Wielu marzy o międzynarodowej karierze, ale tylko nielicznym się udaje. O sukcesie globalnym decyduje wiele czynników: determinacja, chęć podejmowania ryzyka, ale przede wszystkim ciekawość świata. Nieposkromiona potrzeba poznawania nowych ludzi i podejmowania kolejnych wyzwań wiedzie prym na pewno w życiu bohaterki mojego wywiadu. Weronika Sobolak pochodzi z Sanoka, ale bardzo szybko okazało się, że świat stoi przed nią otworem. Możliwości rozwoju stworzyła sobie sama, a w jaki sposób? O tym dowiecie się z mojej rozmowy z jedną z najbardziej inspirujących kobiet, jakie miałam okazję poznać.
Od zawsze przejawiałaś taką ciekawość świata?
Od wczesnych lat już jeździłam na zagraniczne kolonie. Uczyłam się tej adaptacji wyjeżdżając na kolonie chociażby do Czech czy na Słowację. Choć niedaleko to już przebywałam z ludźmi mówiącymi w innym języku, o innej kulturze. Chociaż na początku może człowiek czuje się niekomfortowo to po kilku dniach ten lęk mija. Okazuje się, że wszyscy tak naprawdę jesteśmy podobni. Mamy podobne marzenia, podobne wartości, suma sumarum każdy chce mieć dobre życie.
Co najbardziej lubisz w pracy dla zagranicznych koncernów?
Najbardziej podoba mi się międzynarodowe towarzystwo i rodzinna atmosfera, jaka w nim panuje. Szef jest bardziej mentorem niż przełożonym. Poza tym spotyka się fajnych, zakręconych ludzi pełnych pasji.
Weronika, powiedz mi skąd pochodzisz z Polski?
Jestem spod okolic Sanoka, jednak zawsze chciałam mieszkać w wielkim mieście.
Jak to się stało, że znalazłaś się w Warszawie?
Wygrałam Indeks do Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w Warszawie, mimo że dostałam się również na Uniwersytet Warszawski na socjologię. Jednak SWPS pachniał większą wolnością, niektórzy jej eksperci są aktywni w polskim i międzynarodowym biznesie, więc ciągnęło mnie do szkoły, która uczy bardziej praktycznych umiejętności. Poza tym ta szkoła jest również międzynarodowa, więc miałam okazję przebywać z ludźmi z zagranicy, którzy przyjeżdżali z innych krajów na wymianę.
To był początek Twojej międzynarodowej ścieżki kariery.
Studiowałam filologię polską, a następnie przeniosłam się na socjologię. Media, marketing i komunikacja to były tematy, które mnie interesowały. Już w wieku 19 lat odbyłam swój pierwszy staż w butikowej agencji PR-owej. Już wtedy pracowałam z takimi dostojnymi podmiotami jak Komisja Europejska czy VISA. Ważne dla mnie było to, że byłam otoczona ekspertami, którzy byli moimi mentorami. Jednocześnie studiowałam, odbywałam praktyki i uczyłam w Warszawie, dzięki temu poznawałam mnóstwo ludzi z całego świata. Spodobało mi się ich życie. Wiedziałam, że oni zmieniają kraj zamieszkania co 2-3 lata i było to dla mnie niezwykle intrygujące. To tak naprawdę zdeterminowało moje kolejne kroki w karierze. Miałam okazję przebywania w takim otoczeniu przez dobre kilka lat. Po agencji PR-owej trafiłam do pięcioosobowego start-upu.
Chwilę później trafiłaś do Facebooka.
Zawsze naturalnie przychodziło mi poznawanie nowych ludzi, networking, pomaganie sobie nawzajem. Czułam, że ta praca jest dla mnie. Byłam zafascynowana social mediami. Facebook wówczas miał około 2 mln użytkowników i wszyscy mówili, że to tylko chwilowy trend. Postanowiłam nawet napisać moją pracę magisterską na ten temat, która została wyróżniona w narodowym konkursie IAB. W tym samym czasie zobaczyłam ofertę pracy dla Facebooka, na Facebooku notabene, która mówiła że szukają osoby mówiącej w języku polskim do pracy w Dublinie. Byłam zachwycona.
Jak wyglądał proces rekrutacji?
