Susan Scafidi, dyrektor Fashion Law Institute, jest pionierem w dziedzinie fashion law. Jako pierwsza zauważyła, że prawo amerykańskie często pomija modę i sektor kreatywny. Scafidi zajęła się tą tematyką i dziś – na całym świecie, uznawana jest za lidera w tej dziedzinie. Przy wsparciu CFDA i Diane Von Furstenberg, utworzyła Fashion Law Institute, który od kilku lat promuje ochronę sektora i kształci studentów prawa na Fordham University w Nowym Jorku.
Ula Wiszowata: Zacznijmy od początku. Skąd u Ciebie to zainteresowanie modą oraz prawem w modzie?
Susan Scafidi: Kiedy byłam jeszcze w szkole, nie istniała taka dziedzina jak prawo w modzie – musiałam ją wymyślić. Ale samą modą interesowałam się od zawsze – to w mojej rodzinie dziedziczne. To moja prababcia nauczyła mnie jak szyć – chociaż było to strasznie uncool dla tak młodej dziewczyny! Nigdy nie myślałam, by zająć się modą na poważnie, dlatego poszłam na studia prawnicze. Chciałam uczyć innych, a jako młody profesor byłam mocno skoncentrowana na zagadnieniu własności intelektualnej. Zwłaszcza, że w Stanach Zjednoczonych własność intelektualna dotyczy całej masy różnorodnych obszarów. Niestety w Stanach moda nie jest praktycznie w ogóle chroniona – w przeciwieństwie do Europy, gdzie sprawy mają się trochę lepiej. Bo dlaczego książki, obrazy, filmy mają tak dużo ochrony, a moda tak niewiele? Strasznie chciałam o tym napisać, ale moi starsi koledzy odradzili mi ten pomysł – bo temat jest zbyt błahy i nikt nie weźmie mnie na poważnie. Paradoks – branża modowa jest warta ogromne pieniądze, jest także bardzo szanowana, ale nikt o jej prawną ochronę nie dba.
Z tego też powodu postanowiłam nauczać prawa w modzie. Każdy pytał – ale co to w ogóle jest? Więc tłumaczyłam: fashion law związane jest z handlem międzynarodowym, biznesem, eko-modą, licznymi regulacjami oraz potrzebami konsumentów. W rezultacie powstał pierwszy kurs na ten temat. Dodatkowo zaczęłam pisać i blogować o tym “problemie” – był rok 2005, a 5 lat później stworzyłam Fashion Law Institute. Bez dyrektor naszego instytutu – Diane von Furstenberg, nic by nie powstało, nic by się nie udało. W 2016 r. dyplom otrzymali nasi pierwsi studenci prawa mody. Chcemy, by wszyscy zrozumieli, że fashion law to istotna część biznesu modowego. Kiedy zaczęłam blogować, nie miałam pojęcia, że tak wielu ludzi zainteresuje ten fenomen. W tym momencie wiele osób rozważa karierę w prawie mody.
Jakie to uczucie patrzeć na pierwszych studentów z dyplomami Fashion Law Institute?
Wspaniałe, dziękowałam Bogu, że mam wodoodporną maskarę! To naprawdę poruszające. Uczniowie tego dnia mieli na głowach kapelusze z różowymi frędzlami, bo różowy to zdecydowanie nasz kolor. Nawet biuro mam różowe!
Jakie było prawo, kiedy zaczęłaś swoją działalność? Czy zmieniło się znacząco przez te 10 lat?
Niestety, nie zmieniło się ono znacznie, jednak świadomość jest większa. Zrobiliśmy kilka ciekawych projektów jak np. pomoc dla modelek. Wszyscy wiemy, że na wybiegach modelki wyglądają bajecznie, ale to tylko jedna strona medalu. Czasami takie rzeczy jak molestowanie seksualne czy niewypłacanie wynagrodzenia się zdarzają. Odkryliśmy, że młode modelki – w przeciwieństwie do tancerzy czy aktorów, nie są w żaden sposób chronione. Zmieniliśmy to – dziś 16-letnia aspirująca modelka jest w pełni chroniona przez prawo.
