Kolekcja “The One” to kraina czarów z Tomkiem Olejniczakiem w roli głównej. Jedwabie i naturalne skóry zamieniają się w odważne projekty, czyli takie, jakie uwielbiają kobiety, dla których tworzy Tomaotomo. Jest charyzma, odrobina szaleństwa, ale też kobiecość i seksapil. Tomasz Olejniczak twardo stąpa po ziemi, wie czego chce i dokąd zmierza.
Opowiedz mi o pierwszym doświadczeniu z projektowaniem. Co skłoniło Ciebie, abyś zaczął tworzyć?
Projektowanie zawsze było moim marzeniem i zawsze chciałem tworzyć ubrania. Najpierw jednak chciałem skończyć studia, a dopiero później realizować się w tym kierunku.
Czy studia ekonomiczne pomagają w prowadzeniu biznesu modowego?
Zawsze powtarzam, że biznes modowy to jest połączenie dwóch pierwiastków: z jednej strony tego twórczego, a z drugiej strony tej funkcji biznesowej. Faktycznie, może praca projektanta nie jest czysto łączona ze studiami ekonomicznymi, ale nie sądzę też, żeby to był stracony czas. Dochodzę do wniosku, że kiedy wchodzi się już do tego biznesu modowego, to studia tego rodzaju bardzo pomagają w prowadzeniu firmy.
Czy pamiętasz swój pierwszy projekt? Z myślą o kim tworzysz swoje kolekcje?
Moja mama była, jest i zapewne będzie najwierniejszą klientką. To ona była tą pierwszą osobą, która ubierała rzeczy zaprojektowane przeze mnie. Natomiast pierwszą suknią, którą zaprojektowałem na swój autorski pokaz w Poznaniu, była suknia z lat 50-60., która zrobiła naprawdę duże zamieszanie, a do dnia dzisiejszego często jest sprzedawana, jako suknia ślubna.
Co jest najbardziej ekscytującego w projektowaniu ?
Sądzę, że chyba każdy etap jest ekscytujący. Od momentu kiedy wybieram tkaniny i powstają szkice, moment zatrzymania i zastanowienia się, czy można coś jeszcze zmienić no i kiedy projekt staje się rzeczywisty. Natomiast najbardziej ekscytującą chwilą jest pokaz, który jest zwieńczeniem pracy. Wtedy właśnie kolekcję ogląda szersza publiczność i poddaje ją ocenie.
Jaka jest filozofia marki TOMAOTOMO?
Kobieta TOMAOTOMO to kobieta, która chce eksperymentować z możliwością pokazania własnego „ja”. Jest to przede wszystkim kobieta odważna, charyzmatyczna, która chce mówić językiem mody, lubiąca dobrej jakości tkaniny. Kobieta świadoma, zmysłowa i momentami seksualna, która czasami zakrywa bardzo dużo, ale też jest świadoma tego, co ma pod ubraniem.
Jakie klientki przychodzą do Twojego butiku?
W butiku odwiedzają mnie naprawdę różne klientki, różniące się od siebie zarówno wyglądem, jak i charakterem. Każda kobieta, która przychodzi do mnie szybko okazuje się, dla mnie wyzwaniem, bowiem chce poczuć się wyjątkowo. Lubię te spotkania, bo muszę szukać nowych rozwiązań, a przede wszystkim są dla mnie nowym doświadczeniem. Podczas takiego spotkania i naszej rozmowy mogę też udzielić kilku rad, jak powinna dobierać stroje, co jest dla niej odpowiednie, a czego powinna unikać.
A powiedz mi, co Ciebie przekonało do stworzenia własnej marki? Wielu młodych projektantów wybiera pracę w dużych domach mody, Ty jednak zdecydowałeś się na stworzenie swojej marki.
Wiesz, może to, że skończyłem jedne, a później drugie studia. Szczerze mówiąc nigdy nawet nie zastanawiałem się, czy chciałbym pracować w domu mody. Zawsze w głowie miałem, aby zrealizować swoje marzenie o stworzeniu własnej marki. To był mój cel. Być może to było rzucenie się na głęboką wodę, ale uważam, że to była dobra decyzja. Od samego początku byłem kojarzony z marką TOMAOTOMO i chciałbym, aby właśnie tak zostało. Oczywiście nie wyklucza to potencjalnej współpracy z innymi domami mody. Kto wie, co się wydarzy…
W związku z tym co mówisz, nasuwa mi się pytanie, czy początki w tworzeniu własnej marki były trudne?
