noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

5 minut z… Zosią Krasuską-Kopyt. Po co założyła markę Drivemebikini?

REKLAMA
noSlotData

Zosia Krasuska-Kopyt jest właścicielką marki Drivemebikini, która początkowo specjalizowała się w kostiumach kąpielowych, ale teraz w jej ofercie można znaleźć również bluzy, czapki czy t-shirty. Nazwa brandu nawiązuje do słów “we drive you your bikini”, ponieważ firma miała mieć sklepy mobilne (pop-up’y w różnych surf miejscach). Rozwój e-commerce stał się na chwilę obecną jednak priorytetem.

Moja marka to przede wszystkim…

Ekologia. Driveme było pierwszą polską marką szyjącą kostiumy z recyklingu (od pierwszej kolekcji). Wtedy było to niedoceniane, dziś na szczęście staje się standardem. 

Podróże. Drivemebikini to marzenie o podróżach, o wiecznych wakacjach. To Sole. Mare. Vacanze. Na naszym instagramie mamy cykl Driveme Travel Journal gdzie pokazujemy nasze ulubione miejsca, dzienniki podróży i gdzie staramy się inspirować naszych odbiorców do fajnego podróżowania np. śladami filmów. 

Nostalgia. Moja marka to także tęsknota za latami 60., 70., 80. – za Włochami, które pamiętam z dzieciństwa, zanim zniszczył je Berlusconi… Za wakacyjnymi zdjęciami Slima Aaronsa. Tak, sporo u nas nostalgii i klimatów vintage. 

Założyłam własną firmę po to, by… 

dalej się twórczo rozwijać. Przez wiele lat byłam makijażystką, pracowałam przy sesjach modowych oraz kampaniach i poczułam, że chcę coś więcej powiedzieć i mieć większy wpływ na kreację – na całość tego obrazu, który tworzymy na sesjach… Do tego na którymś wakacyjnym wyjeździe na Kanary, cały czas wiało i nie mogłam znaleźć odpowiedniego kostiumu – w piance było niewygodnie, a w bikini za zimno. Zaczęłam więc szkicować, jak ten idealny kostium powinien wyglądać. Kiedy miałam już rysunki, postanowiłam uszyć prototypy i zrobić im zdjęcia. I tak to się zaczęło – powstało Drivemebikini. Moją pierwszą kolekcję zobaczył Wojtek Sokół z Prosto i zatrudnił mnie u siebie w firmie. W ten sposób projektowałam i robiłam kreacje (damskie kolekcje) w dwóch markach jednocześnie, co było świetną szkołą i pozwoliło mi szybko zdobyć doświadczenie. Do dziś jestem Wojtkowi wdzięczna, że we mnie uwierzył, bo to był prawdziwy “life changing moment”. 

Kiedy słyszę słowo “sukces”, to myślę… 

że sukces w tej chwili to bycie w bezpiecznym miejscu, to możliwość życia po swojemu, posiadanie czasu. Zdrowie. Dostęp do wody, zasobów, powietrza. To jest sukces.

Chciałabym, żeby polska branża modowa…

była bardziej otwarta, mniej hermetyczna. Żeby bardziej liczyła się faktyczna praca i dokonania, a nie “bywanie”. Ale czy gdziekolwiek w branży mody tak jest? Nie wiem. Życzę też naszej branży mody, żeby rynek się tak bardzo nie kurczył, a wszyscy artyści – fotografowie, styliści, fryzjerzy, makijażyści – mogli się twórczo rozwijać i mieć gdzie publikować swoje prace. 

Gdybym mogła wprowadzić jedną zmianę/przepis, by ułatwić funkcjonowanie mojej firmie, byłoby to… 

znalezienie drugiej mnie, niestety jeszcze mi się nie udało ;) A tak poważnie to lepszy networking. 

