noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

WYWIAD „Do biznesu modowego można się dostać różnymi drogami” Rozmawiamy z Gosią Leitner

REKLAMA
noSlotData

Kim jest Gosia Leitner? Na pewno właścicielką jednej z najlepszych agencji modelek w Polsce. Pod opieką ma takie ikony modelingu jak Zosia Nowak, Kasia Struss czy Joanna Krupa. Agentka modelek ma także misję – jej najnowsza książka Dobre uczennice zostają topmodelkami, choć zawiera wiele porad dotyczących początków w branży, tak naprawdę przeznaczona jest dla każdej dziewczyny, która nie do końca w siebie wierzy. Do tej pory chowająca się za “swoimi dziewczynami”, jak sama nazywa swoje modelki, dziś Gosia Leitner wychodzi z ich cienia i zdradza kulisy swojej pracy oraz życia.

Ula Wiszowata: Jesteś kobietą sukcesu?

Gosia Leitner: Moja odpowiedź zależy od tego, gdzie aktualnie jestem. Bo kiedy pytasz mnie tu, teraz, gdy jesteśmy w Warszawie, to myślę sobie: Moja agencja jest na topie! Zależą ode mnie kariery gwiazd, mam pewien wpływ na bieg wydarzeń w show-biznesie. Lecz gdy jestem w Nowym Jorku to myślę sobie: Boże, ile mam jeszcze do osiągnięcia! Nie chodzi nawet o jakość naszych usług, bo one są na bardzo wysokim poziomie, lecz o skalę działania. Natychmiast myślę sobie, że koniecznie musimy otworzyć jeszcze oddziały w Europie Wschodniej i w Stanach.

Miewasz chwile zwątpienia?

Wiele razy w życiu miałam nieprzyjemnie chwile, gdy budziłam się i nie wiedziałam, gdzie jestem – czy w Los Angeles, czy w Paryżu, czy w Nowym Jorku – zajmowało mi chwilę, żeby zorientować się, że jestem w domu. Martwiłam się, że coś jest ze mną nie tak. Jakiś czas temu obejrzałam wywiad z Jennifer Aniston, która powiedziała, że nie jest w stanie zliczyć dni, kiedy tak się czuła. Poczułam ulgę, że nie tylko jak tak mam i są osoby, które są uśmiechnięte, na Instagramie wyglądają na superszczęśliwych, lecz miewają właśnie takie momenty.

Zdarzają mi się obsesyjne myśli, gdy zaczynam podliczać ile mam lat, jak bardzo powinnam już być sfokusowana na to, żeby założyć rodzinę, czego nie zdążyłam zrobić, ile jeszcze powinnam i jak mało mam czasu na wszystko. Później jednak przypominam sobie o tym, co jest w moim życiu stałe. Tym właśnie są moi rodzice i moja firma czy te wszystkie dziewczyny, moje gwiazdy, które były i są ze mną od lat. To daje mi spokój i wsparcie.

Utożsamiasz się czasem ze swoimi modelkami?

Obcowanie z kobietami w moim życiu sprawiło, że zaczęłam dostrzegać w nich pewne swoje cechy – niczym w lustrze. To były różne odbicia mnie. Kiedyś mnie to dołowało,  zastanawiałam się: dlaczego ona tak robi? Z biegiem czasu zorientowałam się, że to odbicie moich, własnych obaw, słabości, które miałam do pokonania. Przy nich sama się rozwijam. Przypominam dziewczynom jakie są świetne, przepiękne, mądre, utalentowane, zdolne i jak inni marzą, żeby być w ich skórze. Kiedy to mówię i mnie to pomaga, bo nawet modelki mają chwile zwątpienia. Jak wiecie, każdej z nas przydarzają się momenty, kiedy myślimy: No nie, I suck i nieważne jak wielki sukces osiągnęliśmy, jak jesteśmy znane i uznane. Myślę, że wszystko co się nam przydarza, jest w pewnym stopniu przeznaczeniem.

Czy o tym mówiłaś w swoim najnowszym projekcie?

