Choć Angelika Józefczyk na polskim rynku modowym nie jest powszechnie znana, za granicą udało jej się osiągnąć spory sukces. Gwiazdy wybierają jej projekty na czerwone dywany, a styliści wykorzystują je w sesjach zdjęciowych dla znanych magazynów. Jak udało jej się do tego dojść i dlaczego w Polsce mało kto dostaje taką szansę?
FashionBiznes: Jesteś projektantką nie tylko z pasji, ale również z wykształcenia. Czy Twoim zdaniem, aby osiągnąć coś w branży studia kierunkowe są niezbędne?
Angelika Józefczyk: Zgadza się jestem absolwentką MSKPU w Warszawie. Uważam, że studia kierunkowe nie są niezbędne, ale z pewnością poszerzają horyzonty, rozwijają i sprawiają, że mamy możliwość lepiej poznać branżę i ludzi z nią związanych. Ja początkowo traktowałam studia na projektowaniu ubioru jako uzupełnienie lub – może powinnam powiedzieć – specjalizację mojego pierwszego kierunku, jakim był Biznes Międzynarodowy na Uniwersytecie Łódzkim.
W kraju rozwijałaś się m.in. u boku słynnego duetu Paprocki&Brzozowski. Co dało Ci to doświadczenie?
W Warszawie pracując u duetu Paprocki & Brzozowski spędziłam cudowny czas pod względem atmosfery i wartościowy, jeżeli chodzi o możliwość obcowania z tym, w jaki sposób jest tworzona moda i duża sezonowa kolekcja. Do współpracy zostałam zaproszona zaraz po pokazie dyplomowym, na którym projektanci uznali moją kolekcję za najlepszą oraz zaprosili na staż. Osobiście traktuje duet jako “ojców chrzestnych” tego, że dziś jestem właścicielką własnej marki.
Bardzo prężnie rozwijasz markę za granicą – czy zachodnie rynki są bardziej otwarte na młodych projektantów niż polskie?
Zdecydowanie tak. Możliwość rozpoczęcia współpracy międzynarodowej otrzymałam w 2018 z Wielkiej Brytanii od osoby, która poszukiwała zagranicznych talentów. Po 4 latach w 90 proc. rozwijam się na rynkach międzynarodowych. Buduję rozpoznawalność mojej marki oraz sprzedając ubrania z moich kolekcji m.in. w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Włoszech.
Zauważyłam że branża mody za naszymi polskimi granicami poszukuje nowych talentów. Szybko daje im kredyt zaufania, a także możliwości, których wykorzystanie zależy wyłącznie od nas samych. Za bardzo duże wyróżnienie uważam to, że moje projekty są wybierane przez gwiazdy w USA przy okazji czerwono-dywanowych wydarzeń.
No właśnie! Twoje projekty noszą międzynarodowe gwiazdy, pojawiają się też one w zagranicznych magazynach. Jak udało Ci się do tego dojść? Dla wielu projektantów z Polski to chyba cel, który niezwykle trudno osiągnąć…
Mówi się, że nie ma przypadków, więc powiem, że to skutek tego, że od samego początku chciałam rozwijać swoją markę globalnie. Podążałam za światem mody, który prezentowały najbardziej znane tytuły modowe. Otrzymałam szansę od właścicielki agencji PR z Los Angeles. Natrafiła ona na zdjęcia mojej kolekcji z jednego z zagranicznych pokazów. Jako pierwszy krok wystarczyła znajomość języka angielskiego, otwartość na nowe doświadczenia i chęć podążania do miejsc, gdzie branża mody nieustannie prężnie funkcjonuje.
Moim zdaniem niestety w Polsce, kiedy skończyły się czasy Polskiego Fashion Weeku, branża i możliwości pokazania się nowym osobom znacznie się ograniczyły. Pozytywnym elementem jest to, że są polskie marki, które – tak, jak ja – rozwijają się zagranicą. Niestety są tam bardziej znane niż w Polsce i według mnie przyczyna nie leży po ich stronie, lecz samej branży.
Jakie gwiazdy dotychczas nosiły Twoje projekty i o ubraniu których marzysz najbardziej?
Moim marzeniem jest ubranie Dua Lipy, której prywatnie jestem wielką fanką. Poza tym wymieniłabym Natalie Portman oraz Elizabeth Gillies. Z kolei do tej pory miałam przyjemność ubrać takie aktorki, jak: Alexis Raben (znaną z serialu “Ród Smoka”), Tricia Hefler (gwiazdę produkcji “Lucyfer”, “Bettle Star Galactica”), Jamie Gray Hyder (z “The true Blood”), Larsa Pippen, Anjali Bhimani, Naz Perez, Karlee Leilani Perez, Joanna Krupa, Agnieszka Hyży czy Dorota Gardias.
Co doradziłabyś początkującym polskim projektantom? Jak radzić sobie w świecie mody na początku kariery?
Mogę powiedzieć, że ja początki mam już za sobą, od czasu założenia marki minęło już kilka lat. Jako starsza koleżanka z branży, chciałabym doradzić początkującym projektantom, aby uczyli się języków – głównie angielskiego. To podstawa, bez której drzwi do kariery międzynarodowej będzie bardzo ciężko otworzyć. Umiejętność rozmowy w innym języku sprawia, że nasza twórczość nie jest ograniczona. Dobrym pomysłem jest również nauka języka francuskiego oraz włoskiego. Kolejną radą jest to, aby wierzyć we własny talent i nie zrażając się porażkami dążyć do celu. Niepowodzenia są dobre, ponieważ uczą nas pokory i dają bezcenne doświadczenie. Powodzenia, szczerze trzymam kciuki za nowe nazwiska!
Przeczytaj również: 5 minut z… Tomaszem Armadą. “Moda w Polsce jest wciąż marginalnym zjawiskiem”