noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
Właścicielka Luare. Długowłosa Monika Frydrych znajduje się na tle białej ściany Ubrana jest w zieloną, oversize'ową marynarkę. Kobieta ma ciemną karnację. Jej stylizację podkreśla biżuteria.

Monika Frydrych debiutuje z luksusową marką do pielęgnacji włosów. „Luare łączy jakość, minimalizm i troskę o długofalowe zdrowie włosów” [WYWIAD]

REKLAMA
noSlotData

Przez lata współpracowała z największymi detalistami oraz z sukcesami rozwijała markę odzieżową. Teraz przyszedł czas na kolejny krok w jej karierze. Monika Frydrych debiutuje z Luare, pierwszą polską luksusową marką w segmencie hair care, która zrewolucjonizuje rynek czystymi składami produktów oraz ręcznie wytwarzanymi akcesoriami. Jakie wartości wpisane są w DNA Luare oraz co klienci znajdą w ofercie marki?

Biznesowa analiza rynku wskazuje na wzrost zainteresowania konsumentów produktami hair care. Expert Market Research podaje, że światowy rynek artykułów do pielęgnacji włosów w 2024 roku wygenerował 112,57 mld USD (roczny wzrost na poziomie 3,1-5,3 proc.). Zdaje się, że debiut marki Luare doskonale komponuje się z oczekiwaniami konsumentów. W pierwszych sześciu miesiącach bieżącego roku sprzedaż luksusowych kosmetyków do włosów wzrosła o 15 proc. (dane Circana). Czy klienci w Polsce mogą zwariować na punkcie artykułów oferowanych przez Luare? Tendencje obserwowane w Europie Zachodniej sugerują, że są ku temu idealne warunki!

Jak polityka Donalda Trumpa może wpłynąć na europejską modę!?

Luare – co to za marka? Co znajdziemy w jej pierwszej kolekcji?

Luare to marka oferująca luksusowe kosmetyki i akcesoria do pielęgnacji włosów, charakteryzujące się składami stworzonymi z najwyższej jakości składników. To redefinicja pielęgnacji, która upraszcza codziennie nawyki. Debiutancka linia marki składa się z trzech kosmetyków oraz ośmiu ponadczasowych dodatków: grzebieni, spinek, klamr i jedwabnych gumek. Wszystkie produkty znajdziesz TUTAJ.

Wiele osób bardzo docenia też naszą estetykę, która odbiega od standardów kategorii hair care. Zamiast eksplozji kolorów, tekstur i czcionek stawiamy na minimalizm – nie apteczny, ale ponadczasowy. Wprawne oko wypatrzy też inspiracje oceanem i wybrzeżem, które można dostrzec w kształtach grzebieni, teksturach opakowań, zapachu czy składnikach – opowiada Monika Frydrych, twórczyni marki Luare.

Zdjęcie trzech produktów Luare. Po lewej stronie modelka z długimi włosami trzymająca przy głowie szampan marki. Na środku kobieta odwrócona plecami z dużą czarną kokardą spinającą jej włosy. Po prawej stronie modelka czesze mokre włosy grzebieniem marki.

Jak powstają luksusowe kosmetyki Luare?

Założona przez Monikę Frydrych marka od początku ukierunkowana jest na produkcję praktycznych artykułów. Z tego względu jej oferta skomponowana jest z kosmetyków i akcesoriów, które powstają nie tylko dzięki pracy specjalistów. Dla właścicielki Luare najważniejsze są sugestie klientów, więc to oni za pośrednictwem ankiet ustanawiali finalny kształt marki – wybierając między innymi produkty, zapachy czy opakowania.

Bardzo ważna jest dla nas także transparentność. Otwarcie informujemy o pochodzeniu składników (miejscu wytworzenia produktów i procesach produkcji) oraz odpowiedzialność środowiskowa (dlatego nie produkujemy akcesoriów z plastiku tylko z acetatu celulozy pozyskiwanego z pulpy drzewnej i kwiatów bawełny, w opakowaniach stosujemy szkło, surowy karton i bioplastik pozyskany w 86 proc. z trzciny cukrowej). Wiemy, że tutaj przed branżą kosmetyczną jeszcze długa droga, staramy się iść w dobrym kierunku – tłumaczy założycielka Luare.

Kadr portretowy na modelkę trzymającą w prawej dłoni produkt z linii kosmetyków Luare. Kobieta ma niebieskie oczy i długie brązowe włosy.

To ona stoi za stworzeniem Luare. Monika Frydrych o DNA marki

Posiadasz wieloletnie doświadczenie w branży fashion&beauty. W przeszłości prowadziłaś już markę modową, którą sprzedałaś przed kilkoma miesiącami. Co stało się impulsem do stworzenia nowego biznesu?

