Ostatnio o H&M było głośno po tym, jak Fashion Revolution przyznało mu najwyższą notę w swoim indeksie transparentności. Sieciówka podejmuje rzeczywiste działania, by fast fashion stało się przyjazne dla naszej planety. Na polu walki gotowa jest więc mierzyć się z globalnym ociepleniem. Jednak czy kolejna batalia – tym razem z koronawirusem i kryzysem – może pokonać modowego giganta?
Efekt koronawirusa
O kryzysie słyszymy już zewsząd – jednak historie takie jak ta go urzeczywistniają. Wiemy, że aby ratować swoją sytuację polska spółka LPP zdecydowała się nie otwierać wszystkich swoich sklepów (ze względu na nowe reguły i stawki najmu). Czyżby H&M zdecydowało się na podobny krok?
W drugim kwartale 2020 r., czyli w okresie od 1 marca 2020 r. do 31 maja 2020 r., sprzedaż netto grupy H&M spadła o 50 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego.
źródło: retailnet.pl
Doszło nawet do tego, że sprzedaż netto w walutach lokalnych spadła o 50%. Inaczej jednak ma się sytuacja na rynku e-commerce. Ze względu na obostrzenia i wprowadzoną kwarantannę, ludzie na całym świecie chętniej kupowali online. W drugim kwartale 2020 r. e-commerce mogło więc poszczycić się znaczącym, bo 35% wzrostem (jeśli liczyć w koronach szwedzkich) i 32% (wynik odnotowany w walutach lokalnych).
Wiele sklepów H&M wciąż zamkniętych
Na ten moment ok. 900 sklepów (czyli 18% wszystkich miejsc sprzedaży H&M – sieciówka ma ponad 5,058 lokali) pozostaje zamkniętych na czas nieokreślony. To pokłosie długiej kwarantanny na wielu rynkach, na których obecny jest koncern. Jeszcze w połowie kwietnia 80% ze sklepów H&M na całym świecie musiało pozostać zamkniętych.
Cała nadzieja w sprzedaży internetowej. Ta usługa dostępna jest na 48 z 51 rynków, gdzie dostępny jest sklep online H&M. Na razie jednak grupa musi się liczyć ze znacznym spadkiem sprzedaży. W okresie od 1 do 13 czerwca 2020 r. spadła ona aż o 30% (w walutach lokalnych) w porównaniu do wyniku z tego samego okresu z 2019 r.