Przygotowywana w tajemnicy męska linia ubrań superekskluzywnej marki The Row trafi do sklepów jesienią. Czego możemy się spodziewać?
Raj dla minimalistek
Od kiedy postanowiły zawiesić karierę aktorską, siostry Mary-Kate i Ashley Olsen zniknęły z publicznych radarów. Nie oznacza to jednak, że chciały zostać zapomniane. Zresztą z takim dorobkiem filmowym i statusem megagwiazd byłoby to nieco utrudnione.
Bliźniaczki zmieniły po prostu kierunek swoich zainteresowań i tak w 2006 roku narodziła się marka The Row. Nieśmiało wkraczająca najpierw na amerykańską, a następnie światową scenę modową marka, podbiła serca minimalistek, które doceniły proste, nowoczesne i ultraeleganckie wzory.
Założycielki od początku miały klarowną wizję swojej marki, co podkreśla wymyślona przez siostry nazwa. “The Row” nawiązuje do kolebki najlepszego krawiectwa – londyńskiej Savile Row. Rzemieślniczy kunszt, najwyższa jakość i najlepsze materiały doceniły nie tylko klientki. The Row zostało aż czterokrotnie nagrodzone przez Council of Fashion Designers of America, stowarzyszenie odpowiadające za promocję mody amerykańskiej. Marka Olsenek może pochwalić się dwiema głównymi nagrodami w kategorii Accessories Designer of the Year (2014 i 2018) oraz dwiema nagrodami dla Womenswear Designer of the Year (2012 i 2015).
Czy dołączy do nich nagroda w kategorii odzieży dla mężczyzn?
Ubrać mężczyznę
Projekt „mężczyzna The Row” przygotowywany był w tajemnicy od ponad dwóch lat i wcale nie zrodził się ot tak. Pierwsza kolekcja męska z metką The Row pojawiła się w 2011 roku i od początku była pomyślana jako jednorazowy projekt, który bardzo przypadł do gustu męskiej klienteli. Po raz kolejny kolekcja dla mężczyzn pojawiła się w 2016 roku. Marka wypuściła kolekcję kapsułową, dostępną tylko w dwóch miejscach na świecie – butikach The Row w Nowym Jorku i Los Angeles. Co ciekawe, kolekcja zadebiutowała “po ciuchu”. Bez zdjęć i prasy. Fashioniści, którym udało się odwiedzić butiki marki w czasie debiutu byli zachwyceni.
Nowe szaty
Jak podała marka w oświadczeniu opublikowanym na Fashionista.com, premierowa kolekcja linii męskiej czerpie z wyluzowanej stylistyki lat 80. i 90. Najważniejszym elementem kolekcji jest garnitur – klasyczny, jednorzędowy, ale z nowoczesnym detalem. Bez szlicy, tak by nosić go luźno. Zresztą swoboda, przejawia się także w innych projektach z premierowej kolekcji – prostych, ręcznie wykańczanych dżinsach, t-shirtach, koszulach, a także okryciach wierzchnich. Tak jak w przypadku kolekcji damskiej, również męskie ubrania szyte będą w najlepszych, starannie wyselekcjonowanych zakładach krawieckich. Garnitury – w Japonii – ten wybór ma zapewnić minimalistyczną, luksusową konstrukcję, koszule we Francji, dzianiny we Włoszech, a t-shirty i dżinsy w Stanach Zjednoczonych.
Bez konkurencji
Czy męska linia The Row może liczyć na podobny sukces jak kolekcje dla kobiet?
To bardzo prawdopodobne, nawet mimo (niestety) astronomicznych cen (pamiętacie plecak ze skóry krokodyla za 39 tysięcy dolarów?) z jakich znane jest The Row. Na razie marka dość skąpo informuje o kolekcji, która w butikach i współpracujących multibrandach pojawi się już w październiku, ale biorąc pod uwagę dość ograniczoną konkurencję w kategorii „luksusowa, nowoczesna, minimalistyczna” moda męska, jest na co czekać.