Moda może mieć różne oblicza. Dla jednych to sztuka i kreacja, a dla innych po prostu biznes. Mamy w naszym kraju tylu wspaniałych artystów, od starych wyjadaczy, którzy od lat o nas dbają, aż po młodych projektantów gotowych na odkrycie. Istnieje jednak wiele marek, które grają nie fair.
W czym tkwi problem?
Glamoryzacja branży mody jest niezwykłym paradoksem, biorąc pod uwagę fakty kryjące się za kulisami tego wielobarwnego świata. Coraz częściej mówi się o powoli ginącej kreatywności, która hamuje branżę fashion. Kreatywności nam nie brakuje. Problemem naszej i tak małej społeczności jest skłonność zamiatania wielu spraw pod dywan. Lubimy ściskać swoje dłonie i uśmiechać się na ściankach. Bolączką tłamszącą rozwój oraz zanieczyszczającą atmosferę w branży, która powinna być miejscem przyjaznym biznesowi i artystycznemu spełnieniu są ci, którzy wolą chodzić na skróty. Już czas głośno powiedzieć o problemach w świecie mody, a nieuczciwych graczy wykluczyć z zabawy. W końcu transparentność jest na czasie.
Świat wielkiej mody czaruje kolorowymi elementami odzieży i dodatków. To przemysł będący domeną osób kreatywnych i ceniących sobie innowacje. Jednak w tak barwnej rzeczywistości istnieje szara strefa, gdzie słowo „inspiracja” nabiera całkiem nowego znaczenia. Granica między ową inspiracją, a plagiatem jest bardzo cienka, dlatego łatwo ją przekroczyć, niekiedy nawet nieumyślnie. Niestety na naszym podwórku istnieją „artyści”, którzy swoją etykę pogrzebali razem z szacunkiem do swoich klientów, jak i kolegów z branży. Takim zjawiskom mówimy stanowcze – nie!
Projektant z żyłką do interesów?
Przykładem wątpliwej kreatywności są projekty sprzedawane na aliexpress.com jak i przez Pana Łukasza Verra. Czy projektant jest przykładem osoby krzywdzącej modę autorską w Polsce? Czy jak bardzo często się okazuje Chiny znowu przodują w podróbkach? Mogłoby się wydawać, że „artysta” nie tyle mocno inspiruje się cudzymi projektami, co jego kreacje z linii L’EVE by Verra są wręcz idealnym odwzorowaniem tych, które możemy kupić w serwisie zakupowym AliExpress.com. Wystarczy kupić sukienkę za niecałe 50 dolarów i twierdzić, że kosztuje ponad tysiąc złotych i jest dziełem młodego polskiego projektanta. Szyk, blichtr i poklask za jedyne 47 dolarów plus koszt dostawy. Śpieszcie się, ponieważ teraz na aliexpress.com jest promocja na jedną z tych sukienek! Pytanie kto kogo kopiuje? Najbardziej zastanawia nas proces tworzenia takich kolekcji. Metki są przeszywane czy bystre oko jakiegoś “artysty” skrupulatnie odwzorowuje kształty, kolory i faktury. A wiadomo, prowadząc działalność każdy dąży do optymalizacji kosztów. A w tym wypadku być może również wkładu własnego w postaci pomysłu i krzty kreatywności.
A może to sprzedawcy AliExpress skopiowali młodego polskiego projektanta? W końcu z tego słynną. Trudno jednak o takie stanowisko w momencie kiedy wskazane suknie są dystrybuowane przez kilku różnych sprzedawców z Chin jednocześnie.
Czy to jeszcze inspiracja?
Czy można powiedzieć, że Verra z niesamowitą żyłką do interesów, ujawniając przy tym swoje niezwykłe cechy przedsiębiorcy, postanowił nie ograniczać się wyłącznie do sukni wieczorowych, zamieniając serwis AliExpress.com w swój własny magazyn pomysłów i produktów? Kreatywność marki owocuje również w postaci biżuterii. Bransoletki ZOE by Verra, których ceny wahają w przedziale od 149,00 zł do 259,00 zł na platformie aliexpress.com możemy nabyć bardzo podobne za jedyne 3 dolary. Opisy bransoletek w sklepie online są ujmujące.
ZAINSPIROWANA CZARNĄ DŻUMĄ W XIX WIEKU WE FRANCJI WYKONANA Z KAMIENI NATURALNYCH ZŁOTA I SREBRA.
Jeśli spodobała wam się bransoletka MAD HEAD DEAD z kolekcji Łukasza Verra możecie kupić bardzo podobną na aliexpress.com z 48% zniżką za jedyne 2,22. Hitem, który również podbił moje serce są męskie koszulki z kolekcji ready to wear. Jak powstały? Według strony projektanta po wieloletnich obserwacjach projektant VERRA natchniony zabawą designem oraz wyrażeniem “dość zabawnych emocji z życia codziennego” przeniósł to na markę L’EVE. To oficjalna wersja. A jaka jest prawda? Zna ją tylko projektant, ale wydaje mi się, że niektórzy pseudokreatorzy powinni dziękować losowi za powstanie handlu e-commerce.
