Coraz częstsze doniesienia o obecności niebezpiecznych substancji w tkaninach zaowocowały powstaniem nowego trendu. Tzw. czysta moda, będąca odpowiedzią branży odzieżowej na „clean beauty”, może doprowadzić do zmniejszenia popularności ubrań pochodzących z Chin.
Czym jest „czysta moda”?
Filozofia „clean beauty” narodziła się kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych. O trendzie mówiło się już w 2020 r. Nie bez powodu – regulacje dotyczące składów kosmetyków w USA nie są tak rygorystyczne, jak ma to miejsce w Europie. W związku z tym konsumenci zaczęli na własną rękę sprawdzać składy produktów do pielęgnacji czy makijażu.
Teraz na tzw. czyste piękno odpowiada branża fashion. „Czysta moda” to trend na sprawdzanie składów ubrań i wybieranie tkanin wolnych chemikaliów. Co ciekawe, zakupy w duchu „clean fashion” ułatwiają już niektóre marki. Producenci coraz chętniej wspominają o dokładnym pochodzeniu wykorzystywanych materiałów i ich naturalności. To efekt zmieniających się potrzeb konsumentów, którym nie wystarczy już zwykła informacja o procentowej zawartości włókien.
Problem chemikaliów w tkaninach
Temat „clean fashion” zgłębił serwis Business of Fashion. Redakcja słusznie zauważyła, że „większość ubrań – nawet tych wykonanych z naturalnych włókien, takich jak bawełna – jest pokryta chemikaliami pochodzącymi z barwników i różnych zabiegów, które nadają im pożądane właściwości, np. odporność na zagniecenia, plamy czy wodę”. Do tego dochodzi zatrważająca popularność ubrań, butów czy dodatków z Shein i Temu, w których już kilka razy wykryto niebezpieczne substancje. Znaleziono je również w odzieży sportowej.
Może Cię zainteresować: Jakie są zrównoważone materiały odzieżowe?
Clean fashion zastąpi fast fashion?
Czy „czysta moda” może zapoczątkować rewolucję w branży? Wolna od chemikaliów i przyjazna dla skóry odzież zyskuje na popularności. Wynika to z potrzeb konsumentów, którzy na pierwszym miejscu stawiają swoje zdrowie – zarówno psychiczne, jak i fizyczne. To z kolei prowadzi do szeregu zmian w lifestyle’u – w kuchni, kosmetyczce i wreszcie w szafie. Filozofia „clean fashion” skupia się na ubraniach z naturalnych tkanin, bez barwników, syntetycznych włókien i innych dodatków, które mogą powodować podrażnienia lub reakcję alergiczną.
Jedną z pionierskich marek oferujących odzież w duchu „czystej mody” jest Cottonique – firma założona w 2008 r. przez dwóch braci, Vinniego i Nikhiela Genomal. Brand produkuje „nietoksyczne, hipoalergiczne i wykonane z czystej bawełny” ubrania.
Unia bierze tekstylia pod lupę
Tematem zainteresowała się Unia Europejska, która już wcześniej rozpoczęła prace nad nałożeniem cła na przesyłki z Chin. UE chce ukrócić praktyki stosowania toksycznych substancji w ubraniach. Mowa o tzw. forever chemicals, czyli PFAS, których używa się między innymi w odzieży wodoodpornej. „Wieczne chemikalia” nie tylko stanowią zagrożenie dla środowiska, ponieważ nigdy się nie rozkładają. Mogą być także niebezpieczne dla zdrowia. Niektóre badania powiązały PFAS z nowotworami.
Jedną z marek, która już wcześniej rozpoczęła prace nad produkcją outdoorowych ubrań bez PFAS, jest Patagonia. Zgodnie z zapewnieniami zajęło jej to aż 15 lat, a zrobienie tego „bez uszczerbku dla wydajności było trudniejsze, niż sobie wyobrażała”. Oznacza to, że nowe przepisy w Unii Europejskiej postawią przed producentami nie lada wyzwanie. Według niektórych ekspertów całkowite wyeliminowanie chemikaliów jest na ten moment niemożliwe.