Napisałam książkę, której tytuł wskazuje, że jest ona dla modelek, ale tak naprawdę jest dla wszystkich młodych kobiet, dla dziewczyn, które zastanawiają się jaką drogę wybrać i które jeszcze być może w siebie nie wierzą. Może myślą, że uroda jest najważniejsza w życiu, że dobranie idealnego koloru szminki czy to jak włosy są ułożone jest najistotniejszą jego częścią. Ale tak nie jest. Moje priorytety zawdzięczam swojej mamie i je chcę przekazać dziewczynom. Jako agent modelek potrafię powiedzieć: Słuchaj, nie masz może klasycznej urody, ale masz w sobie piękno, masz charyzmę i błysk w oku, jesteś mądra, miła, fajna, ciekawa, masz zainteresowania – i to sprawia, że chcemy z Tobą pracować. Casting na modelkę high fashion to nie jest konkurs na miss. W tym zawodzie chodzi przede wszystkim o to, aby sprzedać produkt. Sprzedajemy go tak jak i siebie, dzięki temu, że ktoś nas polubi, nie tylko za to, że pięknie wyglądamy.

Mówi się w branży, że jesteś bardzo dobrą nie tyle agentką, ale masz w sobie bardzo dużo cech fenomenalnego opiekuna. 

Kto tak mówi?

Czytałyśmy opinie dziewcząt, które miały z Tobą styczność. Nie tylko podchodzisz do swojej pracy profesjonalnie, ale jest w Tobie ten instynkt opiekuna. Z jednej strony jesteś kobietą sukcesu, która prowadzi trudny biznes, a z drugiej strony masz tę potrzebę edukacji czy poprowadzenia kogoś za rękę. Co sprawia Ci większą przyjemność – ten biznes czy jednak pomoc tym dziewczynom? 

Dobre pytanie. Prowadzę dwa projekty: agencję modelek i szkołę modelek. Zwyczajnie mam tę potrzebę, aby powiedzieć dziewczynom to, czego mi nikt im nie powiedział 15 lat temu. Co musiałam na własnej skórze poczuć, czego musiałam się nauczyć the hard way jak to mówią. Mając tę wiedzę zaoszczędziłabym wiele czasu i zaszłabym wyżej i pewnie o wiele szybciej. To, że ktoś cię ostrzeże to nie znaczy, że od razu to zrobisz, ale przynajmniej przy pierwszym sparzeniu przypomnisz sobie: faktycznie, mówiła, że tak będzie. Wiem, że każda młoda osoba musi popełnić swoje błędy i to one determinują kim w dorosłym życiu będzie, niemniej przynajmniej będzie miała większą świadomość. Mnie też ktoś kiedyś podpowiedział: Słuchaj, jesteś świetna w tym, powinnaś robić to czy to, a tutaj nie trać czasu. Dzięki temu później szybciej mi przyszło podjęcie właściwych decyzji. W szkole modelek przekazuję dziewczynom konkretne wartości, nawet tym, które nie będą modelkami. Pokazuję im nie tylko wartości modelingu, ale przede wszystkim zwracam uwagę jak rozwijać swoje talenty, których może jeszcze teraz nie dostrzegają.

Warszawa, 15.06.2015, Pokaz Gosia Baczynska Black Spring SS15 SS16,
N/z. Zofia Zosia Zo Nowak, Malgorzata Leitner, Kasia Struss
Fot.: Radoslaw NAWROCKI / FORUM

Ale mogłabyś podejść do tego stricte biznesowo?

No nie mogę właśnie.

O tym właśnie mówię, że masz w sobie tę chęć pomagania.

Każdy ma. Rozmawiałam o tym ostatnio z Joanną Krupą, choć rzadko mamy taką wolną chwilę na pogaduszki i ona powiedziała coś niezwykłego: Wiesz co, za 10 lat my nie będziemy pamiętały tych kampanii i sesji tak intensywnie, jak będziemy pamiętały te psy, które dzięki nam poszły do adopcji. Ze realizowanych przez nas akcji już 650 psów znalazło swój nowy dom – 650! To jest coś. Może nie uratowałyśmy świata przed meteorytem ani ociepleniem globalnym, no ale coś wartościowego zrobiłyśmy, prawda? Niektórzy nie robią nic – to ich sprawa, nie oceniam. Odpowiadając na Twoje pytanie, wydaje mi się, że taka cecha nie jest dobra w biznesie. Nie jestem osobą, która patrzy wyłącznie na pieniądze. Oczywiście to jest biznes, a pieniądze są narzędziem do mierzenia twojej efektywności i skuteczności w biznesie, ale czasami wolę pojechać do schroniska, niż pójść na wydarzenie modowe.