Aplikowałam po zobaczeniu reklamy na Facebooku, która mówiła „Szukamy ekspertów z branży digital do siedziby głównej w Dublinie” i po kilku dniach skontaktowała się ze mną rekruterka, Polka, mieszkająca w Dublinie. Musiałam przejść przez kilka etapów rekrutacji i odbyłam łącznie około sześciu rozmów. Cały proces trwał kilka miesięcy.
Czy od początku wierzyłaś, że zdobędziesz tę pracę?
Bardzo chciałam pracować dla tej firmy. Już sam proces rekrutacyjny utwierdził mnie w przekonaniu, że tym bardziej chciałam być częścią tego zespołu. Na każdym etapie wiedziałam co dalej może mnie czekać, z kim kolejnym będę rozmawiała. Każda z osób, z którą miałam do czynienia zostawiała swoją wizytówkę, byli na czas i klarownie wyrażali swoje oczekiwania wobec mnie. Profesjonalizm w każdym calu – po tym poznajesz, jak firma podchodzi do pracowników. Okazało się, że firma wewnątrz odzwierciedla wartości, które widzimy jako użytkownicy – sprawia, że świat jest bardziej otwarty, chce połączyć wszystkich. Ta misja jest zgodna z moją wizją świata.
Dostałaś tę pracę. I tak minęło już kilka lat.
Pracuję dla tej firmy już siedem lat i nie miałam jeszcze dnia, w którym powiedziałabym, że nie chcę dziś iść do pracy. Miałam dni, kiedy byłam zmęczona albo cierpiałam z powodu różnicy czasu po podróżach biznesowych, ale wiedziałam że idąc do pracy będę robiła fajne rzeczy i spotkam fajnych ludzi. Proces rekrutacji był dla mnie dobrym potwierdzeniem tego, że chcę tam być.
Odnalazłaś się w Dublinie. Jak poradziłaś sobie z tak wielką zmianą w swoim życiu?
Moja mama była o wiele bardziej zmartwiona niż ja. Bała się, że jeszcze rzadziej będę przyjeżdżała do domu. Okazało się, że było o wiele prościej niż jej się wydawało, ponieważ zajmowałam się polskim rynkiem, więc dość często przyjeżdżałam do kraju. Bardzo łatwo się zaadaptowałam. Ludzie na miejscu są bardzo przyjaźni. W Dublinie pracowałam z osobami pochodzącymi z 25 krajów, co było dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Po dwóch, trzech miesiącach czułam się jak u siebie w domu. Kiedy pracuje się z ludźmi różnych narodowości to wszyscy są niesamowicie otwarci i chcą ci pomóc. Szczególnie w biurze Facebooka, gdzie co najmniej 80% osób to cudzoziemcy. To są ludzie pełni empatii, którzy doradzają w tak podstawowych kwestiach jak wybór mieszkania czy innych rzeczach, które przyśpieszają decyzję.
>>>Czytaj również: WYWIAD „Żeby w życiu coś mieć, trzeba najpierw coś robić”. Rozmawiamy z Tomkiem Kanią
Ile czasu spędziłaś w Dublinie?
W Dublinie mieszkałem trzy lata. Jako że byłam odpowiedzialna za rynek Europy Środkowo-Wschodniej w tym okresie miałam okazję podróżować bardzo intensywnie po całej Europie. W tym czasie przyczyniłam się do otwarcia biura w Warszawie, negocjowałam różne warunki z takimi klientami jak Nissan czy T-Mobile, ale również poznawałam ministrów spraw zagranicznych czy też innych przedstawicieli danych krajów. W tym samym czasie poznawałam firmę lepiej i na podstawie swoich osiągnięć zaczęłam planować kolejny etap w ramach mojego rozwoju w firmie.
Które kraje były Twoim kolejnym celem?
Rozważałam Stany Zjednoczone lub Azję, a konkretnie Singapur. Ale to Nowy Jork był moim marzeniem już od czasów szkoły średniej. Pracując w irlandzkiej siedzibie z osobami ze Stanów stawało się dla mnie bardziej klarowne, że jednak ten kierunek, a nie Azja. Wówczas nie miałam jeszcze dokładnie sprecyzowanych planów na swoją dalszą karierę, ale Stany stały się dla mnie celem, ponieważ jak sama wiesz, możliwość pracy w Nowym Jorku jest niemalże porównywalna do zdobycia MBA. Jeśli ktoś marzy o karierze korporacyjnej to zalecałabym spędzenie tu co najmniej dwóch lat i poznania poziomu komunikacji i dyplomacji w biznesie.
