Zapomnijmy o strajkach linii lotniczych czy bankrutujących przewoźnikach. Ruch na lotniskach jest większy niż kiedykolwiek, rocznie to już 3.3 miliarda pasażerów, czyli 44% całej populacji. Dla porównania sto lat temu, kiedy komercyjny transport lotniczy oficjalnie miał swoje początki, było to zaledwie 1205 osób rocznie. W ciągu tego okresu ta część gospodarki przeżyła transformację absolutną. Z drugiej strony część sprzedażowa na lotniskach nadal pozostawia wiele do życzenia.
Klienci są znudzeni ofertą lotniskowych sklepów, ponieważ one wszystkie wyglądają tak samo. – mówi Ibrahim Ibrahim, dyrektor kreatywny Portland Design, firmy zajmującej się projektowaniem wnętrz sklepów. Lotniska mają najbardziej pożądanego odbiorcę – konsumenta, który spędza na nim co najmniej godzinę, wykazuje wysoki poziom zaangażowania i jest otwarty na nowinki oraz niecodzienne doświadczenia. – dodaje. Sklepy nie wykorzystują jednak tej okazji. Ibrahim widzi przyszłość potrzeb konsumenta w dwóch odsłonach: brutalnej prostocie lub absolutnej wygodzie. Część z firm, udostępniających swoje usługi i produkty na lotniskach, zrozumiało te potrzeby i już oferuje pasażerom m.in. pokoje do yogi, dostęp do nowoczesnych technologi, czy iPady w restauracjach do składania zamówień.
Nie chodzi tu o to, aby zaprojektować cuda architektoniczne, musimy zaprojektować przygodę – mówi Ibrahim. Ta umiejętność będzie liczyła się w przyszłości. Zakupy nie są już rozrywką, rozrywka ma być do kupienia.
Według Ibrahima chęć uczestniczenia jest nową konsumpcją. Kupienie butelki whiskey w sklepie bezcłowym będzie wymagało możliwości degustacji przed dokonaniem zakupu, a następnie wysłanie zamówienia drogą elektroniczną do bramki przed wejściem na pokład samolotu. Kupowanie w sklepie wkrótce całkowicie przeniesie się do sieci. – dodaje.
Nagroda dla firm może być wielka, w szczególności dla domów mody. W przeszłości sklepy bezcłowe cieszyły się popularnością ze względu na alkohol i papierosy. Teraz, według Jérôme Goldberga z paryskiego JMG-Research, stawia się na ubrania i dodatki. Firma zbadała nawyki zakupowe podczas podroży i ujawniła zaskakujące wyniki: otóż tylko z roku 2012 na 2013 sprzedaż wzrosła o 10.3% i dziś znajduje się na trzecim miejscu z 14.6% udziałem w rynku. Perfumy i kosmetyki są na pierwszym miejscu i stanowią 28.8% ogólnych zakupów, a po nich są: alkohol i papierosy z 16.4% udziałem.
Tylko w 2013 roku sprzedaż ubrań i dodatków wyniosła 8.7 miliarda dolarów. Ten popyt będzie rósł o kolejne 5-8% w skali roku, przez co najmniej kolejne 10 lat i sięgnie 60 miliardów dolarów do 2020 roku – mówi Jérôme. W związku z powyższym marki nie mogą pozwolić sobie na brak obecności na lotniskach.
Geograficznie rynek azjatycki przejawia największą chęć zakupów podczas podroży. Jest to sprzedaż warta 22.3 miliarda dolarów rocznie. Zaraz po Azji znajduje się Europa z rynkiem wartym $20.1 miliarda i to właśnie ona przejawia największy potencjał na przyszłość – mówi Goldebrg.
Przykładem marki sukcesu na lotniskach jest Sephora i LVMH. Te firmy nie boją się zainwestować w przyszłość i zaoferować klientowi czegoś więcej niż tylko produkt. W końcu nie zakupy są najważniejsze, a dostęp do nowego doświadczenia dzięki nim.