Ale z drugiej strony, byłabyś inną osobą dzisiaj, gdybyś nie przeszła tego przez co przeszłaś – cokolwiek to jest – czy jeżeli chodzi o biznes, czy o życie osobiste. To te błędy uczą…

Z perspektywy stwierdzam, że mimo wszystko trochę czasu straciłam. Sparzyłam się na tym samym kilka razy. To jest straszne, ale za kolejnymi razami łudziłam się, że może tym razem będzie inaczej? Pewne rzeczy w moim życiu nadal są kuszące, jednak dzisiaj włączam myślenie: Zaraz, stop. You really wanna do it again to yourself? Wiele dziewczyn mówi podobnie, ale myślę, że szybciej dojrzeją do tego co robić, a czego już nie.

Gdybyś miała podsumować ostatnie 11 lat ze swoimi dziewczynami – czy Kasia Struss, czy Joanna Krupa, czy Zosia Nowak – one są z Tobą już dobrych kilka lat. Z czego jesteś najbardziej dumna?

Z wielu rzeczy. Tutaj właśnie przydaje się pamiętnik, którego oczywiście nie piszę. Bardzo mnie cieszy to, że ich nazwiska są jednocześnie marką. Każda z dziewczyn inną. Pamiętam pierwszy dzień każdej z nich, kiedy się spotkałyśmy, o czym rozmawiałyśmy i już wtedy myślałam sobie, że zrobimy coś wielkiego. Mam swoją wizję, wierzę w nią, ale zanim nabierze ona kolorów i ucieleśni się mija mnóstwo czasu. I chyba z tego jestem najbardziej dumna – że od momentu wytworzenia wizji, od samego pomysłu utrzymuję konsekwencję w działaniu i skuteczność. Chociaż musiałam wiele rzeczy wywalczyć, to cukier leje mi się po prostu po brodzie, kiedy orientuję się, że na to wszystko zapracowałam. Jeśli wierzysz w siebie to inni też to zauważą. Dumna jestem z tych nazwisk – to, że osoby z marzeniami, takimi jak moje, poddały się wizji, mojej egzekucji i razem doszłyśmy do momentu, gdzie teraz jesteśmy, dalej wspinając się na szczyty.

Od początku wiedziałaś co robisz?

Pamiętam jak zaczynałam, gdy otwierałam agencję, wszystko było dla mnie nowe. Moi rodzice nie są z tej branży, żyją w kompletnie innym świecie. Moda i uroda nie były nigdy priorytetem w domu. To znaczy mam pięknych rodziców i pięknych dziadków, natomiast w domu kładło się nacisk na naukę, na wiedzę, na książki, na naukę języków, a nie na sam wygląd.. Nie miałam więc żadnego backgroundu. Gdy otwierałam agencję to muszę przyznać, że nie było mi łatwo, ale wyszło!

Na ile to jest sukces Twojej osoby, na ile sukces dziewczyn? Czy jedno ogniwo bez drugiego byłoby tam gdzie jest dzisiaj?

Myślę, że sukces to wynik wkładu pracy obu stron: agenta i modelki. To zdecydowanie praca w tandemie.

Jakie były początki, kiedy musiałaś pukać w te drzwi i mówić: Tak, ja jestem.

Dosłownie, dokładnie tak było. Pierwszy wyjazd do Paryża, wtedy nie było Instagrama, Internetu, iPhone’ów. Nawet WiFi było rzadko dostępne. Miałam adresy różnych agencji, zaczęłam od Paryża i jak przychodziłyśmy to wyglądało to tak: Hi, my name is Gosia and I’m here with my models. Are you interested in working with us? No, no, no… Nawet przez recepcję nie przechodziłyśmy. Takie były początki. Klienci, agencje –  początkowo zewsząd spotykała nas odmowa. Wszyscy byli dla nas bardzo mili, nawet szybko nas polubili, tylko po prostu nie chcieli pracować z nową agencją. Dlaczego?

Później tego żałowali? 

Very much so.

Co wtedy sobie myślałaś?

Nic sobie nie myślałam, byłam zajęta pracą! Ale nawet teraz czasem się zdarza, że przychodzę do klienta i mówię Słuchaj, to jest dobry deal. Nie udaje się, potem wychodzę i myślę: Boże, kolejny na mojej liście, który do mnie zadzwoni za dwa lata. To się zdarza. Myślałam sobie też, żeby ciągle wierzyć w siebie – najwyżej nie wyjdzie. Czas i tak upłynie.