Spełniłaś to marzenie. Jak to się stało, że w końcu znalazłaś się w Nowym Jorku?
Już po dwóch latach w Dublinie miałam kilka pomysłów na swoją dalszą karierę. Praca nad kolejnym etapem w karierze zajmuje co najmniej rok, więc wiedziałam, że muszę odpowiednio planować do przodu. Miałam już klarowność swoich osiągnięć oraz sprecyzowaną chęć rozwoju. Miałam też jedną koleżankę, która przeprowadziła się z Nowego Jorku do Dublina i to ona była pewnego rodzaju inspiracją. Polka wychowana w Stanach, która chciała się przeprowadzić do Dublina, aby poznać Europę bliżej. To ona mi podpowiedziała, że to jest ten moment w życiu, w którym precyzyjnie muszę zaplanować swój kolejny krok w karierze: która lokalizacja mnie interesuje, jaka przyszłość. Wówczas nawet mój szef również zaczął mi doradzać, że jeśli chcę przeprowadzić się do Nowego Jorku to powinnam poznać osoby z biura, które mnie interesuje zanim jeszcze aplikuję oraz współpracować z nimi w ramach obecnej roli. Skupiłam się na tym i stworzyłam okazję do współpracy i na podstawie wspólnych projektów zbudowałam zaufanie z nowym zespołem oraz zilustrowałam jaką wartość mogę dodać do biznesu. Na nowym, dla mnie, rynku byłam w stanie wnieść cenne praktyki z międzynarodowego doświadczenia. Aplikowałam na trzy różne stanowiska. Dwa z nich były chybione, a trzecie okazało się być sukcesem. Cały ten proces zajmuje mnóstwo czasu: zanim zbudowałam plan i go zrealizowałam minęło siedem miesięcy. Planowanie jest niezwykle ważne i posiadanie takiego mentora, który poprowadzi cię przez ten proces również.
Jesteś w Nowym Jorku już trzy lata.
Tak, zgadza się i po około półtora roku awansowałam do innego zespołu, już globalnego teamu i zajmuję się takim klientem jak Johnson&Johnson. Bycie marketerem globalnym było zawsze moją ambicją. Wówczas sobie myślałam, że jak uda mi się nabyć tę amerykańską umiejętność robienia biznesu to będzie to już ostatni puzzel do moich umiejętności, które pozwolą mi pracować na skalę globalną. Pracowałam pod tym kątem i udało mi się uzyskać stanowisko globalnego menedżera. Pamiętajmy, aby zawsze budować swój wizerunek w firmie – to jest istotne do osiągania sukcesów firmie.
Nie masz wrażenia, że kiedy ciężko pracuje się na swój sukces to los w pewnych momentach pomaga zrealizować te marzenia?
Oczywiście. Nawiązywanie odpowiednich relacji jest kluczowe. Ale też nie warto się spieszyć z pewnymi rzeczami. Należy je przemyśleć i odpowiednio zaplanować.
Porozmawiajmy o rynku polskim. Jaki on jest w Twoich oczach?
Polacy są niesamowicie ambitni. Polska szybko pnie się do przodu, ale tak naprawdę, co mi się najbardziej podobało to to, że Polacy nie boją się próbować różnych ogólnie dostępnych rozwiązań. Polskie zespoły są młodsze, szybciej się rozwijają, chcą się pokazać, chcą być innowacyjne i mogą dostarczyć bardzo ciekawych rezultatów swojej pracy. Są takie momenty, w których Polska jest w stanie o wiele szybciej się poruszać niż np. Zachodnia Europa czy Stany. W innych krajach i w większych organizacjach te procedury są o wiele bardziej skomplikowane i są momenty, gdzie te kraje wymagają o wiele więcej uwagi i trzeba je niemalże prowadzić za rękę. Polska zawsze potrafiła znaleźć sposób na każde zadanie, a właśnie przecież o to chodzi w przedsiębiorczości. My mówimy czasem, że Polacy kombinują, ale to się wiąże właśnie z tą przedsiębiorczością. Polacy mają tę chęć zrealizowania zadania pomimo tego, że na początku wydawało się ono być niemożliwe do zrobienia. Bardzo imponuje mi też niezależność Polaków i pomimo tego, że nasze zasoby są jeszcze małe, to my o wiele sprytniej podchodzimy do zadań. Zanim zadamy pytanie to sami staramy się znaleźć rozwiązanie, nawet szukając odpowiedzi jak coś zrobić w Googlu (śmiech). Teraz również widzę niesamowite wzrosty na rynku polskim już z poziomu globalnego. Case studies z naszego rynku są bardzo często pokazywane nawet w newsletterach wewnętrznych czy naszych konferencjach jako te, którymi warto się inspirować. Można też sprawdzić to na naszej stronie Facebook for Success.
