“Sporo mówi się o influenserach. Ponoć teraz pozorność ich świata, blichtr i fałsz wreszcie ujrzą światło dzienne. I ponoć nas to otrzeźwi. A fakt, że niewiele sobą reprezentują pozbawi je zarówno sympatii followersów, jak i odetnie od budżetów sponsorujących ich firm. Nie sądzę.
Po pierwsze, spora część fanów influenserów w jakimś sensie gardziła nimi od samego początku. Widziała ich sztuczność i zachłanność, jednocześnie jednak śledziła, oglądała, podziwiała i zazdrościła. I nabijała statystyki. Wirus nic tu nie zmieni, może z wyjątkiem nielicznych influenserów udających, że pandemia na ich idealne życie nie wpłynęła. Owe udawanie zostanie odczytane jako arogancja i wywyższanie się. Takich influenserów jest jednak niewielu; ostatecznie sami zatrudniają przecież speców od wizerunku, którzy na głupie zagrania im nie pozwolą.
Po drugie zaś, przeceniamy – przynajmniej w Polsce – profesjonalizm marketingowców owych firm i wszystkich decydujących o budżetach firm i marek. Wielu z nich było najzwyczajniej w świecie leniwych. Znali z Pudelka czy Plotka nazwiska kilku blogerek czy celebrytów i to na nich opierali strategie, kampanie produktów i wizerunek marki. Nigdy nie chciało im się poszukać czegoś głębiej, znaleźć kogoś bardziej interesującego i mniej ogranego, przez co tych samych kilka nazwisk mielonych było bez ustanku w mediach, w sieci, w śniadaniówkach. Pandemia niewiele tu zmieni. A jeśli już to tylko na korzyść influenserów, choć na pewno nie dostaną honorariów, do których zostali przyzwyczajeni” – pisze Michał Zaczyński / michalzaczynski.com
[button color=”” size=”large” type=”” target=”_blank” link=”https://michalzaczynski.com/2020/04/22/co-dalej-moda-po-koronawirusie-cz-3-jak-bedziemy-ja-promowac-gdzie-ogladac-czy-influenserzy-straca-czy-zyskaja-czy-tradycyjne-sklepy-przetrwaja-gdzie-szukac-finansowej-i-prawnej-pomocy/”]CZYTAJ WIĘCEJ[/button]