Annę Drabczyńską wyróżnia mocna baza, autorski styl i zamiłowanie do nietuzinkowych detali. W tym roku projektantka świętuje 25-lecie istnienia swojej marki. To doskonała okazja, by porozmawiać o trendach, zmianach i perspektywie, jaką daje ćwierć wieku doświadczenia w branży.
Fashion Biznes: W tym roku świętujesz 25-lecie istnienia swojej marki. To już niezła perspektywa na branżę mody i zmieniające się trendy. Czego nauczył Cię ten czas?
Anna Drabczyńska: Przede wszystkim tego, że warto robić swoje i nie ulegać chwilowym modom. Trendy zmieniają się szybko i choć nie można ich zupełnie ignorować, nie warto za nimi gonić. Uważam, że moda powinna być ponadczasowa, a moje ubrania – dzięki wysokiej jakości materiałów i wykonania – są niezwykle trwałe. Muszą więc być na tyle na uniwersalne, by nawet po kilku latach wciąż były na czasie. Lepsze bywa wrogiem dobrego, dlatego korzystam z ukochanych przez moje klientki i rozpoznawalnych już fasonów. Subtelnie przemycam w nich trendy, zmieniam detale, jednak rdzeń pozostaje ten sam. Jestem wierna swoim sprawdzonym klasykom. Chcę, by klientki wracały do mnie ze względu na jakość i estetykę, a nie dlatego, że coś nie przetrwało próby czasu i musi zostać wymienione na nowe. Ta idea przyświecała mi od początków mojej działalności i pozostaje ze mną do dziś.
Moja droga artystyczna z pewnością nauczyła mnie też cierpliwości – zarówno w pracy projektowej, jak i w kontaktach z ludźmi, których naprawdę mnóstwo spotkałam na swojej drodze. Zarządzanie marką, sprzedaż, pokazy, eventy to okazja do nawiązania fantastycznych relacji, ale też szkoła życia i dobry trening dla tzw. kompetencji miękkich (śmiech). Po tylu latach w branży mam do wszystkiego zdrowy dystans.
Twoje projekty charakteryzują jednorodne barwy, luźne, często asymetryczne kroje i ciekawe detale. Jaka jest Twoja nowa kolekcja?
Lubię dobre jakościowo tkaniny oraz minimalizm, również w kolorystyce, jednak tym razem postanowiłam trochę zaszaleć (śmiech). W jesienno-zimową kolekcję wplotłam więcej barw. Intensywna zieleń, głęboki turkus, energetyczny pomarańcz pomogą nieco przełamać jesienną szarugę. Oczywiście nie zabrakło również charakterystycznej dla mnie nieśmiertelnej czerni i mocnej czerwieni. To, co pozostało niezmienne, to również wygodne, lekkie i wielofunkcyjne kroje oraz nieprzeciętna jakość, której bardzo pilnuję w swoich projektach. Najbardziej jestem zadowolona z puchowych płaszczy, które wśród moich klientek cieszą się ogromnym powodzeniem już od wielu sezonów. Wysokiej jakości puchoszczelny ortalion oraz wypełnienie z gęsiego puchu zdają egzamin nawet w największe mrozy, a przy tym są bardzo lekkie. No i te kolory!
Twoje ubrania chętnie noszą zarówno młode, jak i dojrzałe kobiety. Jak udaje Ci się odpowiadać potrzebom tak różnych grup?
Moje projekty są cenione za oryginalność, ale i wielofunkcyjność oraz komfort noszenia – a jego potrzeba jest przecież niezależna od wieku. Chętnie tworzę fasony oversize, sięgam po luźne kroje i wysokiej klasy materiały, a wszystko po to, by dać swobodę ciału, jednocześnie podkreślając atuty kobiecej sylwetki. Ubrania testuję najpierw na sobie, by mieć pewność, że w ręce klientek trafia to, co najlepsze. Cieszy mnie, że w moich projektach kobiety czują się dobrze i wyglądają dobrze, niezależnie od wieku.
Jest jakiś trend, któremu uległaś?
Tak, i to całkiem niedawno, chociaż dotyczy to bardziej technologii niż mody. Do sprzedaży online podchodziłam bardzo nieufnie i długo zwlekałam z otwarciem sklepu internetowego. Bezpośredni kontakt z klientkami to mój żywioł, czerpię z niego energię, inspiracje do kolejnych projektów i po prostu dużą przyjemność. Dlatego też tak chętnie biorę udział w różnego rodzaju targach i branżowych eventach, które dają mi możliwość spotkań twarzą w twarz. Zakupy w internecie natomiast wydawały mi się bezosobowe. Jednak zmieniający się rynek oraz pandemia sprawiły, że musiałam się przekonać do tego pomysłu.
Okazało się, że dzięki temu dużo łatwiej jest mi obsługiwać klientki, które zyskałam w czasie, gdy miałam butik w Warszawie. Zdecydowanie zwiększyły się także moje zasięgi sprzedażowe w Polsce. Jednak nadal moim oczkiem w głowie pozostaje stacjonarny butik w sercu mojego ukochanego Bielska-Białej, w którym spotykam się z moimi klientkami przy filiżance dobrej kawy. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że te ciepłe relacje i zaufanie do moich projektów to najcenniejsze, co udało mi się wypracować przez te lata działalności.
Zobacz także: W jakie torebki warto zainwestować? Wiemy, które można odsprzedać z zyskiem