Po tym, jak Kanye West bez wątpienia stał się projektantem jednych z najpopularniejszych butów streetstyle’owych w historii, niezwykle interesującym stał się fakt, jak rynek odsprzedażowy reaguje na buty Yeezy sygnowane logiem Adidasa i konkurencyjnego Nike.
Kanye West. Raper, od niedawna również projektant odzieży. Jego kolekcje modowe są niezwykle głośno komentowane, ale co najciekawsze, tyle, ile spotyka go pochwał, równie tyle (lub nawet więcej) dotyka go słów krytyki.
Jednak jest jeden element, w projektowaniu którego Kanye od lat radzi sobie świetnie – buty. Najpierw zaprojektował kolekcję sneakersów dla Nike po to, aby kilka lat później przejść na stronę konkurencji – Adidasa. Jedna i druga kolaboracja okazały się strzałem w dziesiątkę, a setki tysięcy fanów czekało godzinami pod sklepami, aby móc kupić buty Mistrza. Równie kolorowo rozwija się sprzedaż na rynku internetowym, a zwłaszcza wtórnym, kiedy to nierzadko cena butów z poprzednich kolekcji jest wyższa od tych aktualnych.
Ruch butów na eBayu
Portal Highsnobiety przeprowadził w związku z tym dedykowane badania z pomocą Campless – firmy zajmującej się śledzeniem i analizowaniem tysięcy sprzedaży trampek na eBayu.
Zarówno Kanye, jak i Adidas od samego początku swojej współpracy dali jasno do zrozumienia, że w tej kolaboracji, buty sygnowane nazwiskiem rapera będą o wiele łatwiej dostępne dla konsumentów aniżeli w przypadku jego poprzedniej współpracy z konkurencyjnym Nike. I choć wydawać by się mogło, że kolejki ustawiające się przed sklepami na 12 godzin przed ich otwarciem oraz medialny szum zapewniły kolekcji Westa wystarczające zainteresowanie oraz sprzedaż, okazuje się jednak, że Boosty z logiem Adidasa nie osiągają tak wysokich cen na rynku wtórnym, jakie osiągnęły ich odpowiedniki sygnowane Swooshem.
Czerwony Październik na szczycie
Zaprojektowany przez Westa dla Nike model butów Yeezy 2 Red October, najprawdopodobniej na zawsze już zostanie wywindowany na szczycie rynku wtórnego. Choć tuż za nim znajdują się Boosty 350 z kolekcji dla Adidasa, a różnica w cenie wynosi zaledwie kilkadziesiąt dolarów, Nike wciąż będzie na szczycie. Dlaczego? To proste. Adidas regularnie „uzupełnia” swoje magazyny o Yeezy Boosty, podczas gdy modele zaprojektowane dla Nike to, już można powiedzieć, legenda, która nie wróci. Warto zatem wydać kilkanaście czy kilkadziesiąt dolarów więcej na towar, który bez wątpienia jest już kolekcjonerskim, aniżeli na ten, który jest dostępny dla każdego.
Chaos na rynku wtórnym
Poniższy wykres przedstawia liczbę Yeezy Boostów na eBayu w okresie, kiedy Adidas wypuścić miał model 350, a także chaos, który pojawił się na rynku odsprzedażowym. Jak widać, Boosty 350 pojawiły się na rynku wtórnym tuż po ich udostępnieniu – gdy zarówno cena jak i popyt są największe.
Jednak to, co zaskakuje najbardziej w szumie Adidasa i Yeezy Boostów to fakt, że właśnie w tym czasie niesamowicie urosła wartość… Nike Boostów. Okazuje się zatem, że pomimo niewątpliwej euforii sneakersowych maniaków najnowszego dzieła Kanyego Westa wcale nie oznacza to, że poprzednia kolaboracja była mniej spektakularna.
Autor: Asia Dederko