Cudze chwalimy, swego nie znamy, a warto! Polski rynek modowy i kosmetyczny rozwija się, dostarczając coraz więcej nowych ciekawych projektów. Różnorodne, ekscytujące polskie marki łączy to co najlepsze – przywiązanie do jakości i szacunek dla ziemi. Oto kilka z nich.
Musk boots
Niedawno przywrócone modzie kowbojki zostały z nami jako wyraźny, drapieżny statement peace. Takie właśnie są musk boots – są modowym manifestem, który doda charakteru każdej stylizacji.
Pochodzą z dzikiego zachodu ale są produkowane przez polskich rzemieślników. Firma musk boots powstała z modowej potrzeby – jak mówi „Vivie” założycielka, pomysł zrodził się podczas szukania butów dla siebie.
To buty produkowane ręcznie w podwarszawskiej manufakturze z włoskich skór. Są zaprojektowane na długowieczność – nowe wyglądają elegancko, a znoszone nabierają ciekawego, retro charakteru.
Buty Musk są garbowane roślinnie – to naturalny proces polegający na moczeniu skóry w ekstraktach roślinnych, bez używania szkodliwych substancji chemicznych, środków mineralnych i syntetycznych.
Obecnie pracujemy nad nową kolekcją – zupełnie inną od pierwszej, a w głowie mamy jeszcze milion pomysłów na kowbojki idealne! – powiedziała „Vivie” założycielka. Zapowiedź można już zobaczyć na Instagramie @musk_boots. Czekamy!
Dramat Europe
Estetyka marki Dramat Europe, powstałej jako projekt artystyczny ma nawiązywać do rodzimych wyobrażeń i mitów o luksusie, zapożyczonych z amerykańskich filmów i seriali telewizyjnych. Twórczynie Dramatu odwołują się do trendów lat osiemdziesiątych, splatając ówczesne kroje i dodatki z nowoczesnością.
Na ich T-shirtach pojawiają się napisy świadczące o niemal literackim zacięciu twórczyń: „soft perversion”, czy „eros, psyche” przywodzą na myśl tematy poruszane przez współczesną zaangażowaną ideologicznie bohemę artystyczną. Ale to nie wszystko.
Modelki w długich rękawiczkach, trwałych ondulacjach i makijażach z lat osiemdziesiątych noszą ubrania z napisem „Taste the euromance”. Oddają tym autentyzm polskich kompleksów, wciąż żywych w naszym społeczeństwie. Taki był właśnie zamysł tej marki. Jak pisze o sobie Dramat, jego estetyka oddala rodzimy wstyd i zaprzecza kompleksowi niższości. Opowiada o polskości i europejskości w kontekście zachodniego luksusu w sposób bardzo trafny – machając unijną w sukience na domówkę, ze świadomością i dumą jej anachroniczności. Ta anachroniczność, nostalgia połączona z okazjonalną estetyką streetstyle’u to bardzo precyzyjny komentarz na temat polskiej współczesności.
Lovli silk
Dzieła lovli silk przywodzą na myśl luksusowe śniadanie na patio włoskiej willi, romantyczny spacer po ulicach Paryża, czy elegancki bankiet na szczycie wieżowca. To ubrania romantyczne, i ponadczasowe, takie, w których, jeśli jesteście skłonne do ulegania nostalgii, każda chwila wydaje się piękna w filmowy sposób.
Jak sugeruje nazwa, Lovli silk tworzy produkty wyłącznie z jedwabiu, przywiązując największą wagę do jego jakości oraz doskonałości fasonów.
Wielokrotnie opisywana w Brytyjskim Vogue’u marka tworzy delikatne ubrania o nowoczesnym kroju, które muskają skórę dotykiem lukusu.
Mnimalistyczne sukienki, czy koszule charakteryzują się pięknem, które nie wymaga uzupełnień – ubrania lovli silk wyglądają bogato bez złotych dodatków, czy wieczorowego makijażu. Pozwalają na elegancję bez wysiłku, która świadczy o wyrafinowanym guście.
Żona Johna
Ola Rałowska tworzy urocze, unikatowe, ekscentryczne produkty z poczuciem humoru. W jej sklepie znajdziemy oversize’owe schrunchies, włóczykijowskie kapelusze, czy kolorowe, niezdefiniowane kształtem „bloby”.
To projekty przywodzące na myśl nastoletni zapał, radość i otwartość na eksperymenty, które zawsze prowadzą do modowych rewelacji.
Ola tworzy swoje projekty w duchu zero waste – z materiałów takich jak skarpetki, czy firanki, co zapewnia każdemu z nich unikatową historię. Poluje na trendy i tłumaczy je na swój wyjątkowy język. Przykładem takiego tłumaczenia mogą być choćby modne w ostatnich sezonach kołnierzyki, obecne w jej sklepie w wesołych, odważnych kolorach.
Dodatkowo, @zona_johna na Instagramie pokazuje swoje codzienne stylizacje, które zachwycają modową błyskotliwością i indywidualizmem. Żonka jest modową hipsterką, która wbrew głównemu nurtowi minimalizmu i prostoty dodaje szczyptę ostrości do polskiej sceny modowej.
Draus.co
To marka stworzona przez absolwentkę ASP, Weronikę Draus której wizja artystyczna znacząco odbiega od dominującej w modzie stylistyki minimalizmu. Weronika jest przedstawicielką nowego pokolenia projektantów, skupionych na innowacyjności dla ekologii i nieoczywistej, artystycznej estetyce.
W swoich projektach wykorzystuje deadstocki. To pełnowartościowe tkaniny, pochodzące z końcówek kolekcji lub materiały odrzucone przez fabryki, projektantów czy teatry. Weronika opowiedziała portalowi “NOIZZ” o powodach używania takich materiałów: Na samym początku myślałam o tkaninach z kategorii „sustainable” jak tencel czy lyocell, albo tkanina z ananasa. Jednak kiedy zaczęłam szukać konkretnych tkanin okazało się, że oferta dostępna dla małych marek w Polsce, a nawet w Europie, jest bardzo ograniczona, a zamawianie, szczególnie tak małych ilości, drogą lotniczą ze Stanów czy Kanady nie miałoby już za wiele wspólnego ze zrównoważoną produkcją.
Rozwiązaniami prawdziwie rewolucyjnymi, jakie wprowadziła marka Draus są ubrania tworzone w trzech rozmiarach w jednym – XS, S i M. Daje im to większą szansę na użycie w drugim obiegu. Również spinka Arc Pin stanowi rewolucję – to przedmiot wielofunkcyjny, ale jego głównym powołaniem jest dopasowywanie ubrań do ciała. W ten sposób wykorzystujemy te ubrania, które w innym wypadku byłyby dla nas zwyczajnie za duże. Oprócz tej praktycznej funkcji, spinka jest również nieoczywistą, ciekawą biżuterią.
Paradoksalnie, pomimo estetyki mody wysokiej, najważniejszym założeniem projektów draus jest użytkowość. Draus.co udowadnia, że moda zrównoważona nie musi ograniczać się do minimalizmu i klasycznych krojów.