Wiesz, kiedy Cię słucham, myślę sobie o niektórych osobach takich jak Natalia Maczek z MISBHV, myślę o Agnieszce Przybylskiej i Magdzie Szaniawskiej, które prowadzą showroom WawFashion. I kiedy słucham Twojej historii, myślę o historiach, które usłyszałam od tych dziewczyn – każda powtarza jedną rzecz: w momencie, w którym zaczynała, miała wtedy tylko swoją wizję. I chociaż na początku zamykało się przed nimi wiele drzwi, zanim udało im się przeforsować swój pomysł to ta intuicja była tym największym, najsilniejszym driverem, który rzeczywiście sprawił, że każda z tych kobiet, włącznie z Tobą jest tam, gdzie chciałaby być. Jakie  Twoim zdaniem cechy charakteru decydują o sukcesie? Czy to wizja i ta determinacja?

Konsekwencja. Ale nie będę też idealizowała, popadam w depresję średnio co dwa tygodnie. Naprawdę! Myślę sobie wówczas: Boże, nic z tego nie będzie, wszystko jest źle. Ale rano wstaję i mówię: Dobra, idę dalej! Może masz gorszą chwilę, ale się podnosisz i jedziesz dalej. Ważne jest to How you deal with it?

Jesteś wrażliwą kobietą?

Jestem bardzo wrażliwa, ale staram się kontrolować swoje emocje. Przeżywam wiele rzeczy, które wydają mi się bardzo ważne, ale nie przekładają się one na moją pracę. Kiedy miałam takie momenty paniki w dzieciństwie mama mi zawsze mówiła: Boże, Gosia błagam cię… Weź idź się w tym czasie czegoś poucz.

Na ile w tym całym procesie progresu w Twojej karierze pomógł Ci TopModel? 

Efektem tej współpracy jest podpisany kontrakt agencji z Karoliną Pisarek i Patrykiem Grudowiczem. Mają to czego szukam w modelce i modelu. Na ile mi to pomogło? It’s always good to put your name out there. Wiesz, w prime time jest emitowana informacja, że nagrodą w konkursie jest okładka, 100.000 złotych i kontrakt z agencją Avant Models. Cenię sobie taką reklamę.

Konkurencja mówi, że program TopModel popsuł rynek. Przecież większość uczestników programu i tak – i tutaj cytuję – nie zdziała zbyt wiele w branży modowej na dłuższą metę

To jest program telewizyjny, a w TV muszą być osobowości. Były już w telewizji dokumenty o świecie modelek, ale niestety, cieszyły się małą popularnością. Pracuję w tej branży i nie dałam rady tego oglądać. I może dziewczyny były dobre, ale widz chce oglądać barwne osobowości. Na dłuższą metę to właśnie dziewczyny z osobowością, a nie tylko ładną twarzą osiągają sukces. I nie chodzi tu o osoby z największą liczbą followersów na Instagramie, ale relacje ze zleceniodawcami. Aczkolwiek spróbuj dodawać codziennie zdjęcie na profil społecznościowy i sprawić, żeby ludzie Cię followowali, komentowali twoje zdjęcie i pozostawali przy tobie. Musisz mieć coś w sobie. Siedem lat temu uważano, że takie osobowości, celebrytki  nie są artystami. Można dalej mówić, że Kendall i Gigi to jest „gorszy sort”. Tylko że to Gigi ma swoją linię ubrań z Tommym Hilfigerem, a Kendall jest w kampanii Estee Lauder. Dlaczego? Bo Gigi ma osobowość, dziewczyny chcą się z nią utożsamiać, być jak ona – and thats it. Taka jest dziś rzeczywistość. Do biznesu można się dostać różnymi drogami. Z programu TopModel w agencji jest 5 osób: Karolina – twarz kampanii C-thru, Patryk, Adrianna, Daniel i Sebastian, który pracuje dla Ermenegildo Zegna w Mediolanie.

Zapytałaś czy program zepsuł rynek? Być może pokazuje zadania dla modelek, sesje w jakichś ekstremalnych warunkach, które rzeczywiście rzadko mają miejsce w rzeczywistości. Pokazują rywalizację, której nie ma aż tak często w modelingu. Program pokazuje jednak sytuacje, które musi pokazywać, żeby w ogóle ktoś to chciał oglądać. To jest jednak program telewizyjny. Takie są prawa rynku.

To rzeczywiście się klika?

Oczywiście. Nie rozmawiałybyśmy nawet teraz o tym, gdyby tak nie było. Rozdzielamy show telewizyjne od reszty branży. Super, że w rezultacie w programie udało się znaleźć Adę, Patryka, Sebastiana i Karolinę, którzy wiem, że będą pracować.

