noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0
noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0
noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0
noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0

WYWIAD- Zdobyła serca Polek przepięknymi zdjęciami, prostotą i wygodnymi rzeczami. Poznajcie Kasię Kander-Wojnicką- założycielkę marki HIBOU

noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0

Jeśli scrollując Instagram trafiłyście kiedyś na dresy, w które od razu chce się wskoczyć i o których nie da się zapomnieć to prawdopodobnie był to profil marki HIBOU. Z jej założycielką, Kasią rozmawiamy o fenomenie stylowego homewearu, kulisach prowadzenia własnego biznesu, letnich nowościach, a także o tym dlaczego dres znów jest cool.

Kasia przywoziła szorty do spania z każdego zakątka świata i to właśnie od nich się zaczęło. Rzuciła posadę w korporacji i z pomocą najbliższych zaczęła realizować swój śmiały pomysł. Od siedmiu lat udowadnia, że dres i homewear może być kobiecy, sexy i przede wszystkim że powinnyśmy ubierać się w zgodzie ze sobą. Dziś może pochwalić się rzeszą oddanych klientek oraz rozpoznawalnym i rozwijającym się brandem. Poznajcie Kasię Kander-Wojnicką– założycielkę marki HIBOU.

Hibou, czyli z francuskiego sowa- pojawiła się na rynku w 2014 roku. Gdzie i dlaczego powstała? Jak wyglądały Wasze początki?

KKW: Po latach pracy w dużej agencji reklamowej zaszłam w ciążę i nie wyobrażałam sobie powrotu do korporacji. Jestem typem sportowca, zawsze byłam aktywna, więc posada za biurkiem zdecydowanie nie jest dla mnie. Miałam bardzo dużo różnych pomysłów, ale to właśnie na punkcie szortów do spania byłam od zawsze kompletnie zwariowana – z każdej podróży wracałam z nową parą. Przełomem był moment kiedy powiedziałam o naszym pomyśle rodzicom. Ich reakcja tak nas zmotywowała, że następnego dnia pojechaliśmy do Łodzi, żeby poznać proces produkcji od środka, sprawdzić możliwości. Kolejnym krokiem była nazwa – marzyłam o hafciku na szortach, który kojarzy się z nocą. Mąż zaproponował sowę, a że moja mama zna francuski – wybraliśmy HIBOU.

Kasia Kander-Wojnicka

Motto Twojej marki to „mniej znaczy więcej”, minimalizm jest zdecydowanie na topie, opowiedz proszę o idei HIBOU.

KKW: To jestem ja i mój styl. Szarość, biel, czerń to moje kolory. Lubię klasykę i minimalizm. Zawsze lubiłam dresy, białe Tshirty, basic-i. Co prawda nasz pierwszy produkt, czyli szorty miały kokardkę i falbanki, ale nadal były bardzo delikatne i w stonowanych kolorach. Nie lubię dużego logo i krzykliwych kolorów, więc trzymamy się tej spójności i minimalistycznego charakteru. To w stu procentach odzwierciedlenie mojego stylu.

Zaczynałaś od zaprojektowania idealnych szortów do spania, pierwszą linią była linia sleepwear.  Jakie były kolejne kroki?

KKW: Po dwóch latach działania HIBOU stworzyliśmy linię essential, która była odpowiedzią na moją potrzebę posiadania świetnej jakości basiców. Chciałam mieć w swojej szafie rzeczy, które sama zaprojektowałam i które mogę nosić na co dzień. Powstały bluzy, spodnie, proste T- shirty- czyli wszystko czego potrzebujesz jako bazy do zbudowania garderoby. wszystko dobrej jakości i do łączenia w modne i proste zestawy. Naszą linię essential uważam za fenomen, to po prostu czysty basic, który dziewczyny bardzo pokochały.

Rozwińmy temat liniii essential i dresów: były popularne głównie w latach 90tych, od razu widzimy obszerne bluzy z wielkim logo, a potem na początku lat 2000 modne stały się welury Juicy Couture. Obecnie od jakichś 3 lat dresy przeżywają odrodzenie, są dosłownie wszędzie. Teraz dodajemy do nich biżuterię, ulubione sneakersy lub szpilki i mamy stylizację „sporty chic”. Jak myślisz, dlaczego dres znów stał się cool?

KKW: Przede wszystkim myślę, że dziewczyny zobaczyły że w dresie można być naprawdę sexy. Dres to nie znoszona i wyciągnięta bluza chłopaka tylko szeroki wybór krojów i modeli. W zależności od tego z czym go zestawisz – czy będzie to krótki top i ciężkie buty, czy oversize’owy t-shirt i trampki tworzysz stylizację na (prawie) każde wyjście. 

Oczywiście gwiazdy przyczyniły się do tego, że dres znów stał się modny. Przez ostatnie kilka sezonów dziewczyny zobaczyły jak noszą go Hailey Bieber czy Rosie Huntington Whiteley i każda odtwarzała to na swój sposób. Kobiety po prostu poczuły się w dresach kobieco i zrozumiały, że to rzeczy nie tylko do noszenia po domu.