Bo wszystko to kwestia czasu. Branża mody zmienia się tak szybko, że prawo musi za tą zmianą nadążać.
Musi. W Europie prawo chroni modę w kategoriach własności intelektualnej. W Japonii i Indiach moda jest również dobrze chroniona. Ba, w Chinach jest nawet lepiej chroniona niż w Stanach Zjednoczonych – pomimo faktu, że ponad 80% światowych podróbek pochodzi z Chin.
Mówiąc o Chinach, co sądzisz o wejściu Alibaby do ICC?
Alibaba jest tym, czym był Ebay 10 lat temu. Wiele znanych brandów – jak Tiffany, pozwało Ebay. Ale dzięki współpracy z innymi markami i organizacjom jak ICC, Ebay stał się partnerem. Obecnie Alibaba idzie tą samą ścieżką, jednak lepiej mieć w nich partnera niż wroga.
Mówi się, że w obiegu tylko 1 na 100 torebek Louis Vuitton jest oryginalna. Skala jest ogromna! Czy potrzebujemy prawa, które powie nam co jest dobre, czy raczej etyki, której powinniśmy się nauczyć?
To fantastyczne pytanie! Uważam, że potrzebujemy i jednego, i drugiego. W prawie, jeśli powiesz, że coś jest nielegalne – ludzie zastanowią się dwa razy zanim złamią to prawo. Uważam, że prawo powinno iść w parze z etyką. We Francji, jeśli kupisz podróbkę – możesz zapłacić karę grzywny, ale ten kraj to wyjątek. Powinniśmy skupić się na edukacji konsumentów – dla przykładu: czy wiedzą, że sprzedaż fałszerstw nie jest opodatkowana, więc zabiera to pieniądze od obywateli? Niestety, w branży modowej trudno przekonać ludzi do zaprzestania kupowania podróbek – inaczej jest w branży kosmetycznej, w końcu te produkty ludzie aplikują na swoje twarze. W ten sam sposób powinniśmy zacząć myśleć o ubraniach – parę lat temu we Włoszech jedna z firm produkowała niby-kaszmirowe swetry. W rzeczywistości, z czasem, okazało się, że były wyprodukowane ze szczurzego futra. Tak więc, z etycznego punktu widzenia – także klienci powinni brać odpowiedzialność za podróbki i widzieć w tym problem.
Wróćmy do tematu projektantów – bardzo często oskarżają znane marki o kradzież pomysłów. Niestety często nie mają oni szans przeciw wielkim koncernom. Co projektanci powinni robić w takich sytuacjach?
Pierwsza rzecz, którą projektant może zrobić to nagłośnić sprawę opinii publicznej, np. w social mediach. Powinni zawstydzić firmę, która ich kopiuje – i czasem to działa. Parę lat temu Chanel skopiowało bransoletki pewnego młodego projektanta. Gdy to zauważył, Chanel było tak zawstydzone, że nie trzeba było przygotowywać nawet pozwu. Żyjemy w lepszych czasach, gdzie potęga informacji i social media mogą wspierać tradycyjny sądowy proces.
W tej sprawie był jeden argument. Jeden z prawników powiedział, że kopiowanie produktu pomaga gospodarce ze względu na zwiększoną sprzedaż.
Niektórzy argumentuja, że nie stać ich na wersję od projektanta. Ok, ale bądź kreatywny! Wesprzyj jakiegoś młodego projektanta. Nie potrzebujesz koniecznie torebki z wielkim, znanym logo. Jest obecnie tyle innych opcji – to łamie moje serce, kiedy młody, utytułowany projektant pracuje dla firmy, która sugeruje, by kopiować innych. To koniec kreatywności dla tego projektanta! I wielkie zmarnowanie talentu.
Czy są rzeczy, które chciałabyś, żeby Twoi studenci naśladowali?
