noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
Marcin Brylski

K(B)ariery: Marcin Brylski „Gdyby nie determinacja, wytrwałość i konsekwencja w mojej specjalizacji, nie byłbym w miejscu, w którym jestem”

REKLAMA
noSlotData

Marcin Brylski – dziennikarz, stylista i konsultant kreatywny. Od 14 lat związany z branżą lifestyle. Ekspert w dziedzinie męskiej mody. Były Fashion Director Elle Man oraz pierwszy Polak publikujący regularnie w GQ Portugal. Autor podcastu “Sektor M” – pierwszego takiego formatu o stylu i modzie męskiej w kraju, prowadzony dla Vogue Polska. Jego gośćmi byli m.in. Maciej Musiał, Olivier Janiak, Żabson, Nikodem Rozbicki czy Organek. Ma za sobą kreacje artystyczne dla takich brandów jak: Vistula, Modivo, Lancerto, Vitkac, Eobuwie, TVN czy Męskie Granie. Współpracował wizerunkowo m.in. z Erykiem Kulmem Jr, Tomaszem Włosokiem, Jakubem Gierszałem, Tomaszem Ciachorowskim czy Organkiem.

Twoja droga zawodowa zaczęła się od …

Zdobywania doświadczenia w dziale marketingu i PRu marek modowych w nieistniejącej już firmie Ultimate Fashion. To były zupełnie inne czasy, jeszcze bez influencer marketingu, AI czy nawet Instagrama. I choć ówczesne aktywności różniły się sporo od dzisiejszych, bo opierały się na bliższych relacjach międzyludzkich czy “tradycyjnych” metodach, to dzięki bogatemu portfolio zagranicznych marek, z którymi pracowałem (River Island, Gap, New Look, Esprit, Aldo, Wallis), same działania były niezwykle różnorodne i dynamiczne. Jednak po skończeniu studiów dziennikarskich wiedziałem, że chcę przejść na drugą stronę i pracować w prasie. I wtedy, całkiem niespodziewanie, dzięki Dominice Zasłonie-Dukielskiej (ówczesnej szefowej działu mody) zacząłem stylizować dla magazynu Zwierciadło, a ścisła współpraca z tytułem trwała aż 8 lat. 

Zawsze była to tylko stylizacja? 

W Zwierciadle współstylizowałem i stylizowałem sesje okładkowe, modę i bohaterów poszczególnych wydań. Jednak 8 lat to długo, więc w miarę upływu czasu rozszerzałem swoje działania poza ten tytuł. Współpracowałem z różnymi mediami (Vogue.pl, FashionPost.pl, Elle Man, Puls Biznesu) pisałem artykuły, miałem swoje cykle rozmów, przeprowadzałem wywiady. Zawsze pracowałem na swoje nazwisko odrębnie. 

Mogłeś pracować dla innych w tym samym czasie?

Tak, ponieważ wszystkie moje działania poza wydawnictwem nie były konkurencją dla tytułu. Rozwijałem siebie w męskiej modzie, w której jestem do dziś. Ale wszystko zaczęło się od stylizowania męskich bohaterów w Zwierciadle. To po sesjach zdjęciowych z Tomaszem Kotem, Andrzejem Sewerynem czy Bartłomiejem Topą obudził się w mnie ten impuls, że to jest właśnie to! Że męska moda mnie fascynuje i chcę ją kontynuować na 100%. 

Najlepszy i najgorszy moment w Twojej karierze to …

Myślę, że na ten najlepszy wciąż czekam, bo nieustannie się challenguje i rozwijam, ale dwa zdarzenia wprowadziły mnie już w niemały stan euforii. Pierwszym było rozpoczęcie współpracy z portugalską edycją GQ. Ten magazyn zawsze lubiłem, śledziłem każdą znaną mi zagraniczną edycję i po prostu chciałem coś dla tego tytułu zrobić. Udało się latem 2020 roku – byłem autorem konceptu kreatywnego, stylizacji i castingu sesji mody do wrześniowego numeru. I co dla mnie najważniejsze, byłem pierwszym polskim, męskim stylistą, który zrobił sesję dla GQ. Rok później pojawiła się moja pierwsza okładka September issue z polskim modelem Aleksandrem Dynowskim i polskim teamem. Fotografował Paweł Pysz. Ta współpraca trwa już 4 rok i nadal jestem jedynym autorem z Polski, który regularnie publikuje w portugalskim wydaniu. 