Chyba każde początki są trudne, kiedy otwieramy swoją firmę, a szczególnie branża modowa wydawała się trudna, ponieważ trzeba było przebić się przez wielu utalentowanych projektantów. Ja postawiłem wszystko na jedną kartę, wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale tego chciałem. Na początku prowadzenie swojej marki to nie była tylko praca nad kolekcjami, ale też praca nad budowaniem bazy klientów, promocją, marketingiem. Teraz, kiedy marka rozwija się systematycznie, mam osoby, które mi pomagają i prowadzą poszczególne działy związane z jej funkcjonowaniem.
Jakie było Twoje największe wyzwanie podczas tego całego procesu tworzenia marki?
Najtrudniejszym momentem, a zarazem przełomowym, był pierwszy autorski pokaz w Warszawie. Miałem już doświadczenie, przedstawiając kolekcje na Fashion Week, ale pokaz autorski to jest zupełnie coś innego. Zweryfikował rzeczywistość, jak zostanie odebrana kolekcja, jakie będą jego recenzje.
Czy możesz mi powiedzieć co jest najtrudniejszego w prowadzeniu biznesu modowego w dzisiejszych czasach? Na co trzeba najbardziej uwagę?
Przede wszystkim trzeba wyczuć potrzeby klientów, czyli mieć w sobie taką wrażliwość: czego oni oczekują, później w połączeniu z wytyczonymi trendami je zrealizować. Trzeba również proponować takie opcje i rozwiązania, które będą odpowiadały klientom, ale też muszą satysfakcjonować mnie, jako projektanta.
A jaka jest największa lekcja, której nauczyłeś się z Twojego dotychczasowego doświadczenia projektowania?
Uważam, że zawsze trzeba prezentować, to co mamy w głowie, czyli ten pierwszy pomysł, który się rodzi. To on jest najważniejszy. Ważne jest, aby pokazać go właśnie w takiej formie. Wychodzę z założenia, że prezentując kolekcję, spełniam swoje marzenia, bo właśnie taką chciałem ją pokazać. Nie zwracam uwagi czy będą pisać o niej dobrze czy źle, chcę tylko przedstawić ją moim odbiorcom, którzy będą ją traktować serio, będą chcieli w niej chodzić. Wydaje mi się, że trzeba kierować się swoim odczuciem.
Jaka jest różnica w tworzeniu pokazu mody na polskim i zagranicznym Fashion Weeku?
W czasie kiedy pokazywałem swoje projekty na Fashion Week w Kanadzie, uważałem, że jest bardzo duża przepaść w organizacji pomiędzy tym naszym Fashion Weekiem, a tymi zagranicznymi. Teraz mam wrażenie, że już dogoniliśmy te światowe, natomiast w Polsce nadal brakuje kupców, zainteresowania zakupem kolekcji czy innych propozycji, które mogą wyniknąć z uczestniczenia w Fashion Week.
Co sądzisz na temat sprzedaży kolekcji w sklepach online? Czy uważasz, że to jest przyszłość sprzedaży?
Dzisiaj jest tak, że sprzedaż online jest bardziej wartościowa niż sprzedaż stacjonarna. W związku z tym, że żyjemy szybko i nie mamy czasu na nic, to sprzedaż online daje naprawdę fajne rezultaty. Coraz bardziej poprawiają się warunki sprzedaży w sklepach online, zamówienia realizowane są bardzo szybko. Wydaje mi się, że za pewien czas, sprzedaż stacjonarna, to będzie naprawdę sprzedaż ekskluzywna dla osób, które będą mieć nadmiar czasu. Często jest tak, że rzeczy online są bardziej dostępne dla szerszego grona, niż te w stacjonarnych sklepach.
Jaka jest strategia Twojej marki?
Moja strategia od samego początku jest taka sama, czyli pokazywać i prezentować klientom bardzo wysokiej jakości produkt, który będzie taką rzeczą, która będzie zawsze wisiała w szafie i nic z nią nie stanie się. W dobie tych wszystkich sieciówek, tylko w taki sposób będziemy mogli pozyskać lojalnego klienta, który może nie co miesiąc, ale co jakiś czas zrobi zakupy. Zaprezentowanie kolekcji wysokiej jakości klientom, przedstawienie jej w odpowiedni sposób w mediach jest dość istotne i oddziałuje na klienta. Nie mogę nie wspomnieć o powiedzianych spotkaniach z klientem pod indywidualne zamówienia.