Biznesowo inspirują mnie…

kobiety, które tak jak ja nie bały się zmienić branży i stworzyły swoje marki: Zuza Kuczyńska, Karolina Kuklińska, Brygida Kubiś. I kobiety, które chcą przekazywać biznesową wiedzę innym – jak Joanna Przetakiewicz. 

Kiedy patrzę na globalne marki modowe…

to zastanawiam się, dlaczego wprowadzają zmiany proekologiczne tak wolno. Największym problemem jest nadprodukcja, szkoda więc, że wielkie firmy nadal nie zmniejszają znacząco ilości kolekcji i co gorsza nadal wyrzucają nowe, niesprzedane rzeczy. Do tego psują rynek zaniżając ceny – klienci czasem komentują nasze produkty jako za drogie. Mówią: “169 zł za t-shirt? W sieciówce kosztuje 29 zł”. Tylko, że prawdziwy koszt wyprodukowania jakościowej koszulki z organicznej, uszlachetnionej bawełny lub konopii, uszytej do tego w Polsce, to czasem około 100 zł. Do tego dochodzą koszty magazynowania, ekologicznych opakowań etc.

Z globalnych marek/projektantów imponują mi… 

ludzie, którzy tworzą marki niezależne oraz tacy, którzy te marki potrafią utrzymać przez lata i stabilnie rozwijać, nie idąc na kompromisy. Przykłądami są: Gkero, Aime Leon Dore, Posse. Jeśli chodzi o gigantów, to lubię uczciwość i podejście do ekologii marki Patagonia. Mam też słabość do Jacquemusa – uwielbiam jego marketing.

Największy problem, z jakim mierzy się moja marka…

to dostęp do tkanin z recyklingu, biotechnologii etc. W małych nakładach jest to bardzo trudny temat. Muszę wymienić też generalnie produkcję w Polsce. Szwalnie zmieniające ceny w trakcie produkcji, często nieterminowe, nagłe braki u dostawców – to są codzienne zmagania. 

Przełomowa decyzja, która pomogła mojej firmie się rozwinąć… 

to moja własna decyzja, żeby przestać pracować w innych markach i skupić się na swojej własnej. Bardzo się tego bałam, ale to był faktycznie przełomowy moment. 

Gdybym miała zacząć tę przygodę od początku, to…

pomysłami na kolejne brandy mogłabym obdarować kilka osób. Nie starcza mi czasu na wprowadzanie ich w życie, także mam nadzieję, że jeszcze rozpocznę kolejne przygody.

Najważniejsza biznesowa lekcja, jaką dostałam…

Jestem z wykształcenia plastykiem, więc dostaję lekcje biznesowe non stop. Niektóre bardzo bolesne. Uczę się cały czas na własnych błędach i na “żywym organizmie”. 

W mojej firmie najbardziej inwestuję w…

tkaniny, jakość i uczciwość produkcji. Najbardziej wierzę w obieg zamknięty (czyli w recykling) oraz w bardziej przyjazne w uprawie (niż bawełna) rośliny, jak konopie, algi etc. Kostiumy kąpielowe Drivemebikini są szyte z najdroższych istniejących tkanin z recyklingu, posiadających filtry UV,  nie blaknących, odpornych na sól, chlor. Nasze klientki mają kostiumy z pierwszej kolekcji (czyli prawie 10-letnie) i nadal ich używają. Kostium z sieciówki dawno by się rozciągnął lub podarł. Wierzę też, że markę tworzy cała grupa ludzi. Panie, które szyją nasze rzeczy, też muszą zarabiać uczciwie – są częścią tego koła. Jedna lokalna marka, może utrzymywać cały krąg osób – i to jest super. Inwestuję też w zdjęcia – dla własnej przyjemności ich tworzenia i opowiadania historii. 

Zobacz także: 5 minut z… Martą Lech-Maciejewską. “Chciałam pokazać, że moda może znaczyć coś więcej”

REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

Newsletter

FASHION BIZNES