HONG KONG (Reuters)— Zrobił to Bill Clinton. Boris Johnson, major Londynu również. Dla wielu bogatszych turystów wycieczka do Hong Kongu jest uznana za nieudaną bez wybrania garnituru lub kreacji u krawca szyjącego na miarę.
Dla tego typu klienta, ubrania szyte na miarę są formą wyróżnienia się od reszty ready-to-wear tłumu. Hong Kong od lat zbudował reputację bardzo dobrego krawiectwa cechującego się jakością i szybkością dostawy.
Niestety biznes szycia na miarę zaczął wymierać. Wieloletni brak inwestycji i silna konkurencja z Chin zaczęły zabijać te część branży krok po kroku a lokalnym krawcom coraz trudniej jest nadgonić silną konkurencję z Mediolanu czy Savile Row z Londynu.
To może być ostatnie pokolenie krawców w Hong Kong, niskie place i niewdzięczna praca skutecznie odstraszały młodych od pójścia w ślady rodziców czy dziadków.
65 letnia, Cheung Wan-sun jest jedną z młodszych krawcowych w Bonham Strand, słynnej firmie szyjącej na zamówienie. Nie będzie komu przejąc kontynuować tradycji po naszej pójściu na emeryturę, mówi Cheung, jedna z ośmiu krawcowych w firmie. To nie jest łatwy zawód.
To niska opłacana profesja gdzie krawcy zarabiają około 10,000 HK dollarów ($1,290) miesięcznie czyli polowe średniej krajowej. Podczas gdy rząd obiecał wspomóc branżę mody $64.5 milionami dolarów to żadne z tych programów nie obejma krawców.
Niektórzy z nich na własną rękę próbowali zainwestować w marketing chociażby wspomagając się celebrytami czy specjalnymi spotkaniami organizowanymi w hotelach gdzie mieszkają zagraniczni goście.
Anthony Asaf, z Empire Tailors, którego klientami są miedzy innymi sędziowie i wysokiej rangi dyrektorzy, sprzedaje więcej garniturów podczas wizyt w USA niż w outletach w Hong Kongu.
Zapotrzebowanie jest w dalszym ciągu mocne. Większość zamówień spływa zza oceanu przez telefon czy internet. Jeszcze dekadę temu garnitur był dostarczony do klientów w ciągu trzech tygodni. Dzisiaj, ze względu na małą liczbę siły roboczej, to już 12 tygodni.
Ceny zaczynają się od ponad dwóch tysięcy złotych, to o połowę taniej niż w Londynie czy Mediolanie. Oba europejskie miasta skupiły się na kliencie z najwyższej półki, ale także na budowaniu brandu ale przede wszystkim na szkoleniu kolejnych pokoleń krawców.
Rządowa agencja Szkoleń w Hong Kongu, jako jedyna, dofinansowuje w 50% kursy szycia męskiej garderoby, które kosztują $1,805, czyli okolu dwa miesiące warte pracy stażysty.
Regularni klienci mówią, że ta sytuacja może wyjść branży w Hong Kongu na dobre. W końcu jest okazja do tego aby tchnąć nowe życie w ten sektor.