Gwiazdy ze świata muzyki, filmu czy telewizyjnych reality show mają ogromny zasięg przebicia, a dzięki temu największą potęgę w marketingu. Nic dziwnego, że obecna moda na wykorzystywanie ich wizerunku w liniach odzieżowych jest nadal jednym z najpopularniejszych zabiegów wykorzystywanych przez projektantów.
Niektóre linie gwiazd – np. marki „The Row” stworzonej przez Mary-Kate i Ashley Olsen czy brand Victorii Beckham – są budowane od podstaw przez gwiazdy – przedsiębiorców, które stoją na ich czele. Najczęściej są wynikiem umów licencyjnych, których gwiazda nadaje nazwisko na etykiecie firmy.
Tylko w ostatnim roku ogłoszono, że ostatnie 10 lat marki prowadzonej przez Jessicę Simpson przyniosło 1 mld dolarów rocznych przychodów, Rihanna została nową dyrektor kreatywną sportowej marki Puma, a Topshop ogłosił plany uruchomienia linii odzieżowej zaprojektowanej przez Beyoncé. Według nieoficjalnych doniesień, Selfridges złożył największe zamówienie w historii sneakersów Yeezy dla Kanye’ego Westa na najbliższy sezon.
Jednak nie zawsze wszystko układa się pomyślnie, czego przykładem były marki: Lohan, Hilton czy Hasselhoff, które nie doprowadziły do trakcji handlowej. Co więc stoi za „Celebrity Labels“? Wzrost sławy gwiazdy czy ryzyko zagłuszające kreatywność i talent profesjonalnych projektantów?
Jesienią 2011 roku siostry Kardashian wprowadziły nową markę do Sears. Sears był na czasie z markami gwiazd: Jessicą Simpson i Carlosem Santaną, które stały się bestsellerami w Macy’s. Nie trwało to długo, bo do 2013 roku, klienci Sears niezbyt chętnie zaczęli kupować ubrania z kolekcji Kardashian Collection. W dniu 5 maja, magazyn „Fortune” ujawnił informacje na temat likwidacji marki KK. Czy to oznacza, że romans mody z gwiazdami wychodzi z mody?
Jak na ironię, to dziś moda rzeczywiście wpływa na stabilizację marek, które utrzymują dynamikę branży, a przykładem takich działań jest Nine West – założyciel Vince Camuto.
Jednak bez względu na to, jak ambitna i dobrze finansowana może być marka, większość gwiazd może tylko marzyć o sukcesie detalicznym na wysokim poziomie, podobnym do Victorii Beckham czy bliźniaczek Mary-Kate i Ashley Olsen, założycielek marki „The Row”. Wszystkie trzy kobiety pracują w pełnym wymiarze godzin jako projektantki i widać to już na pierwszy rzut oka. To one zaczynają wyznaczać trendy, bez względu na ceny ich ubrań. Za sukienkę marki byłej piosenkarki Spice Girls zapłacimy 3100 dolarów, natomiast za legginsy bliźniaczek – 2950.
Smutna wiadomość jest taka, że większość gwiazd ma obsesję na punkcie udostępnienia swojego nazwiska jakiejś marce, a nie dążenia do sukcesu od podstaw. Taka forma pozwala na ciągłą sławę i utrzymuje ich nazwiska w świetle fleszy , nie robiąc przy tym zbyt wiele. Gwiazdy chętnie pokazują się na pokazach, które gwarantują natychmiastowe zainteresowanie konsumentów.
Gdyby tylko więcej niekonwencjonalnych projektantów takich jak: Tom Ford czy Michael Kors mogło stać się rozpoznawalnymi jak oni, to być może nie musiałyby powstawać nowe „Celebrity“ w branży modowej, dzięki czemu zachowana byłaby właściwa równowaga.