Chciałabym dać im tak wiele rad! Przede wszystkim, żeby zrozumieli branżę modową i nigdy nie przestawali się uczyć. Prawo i branża zmieniają się cały czas – musisz być zawsze czujny, jeśli chcesz istnieć między tymi światami. Nie musisz być fashionistą, ale musisz szanować ten świat. Wracając do tematu młodych projektantów – chciałabym ich przekonać, że nie muszą sygnować każdego dzieła swoim nazwiskiem. Ja rozumiem, że to świetna sprawa, ale tak samo bardzo niebezpieczna – szczególnie, jeśli projekt okaże się nieudany. Co więcej, niech myślą o prawie i własności intelektualnej – chociaż to raczej moja dziedzina. Prawo w modzie jest bardzo obszerne – bardzo trudno jest znaleźć prawnika, który zajmuje się prawami pracowniczymi, prawami konsumentów czy handlem międzynarodowym. Wybierając ten kierunek, mogą być dla mody bardzo pomocni.
Powiedz, co Cię inspiruje?
Zdecydowanie kreatywność – właśnie z powodu kreatywności powstał cały mój projekt. I z powodu zainteresowanie właśnością intelektualną.
A kto jest Twoim ulubionym projektantem?
Marki, które kocham i które decyduję się nosić pochodzą od ludzi, których prawdziwie podziwiam. Dzisiaj mam na sobie projekt od Diane von Furstenberg.
Rozmawiała Ula Wiszowata
I would love to get to know the origins of your interest in the fashion law and beginnings of the programme itself.
When I was at school, there was no such thing as fashion law, which is way I had to invent it. But I’ve always had an interest in fashion, and also some deep family roots in fashion. My great grandmother taught me how to sew, which was actually very uncool when I was a young girl (laughing). But I’ve never thought about doing that professionally. So I went to law school and I knew I wanted to teach. I was focused very much as a junior professor on intellectual property. As you know, in the United States, there are lots of areas of intellectual property. They have enormous amounts of IP protection. Unfortunately, fashion in the U.S. has almost no protection. In Europe the situation is quite better. Why do books, paintings, movies have so much protection and fashion has so little? I really wanted to write about this, but my senior colleagues told me not to write it. They said that the topic is too frivolous and no one would take me serious. Fashion industry is worth a lot of money and it’s also highly respected, but it’s not well-protected. I thought that it was an interesting case. Later on, when I was visiting New York, I decided to teach fashion law. Everyone was asking, what is that? I explained to people, fashion law is connected with business, international trade, green fashion, government regulations and consumer’s needs. All of that is a part of fashion law. As a result, we have created our first course. I also started blogging about this problem in 2005. Five years later we succeeded and created the Fashion Law Institute in order to be a resource for the industry, share information with other people, and also to help young designers. The president of our institute Diane von Furstenberg is really our patron saint. Without her this whole thing wouldn’t have happened. In spring 2016 we graduated our first students with degrees in fashion law. We want everyone to understand that fashion law is the important part of the business of fashion. When I started blogging and talked about it publicly, I really had no idea that so many people would pay attention to this phenomenon. Now some people start to consider themselves as fashion lawyers.
How did it make you feel to see your first students graduate from the institute?
I was so glad, thank God that I was wearing a waterproof mascara (laughing). It was really touching to see them cross the stage and get the degrees. The students were given hot pink tassels for their graduation hats. Pink is absolutely our colour! Even my office is decorated in pink.
What was the law like ten years ago when you were first starting? How has the law changed?
Unfortunately, the law hasn’t changed that much. For sure, there is much more awareness these days. We managed to do some projects, for example assisting models. As you know, models look very glamourous on the runway, but it’s only one of many parts of this job. Sometimes such things as sexual harassment our not getting paid happens. We found out that underage models, in opposite to young actors or dancers, were unprotected. We decided to change this situation. Now, if you are under 16 and want to start a career as a model, you have a full protection. It’s possible to create a change.
All it needs is time. I believe that the industry is moving so fast, that the law should follow it.
