Temat niedzieli niehandlowych rozgrzewa społeczeństwo. Nietrudno znaleźć zarówno zwolenników, jak i przeciwników wprowadzenia zakazu sprzedaży tego dnia. Argumenty obu stron brzmią sensownie. Które są jednak silniejsze? Czy czekają nas zmiany w przepisach? Kampania wyborcza przynosi kilka odpowiedzi.
Podzielone społeczeństwo – czego chcą Polacy?
Liczby nie kłamią. Jeszcze w 2021 roku w sondażu przeprowadzonym przez UCE Research dla grupy AdRetail 54,9 proc. naszych rodaków było zdania, że sklepy powinny być otwarte przez siedem dni w tygodniu. 35,8 proc. było przeciw, natomiast 9,3 proc. nie miało wypracowanego zdania.
Nie udało nam się dotrzeć do aktualizacji tego badania, dlatego postanowiliśmy sami przygotować ankietę. Za pośrednictwem platformy LinkedIn zadaliśmy pytanie: „czy Twoim zdaniem marki powinny mieć prawną możliwość stacjonarnej sprzedaży przez siedem dni w tygodniu?”. Okazało się, że za było aż 74 proc. respondentów. Swój sprzeciw wyraziło 26 proc. Oczywiście nasza ankieta gromadziła odpowiedzi od osób zainteresowanych branżą. Bardzo możliwe, że Polacy niezwiązani z rynkiem odpowiadaliby inaczej. Czy jednak głos tych, którzy na co dzień związani są z szeroko pojętym sektorem sprzedaży nie mógłby być kluczowy?
Zwolennicy zamknięcia sklepów stacjonarnych w niedziele bardzo często powołują się na walkę z niezdrowymi nawykami konsumenckimi Polaków, którzy ich zdaniem nie powinni wykorzystywać tego dnia do oblegania centrów handlowych. Ponadto ich zdaniem należy odciążyć zapracowanych sprzedawców, których profil pracy zmuszał do aktywności zawodowej siódmego dnia tygodnia.
Przeciwnicy kontrują te stanowiska. Sugerują, że nie ma nic złego w wykonywaniu zakupów w niedzielę. Często pozostałe dni Polacy mają zajęte i ten staje się jedynym, gdy w spokoju mogą uzupełnić zapasy. Wskazują oni również na mnogość innych zawodów, które wciąż muszą wykonywać swoje prace w niedzielę. Uważają również, że sprzedawcami w centrach handlowych często są dzienni studenci szukający dodatkowego zarobku. W ten sposób został on im odebrany. Dodają do tego negatywny wpływ na gospodarkę oraz podcinanie wyników finansowych rodzimych przedsiębiorstw.
Przeczytaj również: Na czym polega recycling w modzie?
Kampania wyborcza momentem rozmów na temat zmian
Przeglądając programy wyborcze partii oraz przysłuchując się wypowiedziom reprezentujących je polityków wyciągnąć można wnioski, kto jest za, a kto pozostaje przeciw niedzielom niehandlowym. Jak się okazuje Koalicja Obywatelska oraz Trzecia Droga wyraźnie wskazują na potrzebę powrotu sprzedaży bez limitów. Ich zdaniem każda marka powinna mieć możliwość swobody wyboru. Propozycja zmian zakłada nawet pewne benefity dla samych pracowników.
KO mówi, że sprzedawcy wykonujący swoje obowiązki w niedziele oraz soboty mieliby za ten czas dostawać dwukrotność wynagrodzenia, jakie otrzymują za dzień roboczy. Ponadto każda osoba zatrudniona w sklepie obligatoryjnie miałaby zagwarantowane dwa wolne weekendy w miesiącu. Takie zmiany z pewnością nie tylko byłyby spełnieniem marzeń przedsiębiorców, ale również wpłynęłyby na sytuację rynkową. Bardzo prawdopodobne jest, że szybko zaobserwowalibyśmy wzrost średniej sprzedaży detalicznej.
W rozmowie z portalem dlahandlu.pl do proponowanych zmian odniósł się Alfred Bujara – jeden z pomysłodawców wprowadzenia przepisu o zakazie handlu w niedziele oraz związkowiec NSZZ „Solidarność”. Uważa on, że stanowisko opozycji jest „lobbowane przez zagraniczne korporacje”. Nie wierzy on w skuteczność przedstawianego scenariusza. Jego zdaniem, to co pracodawcy dadzą pracownikom za wykonywanie obowiązków w weekend, „odbiorą zabierając premie i inne dodatki”. W takim razie… Może czas na piąte pytanie referendalne…
Przeczytaj również: Trendy modowe w dyskontach? Czy odzież z Pepco ma jakość?
Zdjęcie główne: Pexels