraz częściej da się zauważyć, że nawet bardzo drogie ubrania są wykonane z tkanin syntetycznych lub mają ich bardzo duże domieszki w składach. Połyskujące koszule, co do których spodziewalibyśmy się, że będą z jedwabiu – są poliestrowe. Miękkie puchate kardigany? Czysty akryl, który imituje wełnę i to jeszcze z plastikowymi guzikami. Takie rozwiązania w przypadku marek luksusowych i projektantów dziwią, ale czy powinny? Jest kilka powodów, dla których wśród ubrań z metką high fashion możemy znaleźć słabe składy.
Czytaj także: Lniane sukienki na lato
Poliester potrzebny?
Design niektórych projektów luksusowych marek uzależniony jest od ich składu. Przykładowo – torebka Prada Nylon Bag swój charakterystyczny wygląd zawdzięcza wykorzystaniu nylonu, zwanego też poliamidem. Słynne projekty Pleats Please, które stworzył Issey Miyake, nie mogłyby się udać bez poliestru, bo tylko dzięki niemu projektantowi udało się osiągnąć słynne cieniutkie (i trwałe) plisy. Stella McCartney swoją sportową linię zaprojektowała z poliestru, który jest częstym rozwiązaniem w przypadku ubrań dedykowanych aktywnościom fizycznym.
Polarowe bluzy, takie jak projektuje JW Anderson, robi się z kolei zazwyczaj z samego poliestru lub mieszanki poliestru i akrylu. Nawet materiały o tajemniczych nazwach Microfleece czy Polarfleece są syntetyczne. Oznacza to, że chociaż zapłacimy pół średniej krajowej za polar z zamkiem od marki, która regularnie pokazuje się na najważniejszych tygodniach mody, to i jak będzie miała dokładnie taki sam skład, jak bluza za niewiele ponad 100 złotych z sieciówki.
Przeczytaj również: Dlaczego słynna “ekoskóra” nie jest eko?
Poliester nie taki zły?
Zdarza się, że w ubraniach marek z półki high fashion wełnie czy kaszmirowi towarzyszy kilka-kilkanaście procent poliestru lub akrylu. Takie rozwiązania nie mają dobrej sławy, ale czy słusznie?
Materiałoznawcy podkreślają, że niewielkie domieszki syntetyków zawarte w materiałach – chociaż utrudniają rozkład ubrań po ich wyrzuceniu – przyczyniają się do wzmocnienia trwałości rzeczy i ułatwiają ich pielęgnację. Jak? Pozwalają na przykład wrzucić sweter do pralki, zamiast wykonywać specjalnego prania ręcznego.
Poliester z recyklingu
Wiele marek modowych postanowiło wykorzystać poliester z recyklingu, który powstaje ze zużytych plastikowych butelek po napojach, tzn. rPET, żeby zmniejszać nadprodukcję. Kwestia ekologii tego rozwiązania wciąż jest badana, ale luksusowe marki korzystają z niego jako alternatywy dla klasycznych tkanin syntetycznych. Poliester z recyklingu znalazł się już w kolekcjach między innymi Gucci, Louis Vuitton i Prada.
Tania produkcja ubrań
Wśród uzasadnionych i neutralnych rozwiązań pojawiają się też te, które budzą zaskoczenie. W społecznej świadomości jawi się obrazek dyrektora kreatywnego, który w swoim atelier tworzy szkice, a następnie sam upina na modelce rzadki i drogi materiał oraz osobiście dopracowuje szczegóły kolekcji. Tymczasem moda to wielki biznes. Również marki luksusowe korzystają z fabryk i wypuszczają tańsze projekty w zawrotnej liczbie sztuk, szukając oszczędności.
Te poszukiwania wpływają na wykorzystanie konkretnych materiałów, a poliester ma bardzo niski koszt produkcji. Od lat jego popularność wśród marek modowych rośnie i tańsza produkcja jest również jednym z powodów wspomnianych słabych składów markowych ubrań.
Zdjęcie główne: Pexels