Modowa impreza Alessandra Michele trwa w najlepsze. W tym sezonie jest jednak bardziej transcendentalna i nieco mroczniejsza. Oprawę pokazu, którą zaprezentował dom mody Gucci można uznać za spektakularną. Przygaszone światła i lekka mgła, która przywołuje na myśl tę tlącą się z papierosów pozwoliły publice poczuć się nie jak na pokazie mody, ale jak w nocnym klubie, w którym obserwatorzy w nie do końca doświetlonym miejscu i za chmurą dymu dyskretnie lustrują nowych gości imprezy. Do tego głos Florence Welch czytający kolejne frazy wierszy Williama Blake’a działał jak brama, która wprowadzała uczestników show nie tylko do miejsca tajemniczej imprezy, ale też do świata szalonych lat 70.
Sposób na sezon wiosna-lato 2017 według Gucci to przede wszystkim zabawa modą w wyrafinowany sposób: naszywane meduzy wypływają na zwiewne materiały, smoki dumnie prężą się na sukienkach, a zebry przyjmują waleczną pozę na płaszczu. Motywy dalekowschodnie mieszają się tu z rzymskimi cyframi, falbany występują obok bogatych ornamentów, ubrania rodem z szafy babci najlepiej komponują się z niebotycznymi koturnami niczym z domu publicznego, a błyszczące cekiny już z odległości kilku metrów zwracają na siebie uwagę. Jednak w tym całym bogactwie nie gubią się detale i akcesoria: duże okulary dodają stylizacjom finezji, torebki – nonszalanckiego sznytu. Wszystko się mieni i błyszczy. Bawi, uwodzi i niepokoi. Jednym słowem – działa na nasze zmysły i staje się nowym obiektem pożądania.