Porozmawiajmy o wyzwaniach branży modelingowej. Co sądzisz o ostatniej kampanii Saint Laurent? Czy moda potrzebuje dzisiaj seksu, żeby istnieć/zaistnieć?

Sex sells. Widziałam te reklamy w Paryżu. Jest różnica między podejściem do seksualności w Stanach, a w Europie – zwłaszcza we Francji. Francja nie jest pruderyjna. W odróżnieniu od prac amerykańskich, gdy patrzę na zdjęcia dziewczyn występujących topless, czy to w kampanii, czy na plakacie reklamującym teatralny spektakl, stwierdzam że mają w sobie coś ciekawego, przyciągającego, tajemniczego. We Francji seks nie jest tematem tabu. Ludzie mówią otwarcie o seksie, o miłości i może to sprawia, że mają do tego zdrowe podejście.

Ale nawet Francja powiedziała, że reklama Saint Laurent jest przekroczeniem granic…

Carine Roitfeld zrobiła kiedyś taką kontrowersyjną sesję we francuskim “Vogue’u”, pamiętasz te młode, wymalowane dziewczynki? Wówczas uznano, że magazyn pod jej przywództwem przekroczył granice dobrego smaku. To się zdarza raz na jakiś czas, ale cóż, osiągnęli rozgłos, zwrócili na siebie uwagę. Przyznam się, że szokowanie mnie nie szokuje.

Tutaj znowu wracamy do tematu tego kuszenia – czasami szukasz stymulantów?

Ja ich nie szukam, ale lubię zrzucić taką bombę, powiedzieć coś szokującego co da innym do myślenia. To nie zawsze jest dobre dla prowadzonego biznesu, ale trudno.

A jak skomentujesz ostatnią aferę wywołaną przez Jamesa Scully’ego związanego z przedmiotowym traktowaniem modelek na castingach?

Chodzi o casting do pokazu Balanciaga, gdzie dziewczyny nie zostały potraktowane profesjonalnie. To smutne i dobrze, że ktoś o tym powiedział. Kiedy rozpoczęłam pracę w branży modowej to tak nie wyglądało. Zdarzało się, że modelki siedziały całą noc na tak zwanych looksach, pracując dla Marca Jacobsa, Prady czy Alexandra McQueena. Ten ostatni miał najdłuższe castingi, ale za to był geniuszem, a pokazywanie się w jego strojach było zaszczytem. Natomiast to nigdy nie miało formy gnębienia, a w ostatnim sezonie zdarzyło się, że traktowano modelki przedmiotowo. James Scully przelał czarę goryczy, a właściciel marki Balenciaga ponoć zdecydował się zwolnić osobę odpowiedzialną za ten incydent. Mam nadzieję, że to zapoczątkuje zmiany na korzyść modelek.

Zmieniam temat. O czym jest Twoja książka? 

O tym, żeby stawiać na mądrość i edukację. Wszystkie modelki są ładne, wszystkie są szczupłe, wszystkie są wysokie, ale stawiajmy na mądre i fajne dziewczyny, które mają coś do powiedzenia i reprezentują nas, kobiety jako ogół. Chcę edukować, mówię o tym, żeby być szczupłym, ale nie za cenę zdrowia. W końcu gdy włosy i zęby wypadną to nie pomoże nam fakt, że mamy chude nogi.

Mówisz to ze swojego doświadczenia jako modelka? 

Całe życie się odchudzałam, sama przez to przechodziłam. Naprawdę wiem co to znaczy monodieta, „oczyszczająca” głodówka. Dziś już wiem, że tylko ogólne zdrowie, ćwiczenia, wysypianie się i zdrowa dieta są  gwarantem dobrego wyglądu.

Czego życzyłabyś polskiej branży – nawet nie modelingowej, ale modowej. Mamy dużo wyzwań przed sobą i aż się prosi o zmiany. 

Mnóstwa klientów z pieniędzmi – i mówię to kompletnie świadomie myśląc o makroekonomii i mechanizmach każdego, również modowego rynku, o sile nabywczej nabywców, dzięki którym producent ma środki na dalsze inwestycje i rozwój. Polakom nie brakuje wizji czy pomysłu, możliwe że brakuje zamożnego klienta. Trudno się jednak dziwić tak młodej gospodarce… Więc życzę nam, żeby nastąpiły dobre czasy, żebyśmy wszyscy mogli sobie pozwolić na kupowanie perfum, szminek i bluz polskich marek i projektantów.

Rozmawiała Ula Wiszowata

REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

Newsletter

FASHION BIZNES