Rzeczy Alexandra Wanga nie należą do najtańszych. Wełniany płaszcz to wydatek rzędu 1000 dolarów, a skórzany plecak – 650 dolarów. W kolekcji na sezon jesień-zima 2016/17 projektant musiał się napracować, aby nadać ubraniom charakteru ze sklepu z używanymi ciuchami. Dżinsy mają nieregularne dziury, płaszcze są zdobione zmatowiałym futerkiem, spódniczki są skąpe, no i w końcu swetry są oversize’owe.
Wystarczy się jednak przyjrzeć bliżej wymienionym kreacjom, aby dostrzec kunszt krawiectwa i ogrom pracy, jaki włożyła grupa Alexandra Wanga w tę kolekcję. Spódniczki są wykończone koronką i metalowymi zatrzaskami lub mają precyzyjnie wycięte liście marihuany w jedwabiu. Trzy lata w domu mody Balenciaga nie poszły zatem na marne.
Pokaz odbył się w kościele St. Bartholomew w Midtown na Manhattanie. Wśród zaproszonych gości znalazły się między innymi: Anna Wintour, Grace Coddington, Selby Drummond oraz celebryci: Kylie Jenner, Tyga, Solange Knowles i Taraji P. Henson.
Nie wszyscy mogą lubić styl Wanga, nie można mu jednak zarzucić braku talentu. Brak poprawności i porzucenie wszelkich zasad od zawsze leżało w guście projektanta. Obraz niegrzecznych dziewczyn i chłopców w kościele pasuje do jego estetyki. Wang często oferuje klientom rzeczy, w których trudno dopatrzeć się dobrego smaku. Ale chyba właśnie w tym cały urok, że nasze zbuntowane dusze coraz częściej potrzebują odrobiny szaleństwa i odskoczni.
Autor: Urszula Wiszowata