Monika Frydrych, założycielka Luare: Przez 11 lat byłam związana  z branżą beauty, pracując dla takich firm jak L’Oréal, Perfumerie Douglas czy Coty. Po tym czasie  postanowiłam nieco zmienić branżę, przechodząc do Zalando gdzie przez blisko 3 lata prowadziłam zespół PR na Europę Środkowo-Wschodnią i Benelux. To było świetne, prawdziwie międzynarodowe doświadczenie i fajny czas, ale też skok na głęboką wodę, szczególnie dla świeżo upieczonej mamy (w tamtym czasie moi synowie mieli 1 i 3 lata). 

Myślę że to właśnie macierzyństwo zmieniło moją optykę jeżeli chodzi o pracę w korporacji. Numerem jeden stała się dla mnie elastyczność czasowa. Doświadczenie prowadzenia własnej firmy pokazało mi też, że ważna jest dla mnie sprawczość, szybkie podejmowanie decyzji i widoczne efekty mojej pracy a także samodecydowanie o sobie. Korporacje są świetnym środowiskiem do zdobywania doświadczenia, networkingu, próbowania, popełniania błędów za nie swój budżet, i na pewno dzięki mojemu korporacyjnemu doświadczeniu jestem dziś w tym miejscu w którym jestem. W korporacjach można wspiąć się daleko, ale nie do końca mamy nad tym procesem kontrolę, co sprawiło że w tamtym momencie (było to 1,5 roku temu) koncept pracy w korporacji już się wypalił.

Wiedziałam, że chcę być swoją własną szefową i stworzyć coś własnego, co w pełni będzie odzwierciedlać moje wartości i podejście do pracy. A że moje serce zawsze biło mocniej do branży kosmetycznej, wybór był dość oczywisty, szczególnie jak się zestawi to z doświadczeniem. Przez długi czas nie byłam gotowa, by postawić wszystko na jedną kartę. Decyzja o stworzeniu własnej marki wymagała odwagi i przygotowania – zarówno emocjonalnego, jak i finansowego. W pewnym momencie wszystkie elementy układanki złożyły się w całość: miałam doświadczenie, stworzyłam zaplecze, a moje dzieci podrosły na tyle, że mogłam zaangażować się w realizację swojego pomysłu.

Impuls do stworzenia marki przyszedł podczas przeprowadzki z rodziną do Portugalii. Przed wyjazdem musiałam zdecydowanie ograniczyć liczbę posiadanych rzeczy (mieliśmy jedną ciężarówkę, w którą musiałam zamknąć kilkanaście lat życia w Warszawie). Po całym dniu rozpakowywania pudeł postanowiłam wziąć relaksującą kąpiel. Wchodząc do łazienki, zdałam sobie sprawę, że wciąż mam ogromną ilość kosmetyków do włosów – każdy obiecywał inne działanie, odpowiadał na inny problem i wyglądał inaczej. Miał być relaks, a wyszłam stamtąd przytłoczona. 

Zrozumiałam wtedy, że chcę mniej, ale lepiej. Chciałam stworzyć markę, która będzie odpowiedzią na nowoczesne potrzeby – oferującą luksusową, skuteczną pielęgnację, opartą na czystych składach i pięknym designie, ale bez przytłaczania klientów nadmiarem wyboru (bo kto dziś ma na to wszystko czas?). To była wizja, która stała się początkiem Luãre.

Co charakteryzuje Luare oraz jakie wartości od początku będą przyświecały marce?

Luare to marka, która łączy jakość, nowy luksus, minimalizm i troskę o długofalowe zdrowie włosów (a nie tylko szybki efekt). Skupiamy się na filozofii “mniej, ale lepiej” (jak kapsułowa garderoba w modzie), oferując mniejszą liczbę produktów, ale o naprawdę doskonałej jakości. Nasze multifunkcyjne kosmetyki i akcesoria bazują na starannie dobranych, czystych, skoncentrowanych składnikach o naukowo potwierdzonym działaniu, a ich zadaniem jest nie tylko zapewnić wyjątkowe efekty, ale również uprościć codzienną pielęgnację i uczynić z niej luksusowy rytuał.

Stawiamy też na rzemiosło. Mówi się że “human touch is the new luxury”, dlatego nasze akcesoria są tworzone ręcznie, z tworzywa pochodzenia naturalnego, w szwajcarskich i francuskich manufakturach z ponad 70-letnim doświadczeniem. Te same firmy produkują grzebienie dla m.in. Celine.

Którymi kanałami planujesz dotrzeć do klientów? Wydaje się, że dzięki doświadczeniu nie startujesz od zera!

Luare to marka, która wyrosła ze społeczności. Zaczęło się od rozmów z ludźmi – pytałam przyjaciółki, koleżanki, dziewczyny na instagramie o to jak używają kosmetyków, czego im brakuje, co jest dla nich ważne w codziennej pielęgnacji. Zanim wydałam pierwszą złotówkę zebrałam 1500 krótszych i dłuższych ankiet. Chciałam poznać nie tylko potrzeby, ale też frustracje. 