Jak udaje Ci się utrzymać ceny przy zachowaniu jakości produkcji?
Spoglądając na to trochę z boku wydaje mi się, że polscy projektanci nie są w stanie proponować wyższych cen ze względu na obawę przed brakiem zainteresowania. Jest to związane z tym, że w Polsce moda nadal raczkuje i nadal nie mamy świadomości, ile kosztują ubrania dobrej jakości. W Polsce to jest właśnie ten problem, ponieważ klient patrzy poprzez pryzmat sieciówek. Nie zwraca uwagi na to, że ubrania są wyjątkowe i dedykowane mniejszym gronom odbiorców. Moje ceny, które można teraz obserwować, nie wynikają z tego, że robię to dla siebie, tylko tkaniny, które wybieram, są bardzo drogie i to wpływa na koszt ostateczny. Wydaje mi się jednak, że przyjdzie taki moment, że polscy klienci zaczną doceniać polskich projektantów, którzy mają droższe kolekcję.
A co sądzisz o sprzedaży międzynarodowej?
Polscy projektanci są coraz bardziej doceniani za granicą. Moją dużą grupą klientek stanowią Panie z krajów arabskich, np. z Emiratów. To są bardzo dobre klientki, które cały czas wracają i nie zwracają uwagi na to, co ile kosztuje, tylko to czy podoba im się to, czy też nie. Taka sprzedaż właśnie odbywa się tylko online. Zwróciłem też uwagę, że rynek Wielkiej Brytanii coraz chętniej otwiera się na polskich projektantów i dzięki temu mam coraz więcej zamówień również z tego kraju.
Jakie jest Twoje podejście do promocji i reklamy? Czy one faktycznie mają wpływ na zysk?
Ja uważam, że reklamy przede wszystkim wpływają na poszerzenie świadomości marki. Na polskiego klienta działa przede wszystkim informacja prasowa. To ona wpływa na to, czy coś kupimy czy nie.
Które według Ciebie działania social media mają największy wpływ na polskich klientów?
Nie da się ukryć że, żyjemy w erze Instagramu, która rozwija się bardzo szybko i to jest właśnie niesamowite. Ludzie z różnych zakątków świata mogą mnie obserwować, a później wysłać do mnie e-maila z zapytaniem o zamówienie. Jeżeli chodzi o Facebooka, to był taki moment, że bardzo pomagał i to właśnie poprzez niego rodziła się świadomość marki TOMAOTOMO. Dzisiaj niestety to zmieniło się, ponieważ Facebook nałożył pewne ograniczenia. Instagram nadal jest wolny od tych ograniczeń i można naprawdę dotrzeć do ludzi oddalonych do różnych zakątków świata. I to jest chyba w tym najbardziej interesujące.
Co zmieniło się najbardziej w branży mody w ciągu ostatnich lat, kiedy po raz pierwszy rozpocząłeś pracę w modzie
Przede wszystkim zmieniło się podejście mediów do polskich projektantów. Coraz częściej i chętniej przedstawiają kolekcje, piszą recenzję z pokazów mody. Prasa coraz częściej pokazuje twórczość projektantów poprzez sesje modowe. Parę lat temu tego nie było. O polskiej modzie pisało się bardzo mało, mogliśmy przeczytać znikomą notatkę po Fashion Weeku. Na pewno zmieniło się podejście Polaków i zainteresowanie modą. Wydaje mi się, że to właśnie zmiana podejścia, a także fakt, że możemy więcej przeczytać o polskich projektantach, sprawia że wszystko jeszcze bardziej nakręca się. To jest tak naprawdę korzyść dla wszystkich.
Jaka będzie nowa kolekcja?
Nowa kolekcja będzie zaskoczeniem, ale po raz kolejny będzie to alternatywa dla kobiety wyzwolonej i silnej, a zarazem bardzo zmysłowej.
Gdzie widzisz swoją markę za 5 lat?
Dostałem od mojej przyjaciółki Weroniki Księżkiewicz bransoletkę, która ma zawieszkę – walizeczkę, na której jest napisane New Jork i Paris. Od tej pory zostałem z takim przyrzeczeniem, że nie zdejmę tej bransoletki do czasu, kiedy Weronika nie usiądzie w pierwszym rzędzie na pokazie w Nowym Jorku albo Paryżu. Sądzę, że nie powinna dłużej czekać niż 5 lat.
Rozmawiała: Marta Poszepczyńska