Od wielu lat konsekwentnie dąży do celu i robi z niemożliwego możliwe. Udowodniła to już na studiach, kiedy kończyła jednocześnie dwa kierunki: prawo i literaturę. Jest przyjaciółką świata, gdziekolwiek by się nie znalazła gromadzi wokół siebie mnóstwo ludzi, bo jak sama mówi: dobro przyciąga dobro. Niejeden filantrop przyzna, że na pewnym etapie życia ma się potrzebę zrobienia czegoś dobrego dla siebie, dla innych. Ona o tym wie najlepiej, bo jako jedna z pierwszych oswajała Polskę z konceptem social business. O rozwiązaniu, które godzi cele zarobkowe ze społecznymi, o życiu, przyjaźni i sukcesie porozmawiamy z Moniką Jabłońską, pomysłodawczynią i założycielką Nurture the World.
Przenieśmy się do liceum, a może nawet wcześniej… Co Cię doprowadziło do momentu, w którym teraz jesteś?
To było chwilkę temu… (śmiech). Po skończeniu liceum zdawałam na medycynę, jednak zabrakło mi kilku punktów. Później złożyłam dokumenty na literaturę oraz prawo. Dostałam się na dwa kierunki jednocześnie. Trudno było mi zdecydować się na jeden z nich, więc postanowiłam studiować oba naraz. To było prawdziwe wyzwanie. Miałam ogrom nauki. Nie było łatwo, ale dałam radę. Uzyskałam dwa tytuły magistra w Polsce. Na literaturze wybrałam sobie bardzo oryginalny temat pracy magisterskiej, pisałam o recepcji literackiej twórczości Karola Wojtyły we Włoszech. Taki ambitny projekt wymagał ode mnie nie tylko częstych podróży do Włoch, celem prowadzenia badań, ale także czytania literatury i innych dokumetów w języku włoskim. Zebrałam dużo materiałów, z pewnością wystarczyłoby na niejedną pracę doktorską, ale ja poszłam w innym kierunku. Kilka lat pozniej wydałam książkę. Aż w końcu przyjechałam do Stanów Zjednoczonych z zamiarem prowadzenia badań do pracy doktorskiej na prawie. Tutaj także skończyłam prawo. W USA rozpoczęła się moja przygoda z social business, która trwa do dzisiaj.
Moment przełomowy w Twoim życiu to…
Urodzenie dziecka. Jest to jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu. Doprawdy, trudno to opisać słowami, oddać te wszystkie emocje, myśli serca…. Jak to kiedyś pięknie powiedział Jan Paweł II: żadne słowo, gest ani znak – nie uniesie całego obrazu.
Jan Paweł II mówił też, że dzieci są nadzieją i przyszłością.
Bo tak jest! Dzieci są przyszłością tego świata, jego siłą i nadzieją. Nasza przyszłość leży w ich rękach. Jako dorośli, rodzice, przyjaciele, dziadkowie… jesteśmy zobowiązani zatroszczyć się o nich, ich zdrowie, pożywienie i edukację.
Prawdziwa spełniona kobieta – jest biznes, są pasje i owoc miłości – dziecko.
Czytaj dalej…