GQ Portugal, fot. Krystian Lipiec

Drugim happy momentem był telefon z propozycją objęcia stanowiska fashion directora w Elle Man, za którą dziękuję ówczesnemu redaktorowi naczelnemu Olivierowi Janiakowi. To ten redakcyjny czas i zaufanie naczelnego, pokazały mi, że potrafię dużo więcej, ponieważ poza pisaniem i stylizowaniem, rozwijałem swoje umiejętności w dyrekcji kreatywnej, castingu, produkcji oraz działaniach new business. Wtedy też poczułem pewnego rodzaju misję popularyzacji i wspierania polskich modeli męskich, bo o nich zawsze było mniej i na mniejszą skalę. 

Dotychczasowe najgorsze chwile, to też dwa momenty, więc chyba jest jakiś balans w życiu. (śmiech) Totalny lock down w czasie pandemii, to pierwszy z nich, ponieważ wtedy przez trzy miesiące nie pracowałem w ogóle i nie było żadnych obiecujących perspektyw na poprawę tego stanu. Dodatkowo wiele moich współprac i dochodowych działań zakończyło się w okresie pandemii. A drugim, chyba nawet bardziej dotkliwym, była wiadomość o zamknięciu Elle Man’a, tytułu w którym czułem się jak ryba w wodzie. To był szok, bo decyzja ta wcale nie wiązała się z popandemicznymi skutkami. Wtedy myślałem, że to koniec moich polskich działań w przestrzeni męskiej mody. Ale na szczęście strach ma tylko wielkie oczy. 

Czego o Twojej pracy nie wiedzą inni?

Hmm, to dość trudne pytanie, bo jestem całkiem transparenty w swojej pracy i zawodowej ścieżce. Zresztą nie wiem, kim są ci inni. Ale jeśli rozpatrujemy ludzi spoza środowiska modowego, to na pewno nie wiedzą oni, jak wygląda backstage wielu produkcji zdjęciowych. Że magia, którą widzą na zdjęciu czy ekranie, to fragment, to finalna rama, a zakulisowo nie jest już tak bajecznie i błyszcząco. Nie wiedzą o ogromie czasu, jaki pochłaniają i wielowymiarowości produkcji zdjęciowych. O wysokich kosztach i ilości osób zaangażowanych podczas dużych komercyjnych produkcji. Bo sumy to setki tysięcy, nawet miliony złotych, a przy rozbudowanej produkcji filmowej kampanii czy reklamy może pracować i 100 osób jednocześnie. I odwrotnie, że za spektakularnym efektem czy świetnymi zdjęciami stoją raptem trzy osoby, które spontanicznie poderwały się do akcji. O tym, że przygotowywanie koncepcji artystycznej i kostiumów dla muzyka oraz całego zespołu do trasy koncertowej, trwa nawet i pół roku, i jest poprzedzone dziesiątkami spotkań z całym managementem. A bardziej prywatnie, to temat wynagrodzenia, że nie zawsze stawki są adekwatne do zaangażowania i doświadczenia. Oraz kwestia wielu wyrzeczeń i elastyczności związanej z zupełnie nienormowanym czasem pracy, bo są momenty, że projektem żyjesz ciągle i nie ma nic ważniejszego. A po jednym, zakończonym projekcie przychodzi kolejny.  

Cechy, które powinna mieć osoba, która podążać będzie Twoją drogą …

Powinna być przede wszystkim wytrwała, szczera, zdeterminowana i konsekwentna. Powinna reprezentować sobą określoną jakość, być lojalna, a do tego znaleźć swoją niszę i specjalizację. W moim zawodowym życiu bywało różnie, były także momenty trudne fizycznie, psychicznie, a nawet finansowo, ale gdyby nie wspomniana determinacja i wytrwałość, nie byłbym w tym miejscu i nie zrobiłbym tego wszystkiego. Z kolei, gdyby nie konsekwencja w mojej specjalizacji męskiej mody – publicznie jako jedyny z branży tak się określiłem i w przypadku stylizacji nie podejmuję się stricte damskich zleceń – pewnie nie występowałbym teraz jako ekspert w telewizji, nie pracowałbym przy wizerunku publicznym wielu aktorów czy muzyków i nie prowadziłbym autorskiego podcastu “Sektor M” dla Vogue’a

Kim byś był, gdyby nie to, co robisz teraz?

Pewnie prowadziłbym własną markę odzieżową, zajmował się interior designem albo był fotografem. Może prowadziłbym concept store z autorskimi markami albo miał swoją agencję kreatywną. Wszystko to jest w dość zbliżonym segmencie, wiem, ale ja taki jestem i to po prostu jest mój świat. Dlatego nie nakładam sobie żadnych barier w dalszym rozwoju i kto wie, kim będę za parę lat.  

Zdjęcie główne: fot. Michaela Metesova

Przeczytaj również: K(B)ariery: Asia Sobierajska „Dobry event kończy się dopiero wtedy, gdy przestaje się o nim mówić”

REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
Tagi
REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

Newsletter

FASHION BIZNES