Okazało się, że jest bardzo duże grono osób, które, tak jak ja, nie mogą znaleźć “swojej” marki w pielęgnacji włosów z półki premium – marki, która rezonuje z nimi estetycznie i komunikacyjnie, która  ma czyste składy i nie traci ich czasu, oferując setki produktów na problemy, o których nawet nie wiemy że je mamy. Wiele osób mówiło mi, że brakuje im estetycznej propozycji w kategorii kosmetyków do włosów – produktu, którego nie chowa się do szuflady gdy przychodzą znajomi (lub nie stawia w drugim rzędzie na łazienkowej półce). Mnóstwo osób pisało, że są kompletnie przytłoczone sklepowymi półkami z pielęgnacją włosów bo tego jest po prostu za dużo. Na nawilżenie, na blask, na odżywienie, na objętość – chcemy przecież mieć to wszystko. Wiedziałam już, że to zadanie dla mnie (i całego pracującego ze mną teamu biochemików, chemików, kosmetologów, mikrobiologów i farmaceutów) – jak stworzyć jeden produkt, który będzie miał to wszystko. Potem pytałam dalej – o opakowania, składniki, ulubione zapachy, ceny. Chodziło o to, żeby stworzyć coś naprawdę odpowiadającego na potrzeby, a nie narzucać gotowych rozwiązań.

Jeśli chodzi o kanały dotarcia, to ponieważ Luare wyrosło ze społeczności, na ten moment stawiam przede wszystkim na media społecznościowe. Instagram to nasza główna platforma ale świetnie działa też Linkedin. Na obu tych kanałach teasowałam markę już od wielu miesięcy, dzieląc się kulisami jej powstawania, dzięki czemu udało mi się zebrać bazę ponad 2000 osób, które zapisały się na newsletter Luare na długo zanim produkty pojawiły się w sprzedaży (a nawet nie wiedząc ze marka będzie oferowała produkty do pielęgnacji włosów). To pokazuje, że ludzie są bardzo ciekawi jak takie procesy budowania marki wyglądają i mają poczucie, że są tego częścią. Na pewno będziemy też pracować z twórcami, którzy podzielają naszą estetykę i wartości, angażować się w działania PR oraz wspierać naszą własną platformę e-commerce. 

Co Twoim zdaniem wyróżnia ofertę Luare? 

Luare to pierwsza polska marka luksusowych kosmetyków do włosów, która została stworzona z myślą o osobach które cenią piękny design i szukają najwyższej jakości produktów i akcesoriów do włosów, ale nie mają czasu na wieloetapową, skomplikowaną pielęgnację. Poza świetnymi składami nad którymi pracował cały sztab specjalistów, naszym wyróżnikiem są też ponadczasowe akcesoria – grzebienie, klamry i spinki ręcznie tworzone w manufakturach w Szwajcarii i Francji – tych samych, które pracują dla najbardziej prestiżowych domów mody, jak np. Céline. To wyjątkowe produkty, które łączą funkcjonalność z ponadczasowym pięknem i detalami najwyższej jakości.

Unikatowa jest również nasza koncepcja budowania portfolio oraz komunikacja marki. Nie tworzymy osobnych linii na każdy “problem”, nie chcemy też utwierdzać klientów w przekonaniu że takie problemy do natychmiastowej naprawy mają, napędzając spiralę konsumpcjonizmu. Zamiast tego skupiamy się na holistycznym wzmacnianiu naturalnego piękna i zdrowia włosów na dłużej –  aby to, co już mamy mogło być jeszcze lepsze. To podejście wpisuje się w rosnący trend celebracji naturalności, który widzimy dziś w mediach społecznościowych. 

Jakie cele wyznaczasz przed marką w pierwszych miesiącach jej działalności. Jakich inicjatyw możemy się spodziewać?

W pierwszych miesiącach działalności Luare moim najważniejszym celem jest budowanie zaufania – zarówno do marki, jak i do produktów. Często słyszę pytania o dystrybucję, o to, w jakich sieciach się pojawimy, ale na ten moment skupiam się przede wszystkim na tym, by najpierw zbudować silne fundamenty – osadzić się na rynku i zdobyć zaufanie klientek. Bez tego żaden kolejny krok – czy to rozwój dystrybucji, czy skalowanie działań – nie ma sensu. Chociaż nie przeczę, że pewne rozmowy z potencjalnymi partnerami handlowymi są w toku. 

Skupiam się na ten moment na działaniach organicznych, bo wierzę, że rozpoznawalność i lojalność budowane w autentyczny sposób mają największą wartość. Chciałabym, aby jak najwięcej osób dowiedziało się o marce, ale nie chodzi mi wyłącznie o zasięg – kluczowe jest nawiązanie relacji i dalsze tworzenie społeczności wokół Luare.

To, co teraz jest dla mnie priorytetem, to słuchanie naszych odbiorców, zbieranie feedbacku i doskonalenie produktów, strony internetowej, oferty, komunikacji. Każda opinia, każde doświadczenie z marką są dla mnie ważne, bo tylko w ten sposób mogę stworzyć coś, co naprawdę odpowiada na potrzeby osób, które ją wybierają.

Monika Frydrych, założycielka marki Luare

Zdjęcie główne: mat. prasowy

REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

Newsletter

FASHION BIZNES