Jeszcze tylko wyślę snapa i mogę iść – podczas miesiąca mody stwierdzenie to nabiera nowego znaczenia. I nie chodzi o to, że dzięki blogerkom z całego świata, każdy z nas mógł się poczuć niczym gość pierwszego rzędu, ale o to, że podczas niejednego pokazu mody, to właśnie my, Snapowicze (czy jest jakieś bardziej wyrafinowane określenie?) jako pierwsi mogliśmy zobaczyć kolekcję m.in. Burberry i Stelli McCartney.
To, że Snapchat coraz bardziej lubią nie tylko blogerzy, ale i marki modowe już wiemy. Natomiast to, w jaki sposób wykorzystują one to medium do komunikowania się ze swoimi fanami i konsumentami jest osobną sprawą, niezwykle interesującą i inspirującą. Bo jak tu się nie zachwycać uchwyconymi chwilami prosto z biura Burberry, w którym zaproszenia wypisywane są odręcznie? Ale zacznijmy od początku.
Mistrzostwo Burberry
Ci, którzy przed pokazem Burberry, odbywającym się podczas London Fashion Weeku, obserwowali konto @burberry, wiedzą o czym mowa, bo to właśnie na Snapchacie wszystko się zaczęło. Na kilka dni przed pokazem, brytyjska marka postanowiła nawiązać bliższy kontakt ze swoimi wielbicielami właśnie za pomocą tego narzędzia, co okazało się świetnym pomysłem.
Przepięknie i niezwykle profesjonalnie przygotowane ujęcia nie były zwykłymi snapami, ale krótkometrażowymi filmami, od których nie można było oderwać wzroku. Marka pokazała jak odręcznie wypisuje zaproszenia m.in. dla Anny Wintour, po czym każdy obserwujący mógł je niemalże wręczyć redaktor naczelnej „Vogue’a”. Redaktorka ze swoim firmowym uśmiechem przyjęła zaproszenie z rąk przystojnego i niezwykle szarmanckiego posłańca na motorze. Tak, przyjechał na motorze, był świetnie ubrany i nawet Anna nie mogła się mu oprzeć.
Natomiast to, co działo się w dniu pokazu, było czymś niewiarygodnym. W sieci pojawiały się co jakiś czas informacje, że Burberry najpierw pokaże swoją kolekcję Snapchaterom, a dopiero potem gościom zgromadzonym na pokazie, ale chyba nieszczególnie w to wierzyliśmy. A jednak! Niemalże całą kolekcję pokazano NA ŻYWO na Snapchacie.
Oprócz strojów czuć było przedpokazową atmosferę – nerwowość, bieganinę, ale i mistrzowskie zorganizowanie. Mogliśmy zaobserwować tłumy ludzi dbających o każdy szczegół i wychodzące na wybieg modelki… Wszystko to, o czym marzy każda fashion victim, ale nie może sobie na to pozwolić. Cóż, teraz może. I to tuż przed tłumem gości zgromadzonych na pokazie.
Boski Olivier
Z Londynu przenosimy się do Paryża na pokaz boskiego Oliviera Rousteinga i jego marki Balmain. Muzą projektanta od jakiegoś czasu jest Kim Kardashian, czego jesteśmy świadkami, oglądając sesje zdjęciowe, kampanie reklamowe i zmianę stylu celebrytki pod wpływem Oliviera. Konto @balmainofficial nie jest prowadzone codziennie, ale prezentacja nowej kolekcji w Paryżu okazała się idealną okazją do aktywowania funkcji MyStory i sukcesywnego uzupełniania jej w ciągu dnia. Rozmowa projektanta z Anną Wintour tuż przed pokazem była tylko przedsmakiem tego, co wydarzyło się później. Zachwycającą kolekcję mogliśmy zobaczyć jako pierwsi, a wraz z Kendall Jenner zwiedziliśmy backstage pokazu. Pamiątkowe zdjęcie otagowane #BalmainArmy z Joan Smalls i Doutrzen Kroes na chwilę przed show były tym czymś, co sprawiło, że znowu, podobnie jak u Burberry, można było poczuć tę wyjątkową atmosferę. I pomimo tego, że był to zupełnie inny klimat niż u brytyjskiej marki, a w powietrzu unosił się paryski szyk i zadziorność Balmain, Olivier sprawił, że dzięki relacji na Snapchacie chciało się dotknąć materiałów, przyjrzeć fakturze ubrań i po prostu być na miejscu razem z gwiazdami wieczoru.
Wyjątkowa Stella McCartney
Pozostając w klimacie Paryża i jego niewątpliwej magii, Stella McCartney (a.k.a. @stellasnapping) to kolejna projektantka, która wie, w jaki sposób komunikować się z ludźmi, którzy kochają efekty jej pracy. Nie ma nic ciekawszego przed pokazem niż możliwość obejrzenia ostatnich przygotowań do niego. Przymiarki, próba przed pokazem i pozdrawiające modelki (w tym przepiękna Edie Campbell) oraz snapy na kilka sekund przed wyjściem na wybieg, robią wrażenie. To oczywiste, że taki jest cel wszystkich relacji prowadzonych na Snapchacie – mają zbliżyć markę do konsumenta i jednocześnie pokazać jej zupełnie inne oblicze, przy jednoczesnym zachowaniu swojego luksusowego charakteru. A fakt, że Stella snapuje nie tylko „od święta” sprawia, że działa to pozytywnie na ocenę jej osoby oraz wpływy jej firmy.
Schemat Snapchatera
Na kilka dni przed pokazem następuje punkt zwrotny w ich komunikowaniu, bo to właśnie wtedy większość z nich zaczyna snapować. Tak robi Rebecca Minkoff, Michael Kors, Dior (kto z nas nie żył bajkową relacją z pokazu Cruise sprzed kilku miesięcy?), Jeremy Scott, Carven i wielu innych. Bo w przeciwieństwie do Instagrama, który bez wątpienia jest już platformą modową, Snapchat wciąż pozostaje nieco w cieniu. Jest świetnym narzędziem nie do budowania relacji z konsumentami, ale do jej podtrzymania i pogłębienia, a także do zwiększenia zysków. Nie można jednak dopatrywać w tym jakichkolwiek złych pobudek, bo tak naprawdę zyskują ci, którym na modzie zależy, a którzy do tej pory pokazy oglądali w Fashion TV albo na serwisach modowych. Teraz pozostaje tylko czekać do następnego tygodnia mody i pogodzić się z myślą, że przez jakiś czas na Snapchacie marek modowych może być bardzo cicho.
Autor: Joanna Dederko