noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

#CareerMonday Konstruktor odzieży musi mieć wyobraźnię. Wywiad z Heleną Wargin

REKLAMA
noSlotData

Rozmawiamy z Heleną Wargin, jedną z najbardziej rozpoznawalnych konstruktorek odzieży w Polsce, która od ponad 35 lat zajmuje się tym zawodem. Współpracowała z takimi projektantami jak Magda Ignar czy Bożena Karska, robiąc konstrukcje ich kolekcji. Dziś pracuje w ARTEX i uczy w Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru.

Jak zaczęła się Pani przygoda z konstrukcją odzieży? Dlaczego wybrała Pani właśnie technikum odzieżowe?

W młodości zawsze chciałam pracować w handlu, ale jakoś średnio mi to wychodziło. Do szkoły odzieżowej poszłam… przypadkowo! Pomyślałam, że pochodzę tam rok i zobaczę, co z tego będzie, a potem powrócę do handlu. Kiedy zaczęłam zajęcia, niesamowicie zaczęło mi się to podobać. Potrafiłam zrobić sobie konstrukcję i uszyć pierwsze rzeczy, a w tamtych czasach, kiedy nie wszystko było dostępne na rynku, była to wyjątkowa umiejętność. Później zaczęłam pracę w zakładach odzieżowych Kora, gdzie pracowało wówczas nawet 2000 osób. Miałam możliwość zapoznania się tam ze wszystkimi maszynami i tym, jak produkcja odzieży w ogóle wygląda. Przyznam, że przeszłam tam niemałą szkołę życia.

A jak obecnie wygląda Pani typowy dzień pracy w ARTEX?

Praca trwa w typowych godzinach 8-16. Dostajemy projekt, wykonujemy konstrukcję oraz stopniowanie. Ponieważ ubranie zupełnie inaczej wygląda w 2D i 3D, wszystko należy sprawdzać na manekinie. Projektant dzięki temu widzi, czy ubiór układa się tak, jak zaplanował, czy może należy wprowadzić zmiany.

Helena Wargin MSKPU
Helena Wargin MSKPU

Jak Pani uważa – w tym zawodzie ważniejszy jest umysł ścisły i kalkulowanie, czy może kreatywność i wyobraźnia?

Wyobraźnia jest podstawą. Kiedy w szkole robiłam sobie projekty, byłam w stanie zrobić konstrukcję nawet bez wcześniejszego rysunku. Tak samo jest z projektantami, czasami bywa tak, że wystarczy konsultacja i już wykonuje się odzież. Robiąc konstrukcję ważnym jest, by wyobrazić sobie, jak coś będzie szyte. Kieszeń wygląda zupełnie inaczej przed i po uszyciu, ważne jest, by wiedzieć, jak będzie wyglądała obróbka technologiczna – wykończenia, plisy, zakładki; czy użyć podszewki, czy może podkleić? Jak to będzie się układało na danej tkaninie? Z drugiej strony, bez umysłu ścisłego nie sposób sobie poradzić, konstrukcja odzieży to matematyka i geometria przestrzenna.

Kto może zostać konstruktorem? Projektant ubioru? Grafik? A może ktoś w ogóle niezwiązany z modą?

Z pewnością musi to być osoba, która wie, czego chce. Jeśli ktoś nie ma w tym kierunku zainteresowań, to nie warto iść tą drogą. Ja znalazłam się w tej branży przypadkiem, ale od razu to polubiłam, ponadto zawsze miałam umysł ścisły. Do tego trzeba mieć zacięcie i cierpliwość, a to już zależy od charakteru. Ponadto konstruktor nie musi umieć szyć, ale musi wiedzieć, w jaki sposób coś uszyć. Tej wiedzy może zabraknąć projektantowi lub grafikowi.

Jak Pani uważa – czemu ten zawód jest tak mało znany w Polsce?

W każdej większej firmie musi być konstruktor, małe firmy kupują za to gotowe projekty. Dawniej wymagania były mniejsze, zakłady szyły rzeczy, które dziś w naszych oczach nie nadają się do założenia, popyt na nie był jednak ogromny. Czasy się zmieniły, dziś konstruktor musi być profesjonalistą, klient chce bowiem wyglądać jak najlepiej. Ta branża nie jest znana, bo konstruktorów jest na rynku mało. Ludzie starsi powoli odchodzą na emerytury, a dla młodego człowieka jest jeszcze daleka droga, by zostać dobrym konstruktorem, zyskać doświadczenie, przygotować szablony do produkcji… W technikach odzieżowych wciąż uczy się konstrukcji, jednak nie tak, by po wejściu po firmy być od razu specjalistą. W tym zawodzie liczy się praktyka, przez minimum 5 lat trzeba być asystentem konstruktora, by móc wszystkiego stopniowo się nauczyć.

Helena Wargin MSKPU
Helena Wargin MSKPU

Jakie więc ma Pani rady dla młodych ludzi, którzy chcieliby pójść tą ścieżką kariery?

Przede wszystkim szkolić cierpliwość. Pamiętam jak konstruowałam i szyłam dla siebie pierwsze rzeczy, wychodziło mi opornie, rzucałam wszystko w kąt. Trzeba było podejść do tego drugi raz, z wielkim spokojem. To jak z jazdą samochodem, nikt nie nauczył się tego z książek, potrzebna jest praktyka. Dzięki tym nieudanym podejściom wiemy, jakie błędy popełniliśmy, a to nas niesamowicie rozwija.

A jak ocenia Pani swoich studentów z Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru?

Przyznam, że studenci z pierwszego roku bardzo mnie zaskoczyli, to jeden z najlepszych roczników jakie uczyłam. Na palcach jednej ręki można policzyć tych, którym słabo idzie, większość jest zdolna i niezwykle pracowita. Widać, że chcą pracować i po to przychodzą do MSKPU. Z tym zawodem jest tak jak z krawiectwem – trzeba nad tym przysiąść i ćwiczyć. Uszycie żakietu na modelarni trwa około czterech godzin, osobie z mniejszą wiedzą może zająć to nawet dwa dni. Czym więcej się ćwiczy, tym lepszym się staje. I to widać po moich studentach.

Rozmawiała: Joanna Porayska

REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

Newsletter

FASHION BIZNES