Była pracownica Moschino, Shamael Lataillade, złożył pozew sądowy przeciw menedżerowi butiku marki. Mowa tu o sklepie znajdującym się w West Hollywood. Powódka oskarża menedżera o rasistowskie kategoryzowanie klientów.
Pozew złożono 4 grudnia 2018 roku. Lataillade zarzuca w nim nazywanie czarnoskórych klientów „Sereną”. Określenie to miało nawiązywać do tenisistki Sereny Williams. Powódka mówi, że zdarzały się sytuacje, kiedy proszono pracowników, aby bacznie obserwowali klientów i podążali za nimi przez sklep.
Wśród 17 zarzutów złożonych przeciw kierownikowi znajdują się: dyskryminacja, szykanowanie klientów ze względu na pochodzenie oraz kolor skóry, molestowanie seksualne, jak również zniesławienie.
To przykra rzeczywistość, że pomimo ilości pieniędzy, czasu i lojalności, jaką ludzie, a zwłaszcza kobiety, wkładają w luksusowe marki, takie jak Moschino i Aeffa Brands, firmy te nadal nie okazują im należytego szacunku poprzez politykę w miejscu prac – czytamy w oświadczeniu Shamael.
Twierdzi ona, że istniały „protokoły” wprowadzone dla czarnoskórych klientów wchodzących do sklepu. Mianowicie, jeśli taki klient nie był sławny, a jego wygląd zewnętrzny nie wskazywał na posiadanie majątku, pozwany nazywał ich „Sereną”. Pracownicy mieli dokładnie obserwować takich klientów. Ponadto kierownik nakłaniał ich do używania tego pseudonimu.
Wiele z zarzutów dotyczy działań konkretnego kierownika, natomiast to Moschino pociągane jest do odpowiedzialności prawnej. Zgodnie z zasadą „respondeat superior”, to pracodawcy są odpowiedzialni za działania swoich pracowników.
Marka zaprzeczyła zarzutom postawionym przez Lataillade.
W naszej praktyce nie komentujemy toczących się spraw prawnych. Moschino przestrzega obowiązujących przepisów o równym zatrudnieniu oraz szanuje wszystkich klientów, bez względu na ich rasę czy pochodzenie – czytamy w oświadczeniu marki.