Prace Erwina Olafa są intrygujące i niezwykle sugestywne. Poruszane przez autora tematy dotyczą problemów, z którymi zmierzamy się w XXI wieku na co dzień. Patrząc jednak na fotografie odnosimy wrażenie, że sytuacje odbywające się na nich są nieco odrealnione, bo Olaf często posługuje się w swoich pracach poetyką groteski. Malarskość jego zdjęć silnie oddziałuje na naszą wyobraźnię i wyprowadza nas ze strefy komfortu. Prace budzą niepokój, przerysowane postacie, chociaż z krwi i kości, wydają się być plastikowe. Sterylne wnętrza pomieszczeń, na tle których stoją bohaterowie, odzwierciedlają ich pustkę i samotność. No właśnie, bo to poczucie samotności odgrywa na fotografiach Olafa główną rolę. Nie pieniądze, a potrzeba bliskości (zarówno tej psychicznej, jak i fizycznej) jest według fotografa największą chorobą współczesności. Zrezygnowane pozy, nieustanne wpatrywanie się w okno, pojedyncze przedmioty wpisane w fotografię – wszystko to mówi o rozpaczy bycia opuszczonym i samotnym.
Od 8 października fani prac Erwina Olafa mają możliwość zapoznania się z jego najnowszym cyklem Skin Deep, który prezentowany jest w londyńskiej Hamiltons Gallery, czyli galerii specjalizującej się w wystawach fotograficznych. W jej murach gościły już prace takich nazwisk jak: Irving Penn, Helmut Newton czy Robert Mapplethorpe.
Wystawa potrwa tylko do 14 listopada, więc to ostatni dzwonek na odwiedzenie Hamiltons Gallery. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ.
Autor: Tatiana Zawrzykraj