Za 10 lat będę ikoną!
Na wielu forach rozpętała się burza odnośnie domniemanych nagród i wyróżnień, które nie miały miejsca, a które Verra twierdzi, że otrzymał. Najwidoczniej wiele nas ominęło, w tym wyróżnienie na Warsaw Fashion Day czy na pokazie w Grodnie, które były po prostu certyfikatami uczestnictwa, a w przypadku WFD w ogóle nie miały miejsca. Wobec Pana Łukasza Verry toczy się również postępowanie egzekucyjne o zajęciu wierzytelności „projektanta”. Osoby, które w jakikolwiek sposób są powiązane z Verrą otrzymują listy od komornika z prośbą o kontakt. Niestety, pomimo prób nie uzyskaliśmy komentarza komornika zajmującego się tą sprawą.
Poprosiliśmy Łukasza Verra o komentarz w odniesieniu do krążących pogłosek o jego wątpliwych projektach i osiągnięciach. Projektant odparł, że nie przypisuję sobie sukcesów, co do Warsaw Fashion Days, to prasa z Kościerzyny popełniła błąd, który został skorygowany. Na Markę VERRA bardzo ciężko pracowałem. Budując markę ciężko pracowałem na pierwsze kolekcje, pracując na 2 etaty, nawet jako kasjer w markecie spożywczym. Wszystkie sukcesy marki zawdzięczam tylko sobie i moim krawcowym w 2 pracowniach na terenie trójmiasta. Wszelkie kreacje są projektowane w moich pracowniach. Bransoletki ZOE, to nie jest marka projektancka, to moja druga działalność, która nie ma powiązania z projektowaniem.
A co z niemalże identycznymi sukienkami od różnych dostawców?
Projektant kwituje to jednym zdaniem: Żadna z sukienek nie jest z Chin, każda z moich sukienek jest szyta u moich krawcowych. Poprosiliśmy o kontakt do owych krawcowych, ale już bez odzewu.
Przeglądając załączone zdjęcia przecieramy oczy ze zdumienia. Porównując wszystkie produkty nasuwa się opinia, że najwidoczniej z niektórymi w branży należy przeprowadzić warsztaty tłumaczące znaczenie takich słów jak np. „inspiracja”, a wszelkie opinie powinno się dzielić na trzy. Być może nigdy nie dowiemy się kto kogo kopiuje, jednak pozostając w klimacie platform sprzedażowych z całym przekonaniem daję kciuk w dół – nie polecam tego typu użytkowników.
Rok temu Łukasz Verra w jednym z wywiadów powiedział, że niebawem będzie o nim głośno. Na pewno tak się stanie, ale chyba tego typu rozgłos nie będzie mu w smak. Polski klient jest już zmęczony ciągłym robieniem go w przysłowiowego balona, a takie zachowania samozwańczych projektantów wcale nie pomagają zbudować zaufania. Branża mody jest już zmęczona spalonymi inicjatywami, oszustami na rynku i ciągłym czekaniem na lepsze jutro na miarę co najmniej zagranicznych rynków. Takich przypadków inspiracji jest o wiele więcej.
Czas na nowe inspiracje
Szukając prezentu na Dzień Ojca trafiliśmy na internetowy sklep drobinyczasu.pl. Styl vintage oraz niekonwencjonalny charakter przedstawionych produktów bardzo nas zauroczył. Najbardziej spodobały nam się zegarki, których mechanizm nie był ukryty pod tarczą, a został pięknie wyeksponowany.
Drobiny Czasu to unikalna biżuteria w stylu vintage. Jej niekonwencjonalna i elegancka forma nadaje każdej stylizacji wyjątkowy charakter. Najwyższa jakość wykonania Drobin Czasu i różnorodność wzorów trafia zarówno w wyrafinowane gusta koneserów oryginalności, jak i oczekiwania estetyczne zwolenników klasycznej elegancji. W tym magicznym miejscu z pewnością znajdziesz coś dla siebie. Coś, co Cię zachwyci, zauroczy, sprawi, że nie będziesz w stanie oderwać oczu od tych pełnych niecodzienności, niepowtarzalnych i tak zwyczajnie pięknych Drobin Czasu… Nasza biżuteria – to nasza pasja – już od 2009 roku. Każdy z produktów cechuje się unikalnym, niepowtarzalnym designem. Każdy jest na swój sposób piękny. Zegarki wzorowane są oryginalnymi modelami z całego świata – Szwajcarii, Francji, Irlandii, Japonii. Do tworzenia biżuterii wykorzystujemy oryginalne mechanizmy starych zegarków. Jeśli poszukujesz rzeczy oryginalnej i niepowtarzalnej, takiej, która dodatkowo podkreśli Twoje piękno bądź stać się może przepięknym prezentem, być może nawet przekazywanym z pokolenia na pokolenie – nie wahaj się ani chwili…
Zapraszamy Cię do świata magii naszych Drobin Czasu…- pytanie czy na pewno chcemy się w niego zagłębiać?
