Na zdjęciach często pojawiają się kobiety. Demoniczne, wycofane, milczące. Niekiedy mam wrażenie, że krajobraz, w którym się znajdują to ich własny, wyimaginowany świat, w którym mogą być wojowniczkami, nimfami itd. Jak dobierasz dziewczyny do zdjęć, bo często nie są to u Ciebie klasyczne piękności, zdaje się, że zwracasz uwagę na coś więcej niż tylko wygląd zewnętrzny. Czy inspirują Cię kobiety i widząc jakąś myślisz, w czym dobrze by wyglądała i co chciałabyś zrobić w związku z tym za kostium?
Raz czy dwa zdarzyło mi się, że zrobiłam kostium czy czepiec specjalnie pod modelkę, jednak zazwyczaj szukam modelek pod istniejące już kostiumy. Tak, to prawda, że szukam w modelkach czegoś więcej niż pięknej buzi. Często razem z Marcinem Nagrabą siedzimy po kilka godzin i wybieramy modelki, by potem do nich napisać. Mamy dość specyficzny gust i czasem, gdy trafimy na perełkę często zdarza się, że modelka nie odpisuje lub odpisuje, że nie jest ładna i się nie nadaje. A właśnie cała moc i niesamowitość tkwi w jej nieklasycznych rysach i oryginalnej urodzie. Takie dziewczyny są czymś więcej, niż tylko zwykłymi modelkami. Mają w sobie tajemnicę, ciszę i niepokój – to wszystko, co kocham w fotografii i dokładnie to wszystko, co chciałabym ubrać w swoje kostiumy. Do tego dążę, aby odbiorca z niewiadomych powodów poczuł lęk, coś co czasem zdarza się nam wszystkim idąc chodnikiem, gdy mija nas człowiek i nie wiedzieć dlaczego wzbudza w nas pewien niepokój, zagrożenie.To jest to, co chcę uzyskać łącząc piękno folkloru z mrocznymi eterycznymi kobietami.
Czy był jakiś niezapomniany komplement na temat Twoich kostiumów, który szczególnie zapamiętałaś?
Biorąc pod uwagę, że cierpię na chroniczną sklerozę, trudno cokolwiek sobie przypomnieć. Na pewno było kilka takich, dzięki którym poczułam, że warto jest robić to, co robię. Ogólnie nie przepadam za komplementami, bo nigdy nie wiem, jak na nie zareagować i bardzo mnie peszą, ale pamiętam, jak raz byłam w domu i robiłam biały, koronkowy czepiec na zamówienie. Do mojej mamy przyszła znajoma, wzięła go do ręki i poleciały jej łzy. Powiedziała, że nigdy wcześniej nie widziała na żywo czegoś tak pięknego. To było dla mnie naprawdę znaczące. Zdarzają się też często bardzo zabawne komplementy typu: jaki organ muszę oddać, żeby mieć ten czepiec? Kilkakrotnie zdarzyło mi się też, że ktoś napisał do mnie: znalazłem swój wymarzony kostium do trumny, pochowajcie mnie w nim!
Wiem już, że współpracujesz z jednym fotografem, z którym rozumiecie się bez słów. A jak wygląda Twoja praca z innymi artystami? Zdarza się, że to oni przedstawiają Ci swoją wizję, pod którą projektujesz czy zawsze to kostiumy powstają pierwsze?
Zależy o jakich fotografach mowa. Mam kilku swoich stałych fotografów, którym ufam całkowicie, nie wtrącam się w ich wizje, a moja rola kończy się na wysłaniu tego, co sobie powybierają na konkretną sesję. Często zdarza się, że proszą mnie o coś do zrobienia i wtedy to robię. Czasem wpadnie mi do głowy jakiś konkretnym pomysł i piszę, że fajnie byłoby, gdyby było coś takiego i takiego. Takich sesji powstało już kilka. Natomiast jeśli chodzi o pozostałych fotografów, którzy wynajmują kostiumy do sesji – wybierają z istniejących i raczej nie zabieram głosu, odnośnie tego, co robią. Mają wolną rękę.
Twoje kostiumy często są fotografowane z plenerze, na łonie natury. Czy masz w głowie miejsce, w którym chciałabyś, żeby odbyła się kiedyś sesja z Twoimi projektami w roli głównej? Jakieś konkretne państwo, miasto, budynek?
Chyba nie. Uwielbiam ukraiński i rosyjski folklor, naturalną koleją rzeczy było nawiązanie współpracy z rosyjskimi fotografami, w Rosji. Jest to jedno z moich spełnionych już marzeń. A ogólnie, co do miejsc, bardziej niż do betonu ciągnie mnie w bagna, mokradła, rzeki i lasy, czyli tam, gdzie mieszkają słowiańskie demony i wiedźmy.
Czytaj dalej…