I think it will. In Europe the law protects fashion in terms of intellectual property. In Japan or India fashion is also well-protected. There is better law in China for the protection of fashion than in the U.S., despite the fact that well over 80% of the world’s counterfeits comes from China.
Speaking of China and the counterfeits, what do you think of Allibaba entering the ICC?
Actually, I know people from the ICC. Allibaba is now what Ebay was 10 years ago. Many companies, for example Tiffany sued Ebay. Through working with the brands and the organizations as the ICC, Ebay came around to be a partner. Now Allibaba is going this way. It’s better to have them as a partner, than as an enemy. I think it was wise of ICC to engage with Allibaba. It’s possible they move too quickly, but I think there is a lot behind the scenes in terms of the accusations.
It is believed that only one of hundred Louis Vuitton bags is real. That number is a bit crazy. Do we need a law to teach us what is right, or it’s ethics that we should be taught?
That’s a brilliant question. I think both. The law has a teaching function. If you say that something is illegal, it makes people think twice before they will break the law. I think that the law has to work together with ethics. In France, if you buy a counterfeit, you can get fined, but this country is an exception. We need to enforce the law in terms of the sellers of counterfeits. We also should focus more on the consumer’s education. For example, do they know, that the sell of counterfeits is not taxed, so it takes money away from the public? It’s easy to convince consumers that counterfeits are a bad idea, when they think more about things like food products. Sadly, it’s more difficult in the area of fashion, but in some areas that are closely related to fashion, like cosmetics and beauty, no one wants to put this kind of stuff on their skin. We don’t know what exactly is inside the bottle. We have to start thinking about what exactly we are wearing on our body. A few years ago, in Italy, there were some fake cashmere sweaters and eventually it came out that there were also made from a rat fur. From an ethical perspective, consumers have to take a responsibility as well, but also need to understand why it’s the problem.
Let’s go back to the designers. Very often they are accusing companies of stealing their ideas and products, but their hands seem to be tight, because their fight againts these huge corporations appears to be pointless. What should designers do in this situation?
The first thing a designer can do is to appeal it to the court of public opinion, to write about the problem online and put in on social media. They should try to embarass the copying company. Sometimes it works. A few years ago, Chanel copied the bracelets of the young designer. When everyone noticed it, Chanel was embarassed and there was no need to sue this company. Now jewellery has a copyright protection, so it’s in a better situation than fashion. We live in a new era, when the power of information and social media can assist in a legal process.
There was one argument in that matter. One of the lawyers said that copying the product helps the economy, because of the increased sales.
Some people complain that they can’t afford designer’s version. Fine, get creative! Support some wonderful, young designers. You don’t necesarilly need a bag with a huge designer logo on it. There are so many more creative options today. It breaks my heart when the young designer graduates from design school and go to work for some company, where it’s said that you should be inspired by this and copy this thing. In the end the creativity of designer dies. It’s a huge waste of the designer’s talent.
What are the things you would like your students to follow?
I would like to give so many pieces of advice. First of all, understand the fashion industry. You have no business being a fashion lawyer unless you are well-familiarized with a business of fashion. Never stop learning. The law and the fashion industry change all the time. You have to always be current if you want to be a translator between these two worlds. You don’t have to be a fashionista, but you should be interested in fashion and respect this industry. Going back to the matter of young designers, try to convince them not to put their names on a label. I understand that it’s a great thing for an unexperienced designer to sign their work, but it’s very dangerous, especially when you are not well-satisfied with your project. Moreover, think about areas other than the intellectual property law. It’s probably my fault. My first love was the intellectual property and I’ve spoken about it a lot, but there are so many different areas of law, that are very important to fashion. It’s difficult to find lawyers who understand employment law or international trade and customs law. Think about these areas, because you can really be helpful.
What inspires you?
Oh, for sure creativity, which is why I started with this idea, when I was a young professor focusing on intellectual property.
Who is your favourite designer?
The labels I love and choose to wear come from the people I admire. Today I’m wearing Diane von Furstenberg.