Kiedy świat usłyszał o kolekcji Tiny Gorjanc, stworzonej ze skóry odtworzonej z DNA samego Alexandra McQueena, wszyscy na chwilę zamarli. Przez to wydarzenie na nowo ożyła dyskusja o niedociągnięciach w zakresie ochrony ludzkiego DNA. I choć to nie pierwsza tego typu kolekcja, z pewnością stanie się jedną z bardziej rozpoznawalnych, szczególnie teraz, gdy za pomysłem opowiedziała się PETA.
Choć wydaje się to szalone, dotychczas można było kupić imitację ludzkiej skóry w sklepach takich jak 100humanleather, który zarzeka się być najlepszym miejscem do kupna takich przedmiotów jak skórzane portfele. Grozy dodaje sekcja tattoo, gdzie oferowane są produkty z fragmentami tatuaży. Właściciel zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności karnej, więc w każdym zakątku strony internetowej znaleźć można napis: to nie jest ludzka skóra.
Nie można jednak powiedzieć tego samego o kolekcji ze specjalnie wyhodowanej tkanki odtworzonej z DNA Alexandra McQueena. I choć sam pomysł wydaje się być skandaliczny, to PETA stanowczo go popiera. Na stworzeniu skóry z ludzkiego DNA nie ucierpi żadna istota. Powinniśmy zacząć powszechnie wykorzystywać to rozwiązanie, niż okradać zwierzęta z ich własnych skór – one też mają uczucia i wiedzą, co to ból. Nie jesteśmy jaskiniowcami, by wykorzystywać inne istoty w tak egoistyczny sposób. Współczesna nauka pozwala nam już na stosowanie etycznych alternatyw – tworzenie skór czy mięsa w laboratorium – mówi magazynowi “Elle” Mimi Bekhechi, dyrektor fundacji PETA. Niestety koszt stworzenia tego wegańskiego zamiennika skóry wciąż jest zbyt duży, by firmy podjęły się jego produkcji.
Autor: Joanna Porayska