Stała praca, systematyczny dochód, pięcie się po szczeblach kariery w korporacji. Co mają ze sobą wspólnego wymienione aspekty bytu? Aby zbudować własną markę, musisz zapomnieć o tych “wygodach”. Rzucenie wszystkiego i rozwinięcie własnego biznesu wiąże się z wielkim ryzykiem, ale nagroda może przynieść dużo więcej niż tylko pieniężną satysfakcję. Najlepsze firmy rodzą się z naszych pasji, jednak inwestycje we własne hobby czasem trudno spieniężyć.
Postanowiliśmy zapytać kilka osób z branży, jak robili pierwsze kroki w kierunku bycia na swoim.
Rozmawiamy z Kasią Golą, założycielką słynnego technologiczno- modowego bloga Geek Goes Chic, polskim projektantem mieszkającym na Ibizie – Danielem Jacobem Dali, radcą prawnym i właścicielką kancelarii Jobs Skowrońska Samsel Marią Skowrońską i w końcu z naszą najpopularniejszą projektantką w Nowym Jorku: Karoliną Zmarlak.
PODEJMOWANIE DECYZJI
W jakich okolicznościach i kiedy podjęłaś(eś) decyzje o rozpoczęciu własnej działalności? Czy wierzyłaś(eś) w swój sukces i możliwość utrzymania się z tego?
Kasia Gola: Pracowałam w grupie K2, gdzie na początku budowałam modele biznesowe i strategie rozwoju produktu, następnie zostałam project managerem projektów „agencyjnych”. Na początku robiłam co chciałam, więc czułam się nieźle. Do tego miałam szefa, od którego dużo się uczyłam. Potem, zostałam managerem średniego stopnia i mimo że miałam świetny zespół i klientów, a firma była naprawdę fajna, pojawiło się poczucie pustki. Miałam wrażenie, że nic nie buduję, to co robię nie jest moje i nie miałam już mentora w firmie. Wiele się zmieniło. Momentem przełomowym był wyjazd do Nowego Jorku na dwutygodniowy urlop, a raczej powrót z niego, który był bardzo ciężki. Nowy Jork wydawał mi się taki fajny i prężny, a praca taka niesatysfakcjonująca i ograniczająca. Do tego przekonałam się, że tak naprawdę nie miałam nic pod kontrolą. Zespół nie był tak naprawdę mój, projekty też nie. Na moje szczęście, obie moje inicjatywy zaczęłam przed rzuceniem pracy. GeekGoesChic.Co prowadzę od 2011 roku, Flowboxa zaczęłam z kolegami tuż po powrocie z NYC w listopadzie 2012. Mieli pomysł na technologię, z której trzeba było ulepić produkt. Oba przedsięwzięcia wzięły się z wewnętrznej potrzeby łączenia IT z kulturą i demokratyzacji technologii, więc sprawy potoczyły się naturalnie. Czy wierzyłam w sukces? Rzucając pracę wierzyłam tylko w to, że nie chcę być full-etatowym pracownikiem agencji i że chcę zbudować coś swojego. Nie miałam przekonania do niczego innego. Szczerze mówiąc – dalej nie mam. Wierzę tylko w mądrą, budującą pracę, pasję i w dobrych ludzi. Im ich więcej, tym więcej szczęścia. A ono się przydaje.
Karolina Zmarlak: Może odzywa się we mnie teraz dusza sprytnej emigrantki, ale zawsze byłam przedsiębiorcza i miałam żyłkę do interesów. Zawsze też byłam niezależna, więc w pewnym sensie walczyłam o siebie na swój sposób. Początkowo zajmowałam się szyciem na miarę. Miałam wizję kobiet mających własną krawcową, tak jak panowie mają swoich krawców w Londynie. Następnie zaczęłam zastanawiać się jak mogę to przełożyć na modę codzienną. Tak powstała moja pierwsza kolekcja 10-15 looków, z których każdy, po odwróceniu na drugą stronę, nabiera innego charakteru. Każda kobieta może spersonalizować swój wygląd i w ten sposób udało mi się osiągnąć sukces i zyskać międzynarodowy rozgłos.
