W ostatnich tygodniach media zalały „dobre rady” odnośnie tego, co można, a czego robić czy nosić nie wypada. Według specjalistów ze śniadaniówek prawdziwi mężczyźni nie noszą krótkich spodenek nawet w upały, a kobiety, uważające się za damy, nie powinny… jeść kanapek. Czy w dzisiejszych czasach wszystkie zasady savoir vivre wciąż mają sens i czy powinniśmy sztywno się do nich stosować?
Savoir-vivre – co to właściwie znaczy?
Savoir-vivre to zbiór reguł, uznanych powszechnie za zasady dobrego zachowania. Nazwa pochodzi od francuskich słów „savoir” (wiedzieć) i „vivre” (żyć), ale samych źródeł nie należy szukać we Francji, a w starożytnej Grecji. Uznaje się, że savoir-vivre miał niemały wpływ na rozwój cywilizacyjny. Na przestrzeni lat zasady zmieniały się i były dostosowywane do panującej obecnie rzeczywistości, stając się zwykle nieco bardziej liberalnymi.
Przykładem może być choćby fakt, że w latach 30. noszenie w ciągu dnia połyskujących materiałów czy dużej ilości biżuterii uznawane było za faux pas, a dziś tzw. „statement jewelry”, brokat i cekiny potrafią towarzyszyć nam od rana do wieczora.
Jak to się ma do dzisiejszych czasów?
Social media i magazyny zalewane są przez posty i artykuły, których przekaz jest jasny – „noś to, co chcesz, bylebyś tylko czuła/czuł się dobrze”. Wyjątkiem mogą być oczywiście sytuacje bardzo oficjalne czy zawody, wymagające konkretnego dress code’u, choć to również – moim zdaniem – powoli ulega zmianom. Tutaj zaczyna się pewien paradoks – z jednej strony bowiem jesteśmy bombardowani przekazami w duchu body positive, zachęcani do tego by być sobą, poczuć się dobrze z własnym ciałem, wyrażać swój styl i przede wszystkim – czuć się dobrze, a jednocześnie eksperci w popularnych telewizyjnych programach porannych wyskakują z radami, które całkowicie temu przeczą.
„Nie wypada, żeby dorosły mężczyzna czy nawet młodzieniec, chodził po ulicy w mieście w krótkich spodenkach. Jest to foux pas.W tej chwili panowie narzekają na gorąco i pozwalają sobie na krótkie spodenki. Tak, jakby ich charaktery nagle się osłabiły, bo nie są w stanie dla przyzwoitego wyglądu wytrzymać temperatur.” – mówiła Irena Kamińska Radomska, którą wielu może kojarzyć z popularnego formatu „Projekt Lady”.
Innego dnia, kolejna eksperta twierdziła, że damy nie jadają kanapek, co rozbawiło internautki komentujące w sieci artykuł.
Zasady zasadami, ale warto też czasem wziąć pod uwagę zdrowy rozsądek i takt. Teza o słabości charakteru, wynikającej z faktu, że w 30-stopniowych ludzie potrzebują wygody, jest conajmniej niesmaczna, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, ile mówi się teraz o odchodzeniu od stereotypowego traktowania płci. Stwierdzenie tak samo zasadne jak to, że prawdziwi mężczyźni nie noszą różu czy innych „damskich” kolorów. Czy sposób ubrania rzeczywiście może zdefiniować, kto jest prawdziwym mężczyzną czy kobietą?
– Niestety nie, ponieważ takie fikcyjne archetypy po prostu nie istnieją. Sa elementami dyskursu, pewną abstrakcyjną chmura pojęć – tłumaczy Beata Wilczek, strateżka, badaczka mody, wykładowczyni i założycielka agencji Unfolding Strategies. – Gdyby do pani ktoś powiedział: “nie jesteś prawdziwą damą”, we mnie zrodziłoby się pytanie: „jak można człowiekowi odmówić ‚prawdziwości’? – dodaje.
Wilczek podkreśla, że normy same w sobie są pewnym abstrakcyjnymi kategoriami, które pomagają nam wszystkim poruszać się po świecie.
– Świat jednak bardzo dynamicznie się zmienia – przez kryzys klimatyczny, cyfryzację, pandemię. Zmieniają się też zasady kulturowe i społeczne. Żyjemy dłużej, jesteśmy online, uczestniczymy w różnych społecznościach. Świat naprawdę bardzo szybko ewoluuje. A wraz z nim ewoluuja wspomniane wcześniej abstrakcyjne normy, do których się odwołujemy – mówi kobieta. – Czy są zasadne? Oczywiście, stanowią jakiś punkt odniesienia. Czy są uniwersalne? Zdecydowanie nie, choć tworzą iluzję uniwersalności – uzupełnia.
To istotne, by zasady, odnoszące się do ubioru czy stylu, stanowiły pewien kierunkowskaz, a nie sztywny nakaz czy zakaz. Eksperci zapraszani do studiów telewizyjnych często mogą zrobić więcej krzywdy niż pożytku, a przecież docierają do ogromnej ilości ludzi.
A jak reagować, gdy ktoś – zwłaszcza publicznie – zwraca nam uwagę? Cóż… można wybrać sposób 44-letniej aktorki Diane Kruger. Gdy matka zwróciła jej uwagę na to, że sukienka, którą chce założyć na wydarzenie jest za krótka dla osoby w jej wieku, kobieta skwitowała to słowami „F*** THAT” i zachwyciła kreacją Louis Vuitton wszystkich zgromadzonych.
Szukając bardziej dyplomatycznej odpowiedzi, Beata Wilczek radzi powiedzieć, że po prostu nie życzymy sobie naruszania wolności osobistej i demokratycznego prawa do wyboru koszuli czy obuwia.
– Ocenianie ciał i ubioru innych osób więcej mówi nam o osobie oceniającej niż o obiekcie oceny. To najwyraźniej ta osoba żyje w wąskim poznawczo świecie, pełnym nakazów i zakazów. Jednak nie musi i zdecydowanie nie powinna tego projektować na innych. Chyba nikt nie kocha osoby typu “ciocia dobra rada” – puentuje psycholożka i trudno odmówić jej racji.