Jak Twoim zdaniem ewoluował rynek reklamy na przestrzeni ostatnich lat?
Na pewno zmieniły się proporcje inwestowania w różne kanały przekazu jeśli chodzi o telewizję, radio, prasę i digital. Kiedyś środki przeznaczone na reklamy na Facebooku stanowiły 1% budżetu, a dziś ta liczba jest o wiele większa. ROI jest lepsze, widzimy jak przesuwa się budżety reklamowe z telewizji do sieci. Nie chodzi nam o to, aby pokazać, że reklama w telewizji nie działa, ale próbujemy udowodnić, że reklama w telewizji i w digitalu działa jeszcze lepiej razem. Media Share się zmienił, ale też postrzeganie Facebooka, który wcześniej znajdował się w kubełku social mediów, a dziś jest bardziej postrzegany jako platforma marketingowa.
Co dalej? Social media opanowały naszą rzeczywistość, ale czy przypadkiem za chwilę nie będziemy mieli dość tego bombardowania informacjami i nie będziemy chcieli żyć w realu?
Ja widzę dwa wiodące trendy z perspektywy Facebooka, content będzie miał coraz większe znaczenie. Nie zatrzymamy jednak ani trendów, ani tego jak ludzie konsumują media.
Obserwując nastolatków zauważamy, że dla tych młodych ludzi nie ma znaczenia czy spotkanie odbywa się w cztery oczy, czy też ma miejsce w sieci. To nie o to chodzi, że ci ludzie nie mają potrzeby dotyku, przytulenia czy przebywania z drugą osobą. Da nich te światy rzeczywisty i wirtualny już dawno się połączyły. Naszym zadaniem jako marketerów jest wyciągniecie wniosków z danych i rozróżnienie tego, kiedy to tylko dane, a kiedy już insighty. Wiemy, że odbiorca spędza na Facebooku lub Instagramie jedną minutę z pięciu spędzonych w sieci ogólnie. Nie sądzę też abyśmy pogubili się od natłoku informacji. Od tego są dane, aby móc podjąć odpowiednie decyzje i obserwować ludzi jak się zachowują na różnych platformach. Wówczas wiemy, w jaki sposób rozmawiać z ludźmi.
Kolejnym pytaniem będzie, w jaki sposób budować content na tych platformach, aby umieć zbudować dialog z użytkownikiem. Wiemy już, że wideo staje się coraz bardziej popularne. Już teraz możemy robić live video, live streaming czy też wideo 360 stopni. Zauważamy, że wideo będzie tym typem contentu, który użytkownicy będą chcieli konsumować, a marketerzy będą musieli zadbać o jakość tego przekazu. Tych informacji jest teraz tak dużo, że wygrają ci, którzy tworzą content w najlepszej jakości. Czyli podsumowując te dwa trendy to umiejętne wykorzystanie danych i stworzenie odpowiedniego contentu w oparciu o bieżące zapotrzebowanie.
A co Ty robisz w wolnym czasie? Co cię inspiruje, a co fascynuje?
Zdecydowanie podróże. Ale też uwielbiam pomagać innym. Bycie mentorem sprawia mi ogromną przyjemność. Miałam okazję być przez miesiąc w Azji, gdzie odbyłam wolontariat w sierocińcach. Uczyłam przedsiębiorczości i planowania kariery. Ja sama ciągle się uczę, jeszcze wiele przede mną, ale z wielką przyjemnością dzielę się swoją wiedzą z innymi. Uwielbiam też biegać, więc bycie aktywnym sprawia mi mnóstwo radości.