Warto zauważyć, że Hibou ma prężnie działające social media, uwagę przykuwa np. Wasz profil na Instagramie- chapeau bas! Świetnie oddaje charakter marki, fotografie są bardzo „aesthetics”, pokazujecie dziewczyny Hibou, widać społeczność zaufanych klientek. Właśnie, kim jest dziewczyna Hibou?

KKW: HIBOU to marka dla kobiet ceniących sobie ubrania wysokiej jakości, które dzięki ponadczasowym krojom będą tworzyły bazę garderoby przez długie lata. Dzięki szerokiej gamie kolorystycznej i bardzo dużej ilości modeli w HIBOU każdy znajdzie coś dla siebie – bez względu na wiek czy styl.

Jaki jest Twój ulubiony element z kolekcji?

KKW: Zdecydowanie moim numerem jeden jest szara, melanżowa bluza z długimi rękawami! Można powiedzieć, że z niej nie wychodzę ;) 

Oprócz tego uwielbiam oversizowe dresy. Codziennie łapię się na tym, że w głowie wyobrażam sobie wyszukaną stylizację, a ostatecznie zawsze stawiam na dres! Oprócz tego uwielbiam nasze szorty, można w nich chodzić wszędzie, nawet spać. ;) Są super wygodne!

HIBOU to moda zrównoważona, szyjecie z ekologicznych tkanin, w Polsce. Kto oprócz Ciebie stoi za HIBOU, z kim współpracujesz?

KKW: HIBOU współtworzymy z moim mężem. Mamy jasny podział obowiązków i na pewno bez niego ta firma by nie istniała. Myślę, że o mnie powiedziałby to samo (śmiech). Mąż zajmuje się marketingiem, promocją, Facebookiem, natomiast ja odpowiadam za logistykę, produkcję, projektowanie oraz – co kocham najbardziej –  nasz Instagram. Nie ukrywam, też że praca w agencji reklamowej dużo mnie nauczyła w kwestii promocji w Internecie. Oprócz nas mamy cudowny team dziewczyn, są naprawdę niezastąpione. Dbają o obsługę klienta, paczki i o to żeby wszystko wychodziło na czas. Jeśli chodzi o materiały- od początku współpracujemy z polskimi dostawcami, ale nie zamykamy się na firmy zagraniczne. Niedługo będziemy testować nowe dzianiny od zagranicznych dostawców, jesteśmy otwarci na nowe współprace.  Priorytetem jest dla nas jakość, dlatego zawsze wybieramy materiały certyfikowane.

Jak czujesz się w roli przedsiębiorcy po 7 latach prowadzenia HIBOU? Jak wyobrażałaś sobie biznes modowy? Czy jest coś co Cię zaskoczyło?

KKW: Uwielbiam to co robię! Jestem naprawdę szczęśliwa i uważam, że wygrałam los na loterii. Nie pracuję u kogoś, dla kogoś- prowadzę własną firmę i to jest wspaniałe. Każdy dzień jest dla mnie ogromnym wyzwaniem, ale i przyjemnością. Robię to co kocham, codziennie się rozwijam, uczę się czegoś nowego. To niesamowite ile przez te siedem lat nauczyłam się o modzie czy materiałach. Szczerze mówiąc kiedy zakładaliśmy HIBOU nie wyobrażałam sobie biznesu modowego. To wynikało z tego, że była to spontaniczna decyzja i nie wiedziałam też w jakim kierunku to się rozwinie. Naprawdę nie sądziłam, że mój mąż także zrezygnuje z pracy i HIBOU będzie naszym głównym biznesem. Nie spodziewałam się, że będziemy się rozwijać tak szeroko. Coś co mnie zaskoczyło? Jestem bardzo mile zaskoczona, że mamy tak wiele wiernych klientek i że coraz więcej ludzi wybiera polskie marki. Obserwuję, że coraz więcej ludzi rezygnuje z kupowania w sieciówkach, cenią polskie małe biznesy, których na rynku jest więcej i gdzie cena idzie za jakością.

Mamy rok 2021, od dokładnie roku nasze życie skupia się wokół domu. Tam pracujemy, odpoczywamy, spotykamy się w gronie najbliższych, zmienił się nasz styl życia. Czy jesteśmy online czy offline chcemy czuć się wygodnie, ale i wyglądać dobrze i stylowo. Kiedy nastała pandemia, HIBOU miało już rzeszę fanek, a dres stał się nowym uniformem. Można powiedzieć, że byliście już gotowi, co jednak zmieniła pandemia?

