Miguel Vieira jest projektantem i twórcą własnej marki od 1988 roku. Zaczynał od ubierania kobiet, później zajął się także modą męską. Jego sukces w tej branży nie zatrzymał się jednak tylko na tym, w 1994 roku Miguel zaprezentował swoją pierwszą kolekcję obuwia dla pań i panów oraz dodatki: torebki i inne akcesoria. Każdy produkt marki jest z jednej strony ’trendy’, a z drugiej zupełnie ponadczasowy. Szczególne przywiązanie uwagi do detali sprawia, że rzeczy Miguela są wyjątkowe. Nie znajdziemy tu kompromisu ilości ponad jakość, materiały są najwyższej jakości, ale i produkcja spełnia wszelkie standardy. Miguel Vieira jest jednym z największych artystów w Portugalii i mieliśmy okazje gościć projektanta na łódzkim fashion weeku w połowie kwietnia tego roku. O Fashion Philosophy, pracy i spojrzeniu na modę rozmawiamy z projektantem.
Przeczytaj również: Polacy kochają prostotę. Fashion Week Poland
FB: Czy możesz opowiedzieć nam, jakie były Twoje początki?
Miguel Vieira: Musiałbym cofnąć się do szkoły podstawowej i lekcji sztuki, które już wtedy mnie fascynowały. Kilkanaście lat później wziąłem udział w kursie włókiennictwa i kontroli jakości w Instytucie Superior de Engenharia w Porto. To był moment przełomowy, od tamtego wydarzenia na poważnie zająłem się projektowaniem.
Skąd wywodzi się Twoja pasja do projektowania?
Szczerze mówiąc, do osiemnastego roku życia nie bardzo interesowałem się modą i nie zwracałem uwagi na to, co zakładam. W tamtym czasie ubrania kupowali mi głównie rodzice. Dopiero po ukończeniu wspomnianego już kursu, zakochałem się w produkcji tkanin. W związku z tym, że lubiłem rysować, a i sprawiało mi to wiele przyjemności, postanowiłem połączyć wiedzę z produkcji tkanin i rysunek. Tak właśnie narodziła się moja pierwsza kolekcja.
Czy pamiętasz swoją pierwszą rzecz, którą zaprojektowałeś? Co to było i dla kogo?
Pierwszą rzecz zaprojektowałem dla mojej mamy. Nie pamiętam już dokładnie co to było, ale na pewno wykonałem to z dzianiny.
Jak opisałbyś swoje kolekcje?
Od samego początku projektowania, wszystkie moje kolekcje były technicznie bardzo trudne, ponieważ łączę ze sobą wiele różnych materiałów oraz przędz: od kaszmiru po angorę.
Czy kiedy stworzyłeś swoją pierwszą kolekcję, przypuszczałeś, że odniesiesz taki sukces?
Nie, skąd! Wiedziałem, że muszę naprawdę wielu rzeczy się jeszcze nauczyć i całkowicie poświęcić się temu zawodowi, aby spełnić swoją wizję marki. Od samego początku moim marzeniem było ubieranie kobiet i mężczyzn od stóp do głowy. Do tego zawsze chciałem tworzyć kilka linii jednocześnie: ubrań, akcesoriów, obuwia… To dla mnie niezwykle ważne.
Jak sądzisz, jakie są korzyści z budowania własnej marki?
Budowanie własnej marki jest bardzo długim i pracochłonnym procesem. Nie mam tu na myśli jedynie twórczego aspektu, ale także wiele pobocznych i niezwykle istotnych spraw. Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę międzynarodowe rejestrowanie znaków, ciągłe szkolenie pracowników, tworzenie idealnych opakowań, prowadzenie ścisłej komunikacji promocyjnej i działań marketingowych, a także dbanie o własne sklepy. Wszystkie te elementy muszą być ze sobą zgrane i spójne, aby marka mogła odnieść duży sukces.
Twoja historia jest przykładem ogromnego sukcesu. Co trzeba zrobić, aby dojść do takiego miejsca, w którym obecnie się znajdujesz?
Wymagane jest oddanie oraz dużo pracy, której nie można się bać.
Jaka jest Twoja filozofia? Jak wygląda Twój proces twórczy?