Daniel Jacob Dali: Potrzeba rozpoczęcia własnej działalności to proces, do którego dorastałem coraz bardziej każdego roku. Decyzje podjąłem w dość banalny sposób: dosłownie będąc na kawie na mieście. To wtedy poczułem, że jestem gotowy i zacząłem czynić pierwsze kroki. Zawsze wierzyłem w swój sukces, w końcu jestem optymistą, ale nie sądziłem, że moja marka rozwinie się na taką skalę i że będę miał klientów praktycznie na każdym kontynencie. Jest to dla mnie ogromne zaskoczenie, ale również dowód na to, że ciężką pracą można osiągnąć bardzo wiele.
Maria Skowrońska: Przez wiele lat pracowałam w większej kancelarii dla jednego z partnerów, miałam samodzielne stanowisko i stwierdziłam, że mogę wykonywać prace nie dla kogoś innego, lecz dla siebie. Wierzyłam, że uda mi się odnieść sukces, bo jestem osobą kontaktową i nie poddaję się łatwo. Chciałam rozpocząć działalność by być niezależną i budować własną markę.
PRODUKCJA I LOGISTYKA
Kiedy już w końcu podjęłaś(eś) decyzje o własnej firmie, przyszedł czas na etap budowy marki. Jak poskładać całą produkcję w jedną całość? Jak poradziłaś(eś) sobie logistycznie?
Kasia Gola: Przy obu projektach bardzo przydało się doświadczenie z agencji oraz z czasów organizacji studenckich. Jeśli chodzi o Flowboxa, całemu projektowi dużo dały moje pierwsze miesiące w K2, gdzie nauczyłam się metodologii customer development Steve’a Blanka. Jeśli chodzi o GeekGoesChic.Co, swój „Acha! moment” miałam długo po założeniu bloga. Projekt rozwija się wraz z ilością wiedzy, którą nabywam i w tym momencie jest „minimalnym” produktem, z którego będę chciała wycisnąć o wiele więcej. Mam nadzieję, że zrobię to zwinnie, mając na celowniku swoją wizję oraz społeczność wokół inicjatywy. Marki obu projektów opierają się o ludzi, którzy je tworzą. Strategiczne myślenie i wizja są bardzo ważne i mimo, że często objawiają się w zgadywaniu i hipotezach, to w zasadzie one są motorem napędowym dla ludzi, z którymi pracuję. Dla mnie też.
DJD: Po uczynieniu podstawowych kroków w rozpoczęciu działalności zacząłem koncentrować się na logistyce firmy. Wyszukałem miejsca, w którym będę nabywał surowce oraz przyjąłem strategię szycia każdego projektu w pojedynczych egzemplarzach. Następnie zacząłem szukać zespołu.
Maria Skowrońska: Działalność rozpoczynałam ze wspólnikiem i podzieliłam się z nim obowiązkami w zakresie stworzenia własnej firmy. Stworzyliśmy listę spraw i po kolei ją realizowaliśmy. Razem podejmowaliśmy decyzje i wspieraliśmy się w tym, bo przyświecał nam wspólny cel.
MOMENT PRZEŁOMOWY
Kiedy poczułaś(eś), że zaczyna Ci się udawać? Czy miałaś(eś) trudne chwile, w których zaczęłaś(eś) wątpić w siebie i swój pomysł?
Kasia Gola: Oba projekty mają swoje miłe momenty. Kiedy studia filmowe chwalą Flowboxa za technologię i założenia i mówią: chcemy testować! Albo kiedy WGSN wyróżniło mnie nominacją do Global Fashion Awards. Szczerze mówiąc, gdy przychodzi taki właśnie fajny moment, wtedy wątpię najbardziej, bo czuję że muszę to mądrze wykorzystać. Czasem jest to trochę frustrujące, bo zawsze za czymś gonię, ale z drugiej strony może być to źródło postępu. Sukcesy są ważne i to z nich powinniśmy się uczyć. Są ważniejsze od porażek. Czy był czas, kiedy zaczęłam wątpić w swój pomysł? Wierzę w pracę nad pomysłem, więc nie. Czy był moment, kiedy zaczęłam wątpić w siebie? Cały czas w siebie wątpię. Balansuję między dwoma pozornie niezwiązanymi ze sobą światami i czasem mam wrażenie, że pasuję do nich świetnie, a czasem, że do żadnego z nich. Stresuję się nawet przed każdym GGC Fash&Tech. Czuję, że czas goni, a ja chcę jak najlepiej go wykorzystać. To wszystko ogromnie mnie motywuje.