Jak to jest z tym wzorowaniem się?
Z jedną częścią opisu przedstawionego na stronie sklepu możemy się zgodzić. Klasyczna elegancja – owszem, oryginalność i niepowtarzalność już nie. Dlaczego? To kolejny przypadek sprzedaży produktów, których projekty mogą być wątpliwego pochodzenia. Po raz kolejny sięgając na platformę aliexpress.com napotykamy niemalże identyczne produkty. Jak zapewne uczyli was rodzice: nie należy oceniać książki po okładce, dlatego zapytaliśmy u źródła o pochodzenie zegarków sprzedawanych na stronie drobinyczasu.pl.
Nasze zegarki przygotowywane są według naszych projektów wzorowanych modelami, które kiedyś były produkowane w takich krajach jak Szwajcaria, Francja, Hiszpania czy nawet Japonia. Serca naszych Drobin Czasu to mechanizmy nowe, japońskie, firmy Miyota. Dodatkowo tarcze projektujemy i wykonujemy sami, a następnie również sami składamy zegarki. Na każdy model zegarka otrzymuje Pani gwarancję i dożywotni serwis pogwarancyjny – drobinyczasu.pl
Czy to, co widzimy na przedstawionych zdjęciach to wzorowanie się czy już plagiat? A może to AliExpress zainspirował się produktami Polaków? Obawiamy się, że wątek nie będzie inny od pytania co było pierwsze: kura czy jajko, a odpowiedzi i tak nie poznamy.
“Zębowa niespodzianka”
Zombie Dash jest polską marką powstałą w 2013 roku. Firma ma w swoim asortymencie nie tylko urocze ubranka dla dzieci, ale i dla dorosłych. Produkty są szyte w polskich szwalniach, z polskich dzianin, co jest dużym plusem marki. Zombie Dash doceniły takie platformy jak showroom.pl, pakamera.pl czy dawanda.com. Marka swoimi zadziornymi produktami szybko zyskała uznanie konsumentów. Jest tylko jedno “ale”, a właściwie “ali”. Na aliexpress.com można kupić podobne ubranka pochodzące z Chin. Na stronie Zombie Dash widnieje informacja, że charakterystyczny wzór dziecięcych spodni HUNGRY ONE jest autorskim projektem marki, na który Zombie Dash posiada patent. Plagiarism Alert! Zombie Dash, ktoś chyba kopiuje wasze projekty!
Inspiracją dla marki są oczywiście dzieciaki, energiczni rebelianci skłonni głównie do psikusów i zabawy. Kto w tym przypadku nam konsumentom płata figla, rodzima marka Zombie Dash czy chiński dostawca MUMMY & BB Store?
Zombie Dash jest pewny swego mówiąc, że w wielu krajach mamy swoich dystrybutorów. Firma Zombie Dash istnieje już ponad 4lata, i można powiedzieć, że już zapracowaliśmy na pewną rozpoznawalność zarówno w kraju, jak i za granicą. Podróbki i “inspiracje” naszymi produktami spotykamy również u producentów w rodzimym Rzgowie (C.H. Ptak), zakupiliśmy również takie z metką “Made in Turkey”. Dziś traktujemy to jako wyznacznik naszego sukcesu: skoro warto nas podrabiać to oznacza, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty.
Pozytywny i pewny siebie komentarz. W tym przypadku chcielibyśmy zachować pełen optymizm. Wiadomo, że na naszym małym podwórku roi się od wątpliwych projektów, jednak nie zapominajmy, że Chińczycy królują w świecie podróbek.
Co z tą modą?
Przeszywanie metek, nielegalna sprzedaż wykrojów czy brak informacji dla konsumenta o tym, że dany produkt pochodzi z importu to tylko część historii, jakie do nas docierają od osób z branży. Ciemna strona mody to temat rzeka. Miło jest pracować w przyjemnym towarzystwie, w otoczeniu kreatywnych ludzi. Moda to także, a może przede wszystkim, ogromny biznes, jednak uwierzcie, że posiadanie kręgosłupa moralnego, zaangażowanie w pracę i szacunek dla konsumentów, jak i ludzi z branży z pewnością przełoży się na sukces w większej mierze, niż szukanie łatwego zarobku. Może warto podnieść głos i postarać się, aby Polska branża mody stała się przyjaznym środowiskiem łączącym biznes i sztukę? Silny przemysł to klarowna tożsamość i komunikacja. Nie budujmy branży fashion na wątpliwych wartościach. Na Forum Projektantów Ubioru widzieliśmy wpis o akcji zorganizowanej przez projektantów, którzy wręczyli sobie statuetki za zmyślone osiągnięcia takie jak “odkrycie modowe” czy za “lans”. Postanowiliśmy zatem podarować sobie nagrodę za najlepszy szalik zrobiony na drutach splotem typu kostka. Zabawny pomysł z ważnym przesłaniem pokazuje, że na naszym polskim podwórku mamy kilka nierozwiązanych problemów. Może czas o nich porozmawiać?
Autor: Monika Szabelska i Ula Wiszowata