Wszystko zaczyna się sześć miesięcy wcześniej. Zawsze mam przy sobie szkicownik i ołówek, które zabieram wszędzie, niezależnie od tego czy spotykam się z przyjaciółmi czy idę na rozmowę biznesową. To mój sposób na zbieranie inspiracji. Kiedy przychodzi moment zaprojektowania nowej kolekcji, sięgam po mój zeszyt i wybieram najlepsze pomysły. Następnie wybieram się do Mediolanu oraz Paryża po tkaniny, od których zależy jak ostatecznie będzie wyglądać kolekcja. Po zaprojektowaniu ubrań skupiam się na dodatkach, butach itd. Po zakończeniu tych prac zabieram się za całą „otoczkę”: przygotowuję się do pokazu. Na tym etapie wybieram makijaże dla modelek i zastanawiam się nad muzyką.
Wielu młodych projektantów decyduje się na współpracę z innymi projektantami, aby nabrać doświadczenia. Czy pamiętasz swoją pierwszą pracę związaną z branżą mody?
Po zakończeniu kursu włókiennictwa, przez pierwsze dwa lata pracowałem w pewnym domu mody, gdzie nauczyłem się tworzenia kolekcji. Na pewno bardzo mi to pomogło.
Jakbyś opisał swoich klientów?
Są to zarówno kobiety i mężczyźni, którzy cenią jakość tkanin, a przede wszystkim lubią otaczać się luksusem. Są to też osoby, które lubią podróżować, odwiedzać modne hotele, restauracje, ale cenią sobie ubrania, które są ponadczasowe i minimalistyczne.
Dlaczego ważne jest, aby pamiętać swoje korzenie, to skąd się pochodzi?
Kocham swój kraj! Portugalczycy to naprawdę przyjaźni ludzie, zawsze odnoszą się do innych z dużą sympatią. Uwielbiam nasze wybrzeża, ale ponad wszystko cenię sobie nasze narodowe smaki.
Czy warto wyróżniać kolekcje w zależności od położenia geograficznego?
Obecnie ważne jest, aby projektując kolekcje myśleć przede wszystkim w kategorii międzynarodowej. Zobacz, przecież Francuz nie może tylko i wyłącznie projektować dla Francuzów, to samo tyczy się Włochów i innych narodowości. To byłoby bez sensu! Musimy myśleć uniwersalnie. Kolekcje powinny sprawdzać się w każdym kraju, niezależnie od pogody, wyglądu kobiet i mężczyzn.
Co sądzisz o polskiej branży modowej?
Jest to rynek o niezwykle dużym potencjale i jeszcze wszystko przed nim. Mam wiele szacunku do osób, które poznałem będąc w Polsce.
Jaka jest różnica pomiędzy portugalskim, a polskim tygodniem mody?
Nie da się porównać tych wydarzeń. Wydaje mi się, że portugalski fashion week jest nieco bardziej zorganizowany pod względem produkcji, jednocześnie jednak wydaje mi się, że Polska już nie odstaje na tle innych wydarzeń modowych.
Czy coś specjalnie zaskoczyło Cię podczas tegorocznej edycji Fashion Philosophy?
Zdecydowanie daje się wyczuć sympatię wszystkich osób i wspaniałą życzliwość osób z organizacji. To było niesamowite. Zaskoczyła mnie też duża liczba dziennikarzy.
Wielu portugalskich projektantów nie chce ujawniać swoich korzeni, Ty natomiast często to podkreślasz. Dlaczego?
Przede wszystkim nigdy nie przyszło mi do głowy, aby ukrywać skąd pochodzę. To byłoby niedorzeczne! Zawsze wiedziałem, że chcę mieć swoją firmę w Portugalii i tutaj ją rozwijać. Miałem też kilka intratnych propozycji, aby zostać dyrektorem kreatywnym różnych domów mody i pracować w innych krajach, ale ostatecznie nie zdecydowałem się.
Jak postrzegasz rynek mody w dzisiejszych czasach?
Dziś moda, dzięki wielkim koncernom i ich notowaniom na giełdzie, staje się przemysłem bardzo konkurencyjnym. Warto też wspomnieć, że marketing branży mody ciągle jest dynamiczny i wytycza nowe kierunki rozwoju marki. W moim przypadku nie mogę zawieść moich klientów i nie chcę ulec pokusie wyboru tańszych materiałów, co wpłynęłoby na jakość kolekcji. Nie byłoby to zgodne z moją wizją.
Które rynki są dla Ciebie najważniejsze?
Wszystkie rynki są dla mnie ważne, nie rozpatruję ich w kategoriach: lepszy-gorszy.
Jakie masz teraz plany?
Obecnie pracuję nad poszerzeniem współpracy międzynarodowej i wprowadzeniem jej do innych krajów. Moim marzeniem jest stworzenie własnego hotelu, dla którego sam zaprojektuję meble, dobiorę odpowiednie menu czy muzykę.
Rozmawiała: Marta Poszepczyńska