DJD: Momentów przełomowych było sporo, ale w każdej marce ważny jest nabywca, czyli klient. Było dla mnie wielkim zaskoczeniem, kiedy ludzie, których zupełnie nie znałem, zaczęli się do mnie zgłaszać w celu uszycia lub odkupienia moich projektów. Zwątpienia nigdy nie miałem, bo kocham to co robię. Ta pasja nakręca mnie do działania każdego dnia.
Maria Skowrońska: W każdym biznesie przychodzi moment, w którym zastanawiasz się czy było warto, czy dalej dasz radę. W takich momentach powtarzam sobie, że każdy dzień jest inny i przynosi nowe nieoczekiwane możliwości, o których dzisiaj nawet nie wiemy. Myśl, że „udaje mi się” przyszła wtedy, kiedy klienci zaczęli polecać mnie, wracać z nowymi zleceniami, wtedy kiedy słyszę, że dobrze się im ze mną współpracuje.
WSPÓŁPRACOWNICY
Jak dobierasz zespół? Z kim lubisz pracować, a jakich ludzi należy unikać?
Kasia Gola: Należy unikać zbyt miłych ludzi. Serio. Uważam, że nie warto im ufać. Najbardziej lubię pracować z ludźmi z krwi i kości, którzy więcej robią niż mówią oraz są pozytywnie zajawieni na to przy czym pracują. Lojalność jest przy tym niezbędna. Wierzę też w „pay it forward economy”. Czyli „ja dziś pomogę Tobie, a być może Ty kiedyś będziesz miał szansę mi się odwdzięczyć… albo nie, ale pomożesz komuś innemu”. Generalnie wierzę we wzajemnie wypychanie się do góry. Lubię ludzi, którzy mają właśnie takie wartości.
DJD: Logistyka firmy jest bardzo ważna, dlatego poświęciłem jej sporo czasu. Znalezienie odpowiednich pracowników, krawcowej i asystenta, było z mojego punktu widzenia niezwykle istotne. Wiek nie gra roli, a liczy się pasja oraz zaangażowanie. Oczywiście, talent to podstawa. Niestety, jak w każdej dziedzinie życia, można natrafić na ludzi, którzy wyrządzają więcej szkód niż dobrego. Nigdy nie daje drugiej szansy w biznesie. Niestety rynek jest wymagający, chcąc zaistnieć i się utrzymać trzeba przestrzegać pewnych zasad.
Karolina Zmarlak: Zawsze wiedziałam, że chcę pracować z ludźmi. Musiałam jednak nauczyć się koncentracji nad swoimi projektami i nie patrzeć na inne kobiety, a ogarnąć cały proces w pojedynkę.
Maria Skowrońska: Współpracownicy są bardzo ważni, bo budują razem ze mną markę i wpływają na to, by działalność rozwijała się. W moim przekonaniu różne charaktery współpracowników tylko pomagają firmie, bo każda z osób może wnieść do niej inne spojrzenie, pomysły, podejście do różnych spraw.
Jedni cieszą się zdrowiem, inni dobrami materialnymi, a jeszcze inni podążają za życiowymi pasjami w nadziei, że pewnego dnia mogą mieć wszystko. Sukcesu, jednak nie osiąga się w jedną noc. To często bieg wydarzeń, ciężka praca, wyrzeczenia, ale przede wszystkim bycie w odpowiednim miejscu, w dobrym czasie z właściwymi ludźmi. Ludzie sukcesu, zanim doszli do celu, wielokrotnie ponieśli klęskę. Byli szydzeni, wyśmiewani, często wykorzystani. Ci mniej odporni dawno poddali się, najbardziej wytrwali osiągnęli swój zamierzony cel.
Życzymy Wam takich sukcesów i wielkiego spełnienia!
Urszula Wiszowata i Redakcja Fashion Biznes