Około dwa lata temu impreza zaczęła tracić na znaczeniu. W środowisku modowym zaczęto mówić, że Fashion Week umarł. Oczywiście gości nadal liczyć można było w tysiącach, ale coraz mniejszy procent zaczęły stanowić osoby naprawdę w branży ważne. Ci, którzy dopiero stawiali pierwsze kroki na swoich ścieżkach kariery, np. nikomu nieznane blogerki coraz łatwiej mogły dostać akredytację. Zaczęło się wzajemne obwinianie za pogarszający się stan imprezy. Organizatorzy zaczęli zarzucać projektantom, że mają zbyt roszczeniowe podejście, a sami nie są dobrze przygotowani. Twórcy kolekcji z kolei narzekali na brak kupców, wyłączną winę za to przypisując organizatorom. Zaczęto zwracać uwagę na wady infrastruktury: brak punktów gastronomicznych, nieprawidłowo działającą klimatyzację, zbyt małą liczbę miejsc siedzących czy stan łazienek. Z edycji na edycję zaczęło pojawiać się coraz więcej negatywnych opinii, nie tylko w kuluarach, ale i w prasie.
Polska branża modowa potrzebowała tygodnia mody. Potrzebuje go nadal, więc w obecnej sytuacji rodzi się pytanie: dlaczego największa tego typu impreza w Polsce musiała się zakończyć i to w atmosferze skandalu?
W obliczu ostatnich wydarzeń na pierwszy plan wysuwają się kwestie finansowe. Już wielokrotnie mówiło się o tym, że organizator imprezy ma długi i niespłacone zobowiązania. W postach publikowanych na swoim profilu na Facebooku, a przede wszystkim tym z 24 kwietnia, długim, szczegółowym i pełnym emocji Jacek Kłak po kolei omawia kontrowersyjne kwestie. Wyjaśnia na przykład dlaczego opóźniały się terminy spłat. Według niego wiele winy leży po stronie łódzkich urzędników. Konflikt oraz z roku na rok coraz trudniejsze relacje z miastem były prawdopodobnie najpoważniejszą przyczyną upadku Fashion Week Poland. Na przestrzeni lat lokalizacja pokazów wielokrotnie się zmieniała. Być może już to było oznaką pojawiających się problemów. Prezentacje kolekcji i wydarzenia towarzyszące odbywały się w hali EXPO Międzynarodowych Targów Łódzkich, Wytwórni i obiektach hotelu Double Tree by Hilton, Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, centrum handlowym Manufaktura, Centralnym Muzeum Włókiennictwa oraz w Centrum Promocji Mody, działającym przy łódzkiej ASP.
Kłak przyznaje, że do upadku projektu przyczyniły się też jego własne błędy, np. złe zaplanowanie budżetu. W poście z 24 kwietnia br. napisał: Nie jesteśmy bez winy. Budżet był zaplanowany zbyt ryzykownie od samego 2009 roku. Należało to robić skromniej, bez takiego rozmachu. Mogliśmy pilnować finansów, przewidując kryzysy. Mogliśmy znaleźć wcześniej inwestorów lub robić tę imprezę adekwatnie do budżetu nie planując, że zdobędziemy w każdej edycji sponsorów na ponad milion, bo tyle zawsze brakuje ponad to, co płaci Łódź. Przepraszamy więc wszystkich, którzy ucierpieli z tego powodu. Celem nadrzędnym jest zakończenie tych problemów i robimy w tym kierunku wiele.
Krótka historia Fashion Week Poland może też wynikać z tego, że nie był on aż tak ważną imprezą, jak twierdzili organizatorzy. Szczególnie w ostatnich latach dziennikarze przyjeżdżali do Łodzi na kilka godzin zamiast na kilka dni, a na najważniejszych portalach publikacje o pokazach, jeśli w ogóle się pojawiały, to zawierały tylko zdjęcia opisane zaledwie kilkoma zdaniami. Łódź przestały odwiedzać gwiazdy.
Czytaj dalej…
Niestety wszystko wygląda na to, że w Polsce może być tylko jedna “główna” impreza typu (high) fashion week, więc środowisko skorzystało z błędów już obecnych graczy na rynku, by posprzątać i dać prym innej imprezie. Konkurencja z Warszawą zawsze była widoczna.