To koniec Amercian Apparel. Po wielu miesiącach walki i licznych próbach wskrzeszenia marki, firma zostaje kupiona przez kanadyjskiego producenta koszulek Gildan. Wszystkie sklepy AP oraz główna siedziba zostaną zamknięte do końca kwietnia.
American Apparel został założony w 1997 przez Doya Charneya i swoje miejsce w modzie zawdzięcza głównie mocnym kampaniom i prowokacyjnej reklamie. Jednak dla Amerykanów firma znaczy coś więcej, bo to dzięki AP Made in US nabrało zupełnie nowego znaczenia. Marka była jednym z największych w kraju producentów odzieży i zatrudniała ponad 3400 pracowników.
Klasyczne koszulki i bluzy sprawiły, że AP stał się kultową częścią garderoby noszoną przez niemalże wszystkich. Jednak słabe wyniki sprzedaży w ostatnich latach pogrążyły firmę absolutnie. Rzeczy uszyte w Ameryce już nie przemawiały do Amerykanów, którzy wrócili do sieciówek H&M czy marek z grupy Inditex. Cena na metce skutecznie sprawiła, że nawet chińskie sweatshopy przestały straszyć Amerykanów.
Firma długo musiała walczyć z kontrowersją swoich przekazów, które nabrały zupełnie nowego znaczenia w momencie, kiedy pan Charney został oskarżony o molestowanie seksualne swoich pracownic. Jego zachowanie pozostawiało wiele do życzenia (próba masturbacji przed dziennikarzem w 2004 roku). Seksualne kampanie przestały być apetyczne.
Z końcem roku większość sklepów marki została zamknięta. Ten biznes nigdy nie powinien był się skończyć. To sprawka manipulacji akcjami na Wall Street – powiedział w oświadczeniu Charney. Dyrektor ds. PR zniknął dzień po ogłoszeniu decyzji o sprzedaży firmy bez kontaktu zastępczego.
Autor: Urszula Wiszowata