Jak korzystasz z mediów społecznościowych? Wrzucasz informacje na Facebooka gdzie jesteś, co robisz i z kim w danym momencie przebywasz?
Postuję około 2 razy na tydzień. Doceniam to, że moja rodzina i odlegli znajomi mogą wiedzieć co się u mnie dzieje. Traktuję Facebooka jako narzędzie komunikacyjne. Moim ulubionym narzędziem jest Messenger, z którego korzystam na co dzień czy też video call, a ostatnio Isntagram Stories.
Co dalej? Jakie masz plany na dalszą karierę?
Na pewno Nowy Jork przez najbliższe trzy/cztery lata i na pewno Facebook, który daje mi ogromne możliwości rozwoju. Docelowo chciałabym mieć jednak zbudować swoją firmę, nie wiem jeszcze co to będzie. Fascynuje mnie edukacja, więc na pewno coś stworzę i pójdę w twoje ślady. Na ten moment moim domem jest Nowy Jork, gdzie poznałam swojego męża, a co się wydarzy za kilka lat to zobaczymy. Na ten moment planujemy na 3-4 lata do przodu.
Pozwól, że podzielę się z Tobą swoimi przemyśleniami. W ostatnich latach miałam okazję poznać wiele niezwykle inspirujących osób, które łączą jedno z edukacją. Ty się do nich zaliczasz, ale każdy z nas przechodzi przez proces najpierw zdobywania wiedzy, następnie zgłębiania jej poprzez doświadczenie i w końcu dzielenia się tym co zbudowaliśmy z innymi. Ta nieposkromiona ciekawość świata prowadzi do budowania sieci kontaktów, ulepszania wszystkiego co wokoło i zdobywania kolejnych gór. Czy tym jest Twoim zdaniem sukces?
Tak sądzę. Użyłaś tutaj bardzo dobrego słowa „ciekawość świata”, to ona stanowi źródło sukcesów. Bycie ciekawym sprawia, że ciągle chcemy się rozwijać, podważamy swoje poglądy i cały czas jesteśmy na etapie uczenia się. I nawet jeśli mamy jakiś pogląd na dany temat to mamy na tyle otwarty umysł, że jesteśmy w stanie skonfrontować naszą opinię z resztą świata. Dlatego szukamy tych nowych ludzi, dlatego podróżujemy, aby cały czas skonfrontować to co już wiemy. Myślę, że ciekawość jest cechą charakterystyczną dla ludzi sukcesu, ale myślę też, że sukces dla tych ludzi nie jest celem samym w sobie. Wiele osób mówi, że jestem kobietą sukcesu – jestem tego świadoma i wdzięczna za wszystko to co udało mi się osiągnąć, ale jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałabym zrobić, nauczyć się, zwiedzić, więc ta ciekawość świata chyba już zawsze będzie mi towarzyszyć. Skromność też jest bardzo ważna, bo ciągle mam wrażenie że jest jeszcze tyle rzeczy których nie wiemy, których musimy się nauczyć więc nigdy nie możemy dojść do momentu w którym wiem, że już opanowałam coś do perfekcji. Trzeba być pewnym siebie i zdawać sobie sprawę z rzeczy, w których jesteśmy dobrzy, ale jeśli mam tego świadomość to będę ciągnęła do takich projektów i szukała takiej okazji, aby szybszy sposób wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenia i wspiąć się wyżej. Cała reszta już sama przychodzi. To jest trochę tak jak być cały czas dzieckiem i nawet osoby w starszym wieku nadal mają listę miejsc do odwiedzenia, książek do przeczytania czy osób do poznania. Ale większość z nich chce podzielić się tą wiedzą dalej. Ja chcę się dzielić swoją wiedzą dalej.
Czasem łatwo jest pomylić tę ciekawość świata z dążeniem do perfekcjonizmu, którego wiemy, że nie ma. Zakończę naszą rozmowę słynnym cytatem: wiem, że nic nie wiem.
Nie zapominajmy też o entuzjazmie i optymizmie, które pozwalają nam na patrzenie w przyszłość z otwartym umysłem i przyciąganie kolejnych ludzi.
Życzę i Tobie ,i sobie, i Polsce takich osób jak Ty, bo to one zmieniają rzeczywistość. Mam nadzieję, ze jest to gdzieś na Twojej mapie.
Dziękuję.
Rozmawiała: Ula Wiszowata