KKW: Ludzie wybierają bardziej zrównoważoną modę, kupują bardziej świadomie i kupują też mniej. Wolą zainwestować w dobrej jakości basici, kupią trzy koszulki zamiast dziesięciu z sieciówki. Mamy wiele komentarzy od klientek, które piszą do nas, że długo zastanawiały się nad kupnem naszej rzeczy i w końcu się zdecydowały. Piszą, że tego nie żałują- bardzo cenię sobie te wiadomości. Zdecydowanie jakość stała się bardziej istotna dla klientekk. Kwestia naszej planety jest nam coraz bardziej bliska. Nie chcemy marnować pieniędzy i zaśmiecać świata milionem rzeczy. Można ubierać się świetnie mając w szafie trzy bluzy, dwie pary jeansów, sukienkę i dodatki. Mam nadzieję, że ten trend rozważnego kupowania z nami zostanie.  My, kiedy wybuchła pandemia mieliśmy w swojej ofercie super wygodny ładny homewear, czyli to co teraz przydaje się i sprzedaje się najlepiej. 

Jak myślisz, czy ten sportowy, wygodny styl zostanie z nami na dłużej? 

KKW: Jak widać nie da się niczego przewidzieć. Trzeba być ostrożnym w swoich przewidywaniach i planach. 

Myślę, że nie odejdziemy od wygody, ale z pewnością dziewczyny marzą o strojeniu się. O sukienkach, szpilkach, eleganckich topach. Na pewno za tym tęsknią, ale myślę że dresy z nami zostaną. Te dziewczyny, które się przełamały na pewno dalej będą w nich wychodzić. Ja nie wyobrażam sobie życia bez basic’u i wysokiej jakości dresu i myślę, że takich jak ja jest dużo więcej.

Pandemia- to przytłaczająca rzeczywistość i w odpowiedzi na nią wykształciła się moda na self- care. Dbanie o zdrowie, także psychiczne, zabiegi pielęgnacyjne, zdrowe żywienie. Wszędzie można przeczytać i posłuchać o rytuałach, większych bądź mniejszych, dzięki którym o siebie dbamy i odzyskujemy równowagę. Typowym rytuałem jest np. odpalenie świecy zapachowej i nałożenie maseczki. A to jak wiadomo robimy w zaciszu domowym, w dresie lub pidżamie. Pod koniec zeszłego roku stworzyliście właśnie, świecę sojową „Let’s cuddle”, trafiłam na nią na Instagramie, możesz opowiedzieć o niej coś więcej? Wiem, że to nie pierwsza Wasza świeca. Czy planujecie jakąś kolekcję akcesoriów?

KKW: Planów jest mnóstwo tylko czasu brak (śmiech). Nie mogę wiele zdradzić. 

Świec nigdy za wiele, każdy ma je w domu. Kocham świece i chociaż nie mam za bardzo czasu na rytuały, bo mam w domu dwóch przedszkolaków- to świeca pali się w tle. Bardzo długo pracowaliśmy nad zapachem, który odzwierciedli ’mood’ HIBOU. Świeca to też niezastąpiony element wystroju wnętrza. 

Pomysłów mamy wiele, ale zdecydowanie bardziej skupiamy się na ubraniach – na linii męskiej i dziecięcej, którą będziemy sukcesywnie rozwijać. 

Czy możesz zdradzić jakie nowości szykujecie na nowy sezon?

KKW: Już niedługo ruszamy z nowościami! Niestety okres pandemii nie ułatwia nam zadania, mamy pewne opóźnienia, których nie dało się przeskoczyć. W tym sezonie będzie kolorowo, wiosennie, letnio, wakacyjnie i chyba inaczej niż do tej pory. Nie mogę nic powiedzieć, ale będzie super! Jesteśmy już bliżej niż dalej. 

Jednak oprócz kolekcji sezonowych staramy się cały czas wypuszczać nowości – ostatnio w kolekcji pojawiły się welury, które skradły serca klientek!

Czyj styl Cię inspiruje? Co Cię inspiruje do tworzenia nowych kolekcji?

KKW: Moją absolutną ikoną jeśli chodzi o styl jest Hailey Bieber. Pewnie nie jest to oryginalna odpowiedź, ale ona w dresach i w złotych kolczykach to coś co kocham (śmiech). Chyba codziennie wchodzę na jej profil. Inspiracji jest mnóstwo, wystarczy otworzyć Instagram. Ja bawię się modą miksując głównie HIBOU, a nowe kolekcje i pomysły powstają często przy rozmowach z przyjaciółkami, które są wiernymi fankami HIBOU. Dużo rozmawiamy o modzie, opowiadają o tym czego im brakuje w sklepach, co by chciały założyć. To bardzo inspirujące i często odpowiadam właśnie na ich potrzeby. 

Rozmawiała Maja Elżbieta-Dubowska

noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0
noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0
(3,2)foreachslotdata->visible_adsense:0(3,2)foreachslotdata->visible_adsense:0(3,2)foreachslotdata->visible_adsense:0
noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0
noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0
noSlotData noSlotDataButCampaignVisibility:0

Newsletter

FASHION BIZNES